Nie wiem do końca, dlaczego tutaj przyszłam. Choć powód mógł być jeden, a była nim moja przyjaciółka. Liczyłam, że może tu jest, że może próbuje odpędzić to co przywołałyśmy, ale niestety tak nie było. Cmentarz był pusty i oświetlony słabym światłem. Można by powiedzieć, że miejsce miało klimat ze względu na groby oświetlone przez znicze.
Ja czułam jednak zupełnie coś innego. Na widok cmentarza robiło mi się słabo i nie uważałam, że jest tutaj pięknie. Miałam przeczucie, że coś może mi się stać i uczucie obserwowania.
Starałam się to zignorować i iść do miejsca, w którym wczoraj byłyśmy. Przeszłam pomiędzy pomnikami i zobaczyłam, że nasze rzeczy nadal tam były. Koc był rozłożony, a na nim tabliczka OUIJA. Po wskaźniku nie było śladu. Przeszłam jeszcze kawałek, by sprawdzić czy może gdzieś go nie wyrzuciłyśmy, ale nigdzie go nie widziałam.
Usłyszałam szelest i od razu odwróciłam się w stronę, z której dochodził. Nic nie zobaczyłam więc uznałam, że to pewnie jakieś zwierzę. Nie chciałam panikować, bo to i tak nic nie dawało. Musiałam zachować zimną krew, nawet jeśli bałam się jak cholera.
Zebrałam koc i go poskładałam. Zabrałam tabliczkę OUIJA i ruszyłam do śmietnika, który był na drugim końcu cmentarza. Tylko jedną rzecz pragnęłam wyrzucić. Koc postanowiłam oddać do schroniska. Byłam już blisko śmietnika, kiedy usłyszałam znajomy huk. Huk płyty nagrobkowej.
Rzuciłam tabliczkę do kosza i ruszyłam biegiem do wyjścia. Nie dane jednak było mi opuszczenie tego miejsca. Przede mną w odległości paru metrów pojawiła się czarna postać. Stanęłam w miejscu.
To nie było mądre posunięcie. Kiedy zaczęła zbliżać się do mnie, szybko ruszyłam alejką w górę. Nie myślałam, że robiąc ten ruch zablokuje się jeszcze bardziej. Wyjście z cmentarza było tylko jedno.
Zaczęłam myśleć o tym co mogłabym zrobić. Wtedy odwróciłam się za siebie.
Zaraz za mną stała zakapturzona postać. Zamarłam. Byłam w dupie i o tym wiedziałam. Ucieczka nie wchodziła w grę, a moje nogi i tak nie dałyby rady się ruszyć. Serce podeszło mi do gardła. Bałam się tego co się wydarzy. Bałam się.
Najpierw to coś wyciągnęło dłoń i dotknęło moich włosów. Następnie przekrzywiło głowę. Przez cień padający na twarz nie widziałam, jak wyglądała ta postać. Jedyne co widziałam to ubiór. Czarna skórzana kurtka, pod spodem tego samego koloru bluza i jeansy również w tym kolorze.
Byłam w dupie.
-Myślałem, że już się nie spotkamy. -Odezwał się niskim głosem. -Ale później pomyślałem, że przecież przede mną nie uciekniesz.
Przeszły mnie ciarki. Czy... czy to był... Przymknęłam oczy. To było to coś co wezwałyśmy wczoraj.
-Ludzie są zabawni. -Nagle ton jego głosu się zmienił. -Najpierw robią obrządek, żeby nas przywołać, a potem płaczą, bo przychodzimy. Jednak dla mnie zabawa zaczyna się wtedy, kiedy osoba w strachu błaga o litość. Błaga żebyśmy odeszli. -Znów przekręcił głowę. -Twoja przyjaciółka również o to prosiła i marnie skończyła.
Nie wiedziałam co zrobić, jak się uwolnić. Czy dało się cokolwiek zrobić w tej sytuacji. Bałam się o Laurę.
-Mam nadzieję, że mnie pamiętasz. -Zadrwił. -Jeśli nie, to i tak zapamiętasz. Najpierw jednak poznam twoje słabe strony. -Ściągnął kaptur, a mnie wryło w ziemię. -Nudne te wasze reakcje. Nie wiem czego wy się spodziewacie, ale najwidoczniej tego czegoś ze zdjęć.
W mojej głowie kotłowało się tysiące myśli. Nie sądziłam, że wygląd czegoś demonicznego, może być tak... ludzki?
-Nie przesadzaj z tym, że jestem ludzki, bo jeszcze pożałujesz tych słów.
Czy on czyta mi w myślach? Nie już gorzej być nie mogło.
-Twoje życzenie dla mnie rozkazem. -Uśmiechnął się w tak przerażający sposób, że już miałam dość. -Na początek zrobimy coś co pomoże mi utrzymać z tobą lepszą więź.
Chwycił moją rękę i podciągnął rękaw mojej bluzy. W momencie, w którym zobaczyłam co zamierza zrobić odruchowo zaczęłam się wyrywać. Nie chciałam tego.
-Uspokój się, bo załatwimy to w dużo gorszy sposób.
Musiałam się wyrwać i uciec. Musiałam coś wykombinować.
-Nawet o tym nie myśl. -Odwrócił głowę w moją stronę. -Wszystko co planujesz i tak z góry skazane jest na porażkę.
-Dlaczego? -W końcu się odezwałam.
-Dlaczego co? -Uniósł brwi.
Przełknęłam ślinę.
-Dlaczego to robisz?
-A to nie ty i twoja przyjaciółka mnie do siebie przywołałyście? To z reguły wygląda tak, że to ludzie sami sobie to robią.
-Gdzie Laura?
-W miejscu, w którym być powinna tak jak i ty, ale na ciebie mam dużo lepszy plan.
-Wypuść ją i zabierz mnie.
-Jakie to szlachetne, ale nie. Nie będziesz dyktować mi warunków.
-No patrz, a jakoś potrafiłam to zrobić i coś jeszcze.
Nie wiem skąd dostałam tego chwilowego przypływu odwagi, ale kopnęłam go z całej siły i wykorzystałam moment w którym był zdezorientowany. Wyszarpałam się z jego uścisku i nie wiedząc czy coś mi to da, ale zaczęłam biec w końcu w kierunku wyjścia. Jaka też byłam głupia myśląc, że mi się uda.
Wpadłam na niego będą już praktycznie przed bramą.
-Głupi człowiek, bardzo głupi.
Wiedziałam, że teraz to już na pewno był mój koniec.
-Koniec nie, ale początek owszem. Tyle, że teraz o wiele gorszy początek.
Znów nie mogłam się ruszyć nawet choćbym chciała. Chwycił mnie znów za nadgarstek i tym razem szybko przeciął moją skórę. Później podwinął rękaw swojej bluzy i zrobił to samo u siebie. Zebrał strużkę krwi z mojej ręki i przetarł miejsce przecięcia na swojej ręce. Rana na mojej ręce jak i na jego się zasklepiła.
-Teraz zabawa się zacznie. -Po tych słowach puścił mój nadgarstek i rozpłynął się w powietrzu.
Ja choć mogłam się ruszyć, to nadal stałam w miejscu. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. A może to tylko mój sen?
Zaczęłam się szczypać, ale nie budziłam się. Spojrzałam na rękę i zobaczyłam, że zamiast blizny po rozcięciu była tam litera.
Litera Y.
***********************
Hej!
Chcę powiedzieć wam , że postaram się wrzucać częściej rozdziały. <3
Do zobaczenia! Buziaki <3
CZYTASZ
Koszmar Zeszłej Nocy || +18
HorrorLubisz się bać? Siedemnastoletnia Dalia wraz z przyjaciółką postanawiają wywoływać duchy. Niestety, nie wszystko idzie po ich myśli. Każdy wie, że z istotami nadnaturalnymi się nie zadziera. Dziewczyny jednak, mimo wszystko robią jeden zły ruch i pr...