1. Początek końca

19 1 0
                                    

Wychodzę z sali i już po chwili do moich uszu docierają wrzaski uczniów kończących dzisiejszego dnia zajęcia.

Wyciągam z kieszeni dżinsów białe słuchawki. Nigdy nie lubiłam tego hałasu, który panował w szkole. Często panika przejmowała nade mną kontrolę, więc muzyka była jedynym sposobem na to, by w jakiś sposób przetrwać w tym miejscu kilka godzin pięć razy w tygodniu.

Podłączam słuchawki do telefonu i wkładam je do uszu. Już sekundę później rozbrzmiewa w nich muzyka, a moje spięte ze stresu mięśnie się rozluźniają.

Poprawiam plecak, który mam założony na ramionach i ruszam spokojnym krokiem w stronę swojej szafki.

W drodze, która trwała nie więcej niż kilka minut udało mi się dostać rzucanym butem w głowę, kilka razy ktoś mnie popchnął i wiele osób stanęło mi na stopach. Naszczęście po tej ciężkiej drodze doszłam wreszcie do celu.

Otwieram szafkę i wyciągam z niej potrzebne książki, po czym wkładam wszystko co mam w rękach do plecaka.

Mając już przy sobie przydatne przedmioty, trzaskam metalowymi drzwiczkami i ruszam przez długi korytarz do wyjścia z budynku.

Nienawidzę mieć lekcji do późnej godziny. W zimę zazwyczaj wychodzę ze szkoły, gdy panuje już całkowita ciemność. Niestety mam do mieszkania około 30 minut drogi pieszo, a raczej nikt nie chciałby mnie podwieźć. Musiałam więc radzić sobie sama.

Wyszłam za bramę wielkiego budynku i spokojnym krokiem szłam chodnikiem w stronę domu. Muzyka leciała w moich słuchawkach, przez co czułam się bezpieczniej. Jednak moja głowa cały czas myślała o braku światła.

Od dziecka bałam się ciemności. W mojej głowie zazwyczaj pojawiały się czarne scenariusze i myślałam, że ktoś się przy mnie pojawi i zrobi mi krzywdę. I choć nigdy nic takiego się nie wydarzyło strach nie zmalał, a jedynie z wiekiem się do niego przyzwyczaiłam.

Niepokojące było dla mnie również w tym momencie to, że od chwili opuszczenia szkoły bez przerwy towarzyszyło mi uczucie iż cały czas ktoś obserwuje każdy mój krok. Rozglądając się jednak we wszystkie strony moje oczy nie zauważyły nikogo. Nawet najmniejszej istoty.

By nie zwariować trzymałam się, więc nadziei, że jest to tylko moje przewrażliwienie.

Jak bardzo się pomyliłam.

W tamtym momencie w moich słuchawkach zaczęły rozbrzmiewać pierwsze słowa piosenki NF – Let You Down. Wczułam się w tą melodię tak bardzo, że zapomniałam o całym świecie i niebezpieczeństwie czającym się za rogiem. Odleciałam, a w mojej głowie była tylko muzyka.

Nie słyszałam ciężkich kroków podążającej za mną osoby ani jej ciężkiego oddechu, jakby przebiegła maraton. Gdybym była bardziej ostrożna, nic by się nie wydarzyło.

Stawiając delikatnie i powoli każdy następny krok po kilku minutach prawie znajdowałam się w parku, przez który codziennie przechodziłam. Chciałam sobie w ten sposób skrócić choć troszkę drogę do mieszkania. Niestety dojście tam i tak zajmowało mi dosyć sporo czasu.

Będąc już blisko wielkiej bramy, która znajdowała się obok parku, poczułam silne szarpnięcie za rękaw bluzy, którą miałam dzisiaj na sobie. Moje ciało znajdowałoby się już w krzakach. gdyby nie fakt, że ktoś niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie i zatkał usta dziwną szmatką.

Do teraz nie mam pojęcia, co nieznajomy miał wsiąknięte w tą chustkę. Chyba nigdy się tego nie dowiem.

Przez pierwsze dwie sekundy zastanawiałam się, o co chodziło tej osobie. Dopiero po chwili moje oczy się zamknęły, a moje ciało stało się strasznie ciężkie.

Nie minęło dużo czasu nim całkowicie odpłynęłam.

Ostatnim co zobaczyłam były oczy nieznajomego. Przypominały one ocean tak głęboki, że można w nim utonąć.

Później straciłam świadomość.

Nienazwana historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz