Rozdział 20.

75 1 0
                                    

Nie mam pojęcia która jest godzina, ale ja męczę się przy toalecie, zwracając wszystko, co dzisiaj popchnął mój organizm. A jadłam jedynie jajecznicę i fasolkę, a nie możliwe by od tego zachciało mi się wymiotować, zważając, że już niejednokrotnie spisywałam te dwa posiłki i jeszcze ani razu nie zdarzyło mi się zwymiotować po nich, no chyba że zbyt dużo przypraw do czegoś dałam, ale teraz naprawdę było dobre, więc dlaczego wymiotuję?

Ilayda uważała, że albo będę miała jelitówkę, albo zatrułam się czymś, chociaż i tak w to nawet wątpię, bo to nie jest normalne, prawda? Nie miałam skąd zapalać się na jelitówkę, ani nie miałam czym się otruć, bo w zwyczaju patrzę na termin ważności, czy mogę spożyć cokolwiek.

Gdy skończyłam, wstałam i spłukałam to, co zwróciłam, a następnie podeszłam do umywalki, gdzie umyłam buzię, wyszorowałam dokładnie zęby, a następnie przepłukałam buzię płynem do jamy ustnej.

Byłam jednak wciąż ciekawa, dlaczego wymiotowałam tak nagle. Tak przecież nie powinno być, zważając, że naprawdę dobrze się czułam, a tak nagle zachciało mi się wymiotować. Dlaczego? Jaki powód jest tego cholerstwa?

Wyszłam z łazienki i wróciłam na dół, widząc, jak Ilayda zajada się chipsami o smaku papryki. Moje ulubione. I dlatego zaczęłam jeść razem z nią, czując, że mogłabym jeść ich jeszcze więcej, a nigdy nie miałam takiego apetytu, a zwłaszcza na chipsy. Jedna paczka mi starczyła, a teraz? Teraz mogłabym zjeść dwie a co najgorsze, nawet i trzy bym zmieściła!

W telewizji leciał jakiś serial, który wciągnął mnie. Byłam tak zapatrzona w akcję i to, co mówią bohaterzy, że nie ogarnęłam, kiedy chipsy z paczki już. Spojrzałam na Ilaydę, która wynosiła właśnie pustą paczkę po chipsach, a ja jęknęłam bezsilnie, czując, że chcę ich więcej i mogłabym pojechać do sklepu, by je kupić.

– Nie ma więcej. – zaczęła Ilayda, nim udało mi się zadać jej pytanie. – Jak chcesz, to zadzwoń do Ryana. Jak będzie wracał, to może kupić kilka paczek. I od razu byś mogła zapytać się go, czy mógłby kupić mi dwa testy ciążowe. Albo nie. Trzy. Ostatnio czuję, że coś jest nie tak i boję się, że będę w ciąży. – szepnęła, jakby były to słowa, które nie powinny wypaść z jej ust.

Cóż, nic dziwnego. Jest młoda i ma prawo nie chcieć mieć w tym wieku dziecka, co nie dziwi mnie, ale ja gdybym była i to w nieplanowanej ciąży... i tak chciałabym wychować, bo to jednak dziecko, malutka istota, która będzie zasługiwała pomimo wszystkiego na życie i poznanie wszystkiego na tym świecie.

Byłabym naprawdę dobrą matką, a przynajmniej bym się starała ją być, by moje dziecko miało dobrze i bezpieczne życie, oraz by dostawało mnóstwo miłości z mojej strony i ze strony swojego ojca.

Wzięłam telefon ze stolika, od razu wchodząc w kontakty i szukałam numeru do Ryana. Wybrałam i przyłożyłam telefon do ucha, czekając, aż odbierze, a on odebrał od razu, jakby czekał tylko na mój telefon.

– Heeej. – zaczęłam, przeciągając samogłoskę. – Mam pytanie.

– Jakie? – spytał, a ja mogłam usłyszeć, jak gdzieś idzie.

– Mógłbyś kupić mi paczkę chipsów po drodze jakbyś wracał? A, i mógłbyś zajechać do apteki? Ilayda chce trzy testy ciążowe. – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.

– Trzy?

– Jejku, tak. Ja też bym zrobiła, by mieć dodatkowe dwa potwierdzenia na to, że jestem w ciąży. A ona się tego boi, dlatego no. – zaśmiałam się do telefonu, zlizując z ust przyprawę z chipsów.

Jego zastępcza narzeczona  +18 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz