ROZDZIAŁ 9

6 0 0
                                    

Bałam się, że w każdej chwili może nakryć mnie na śledzeniu. Starałam się jak mogłam, żeby nie hałasować, ale było ciemno i nie raz stawałam na jakąś gałązkę i musiałam się chować tak aby nie było mnie widać.

Ten las był tym w którym zgubiłam się z Laurą. Wiedziałam jak z niego wyjść i do niego wejść, bo tata nas oprowadził po nim i pokazał każdą ścieżkę. Ciągną się od cmentarza aż do kilku przecznic przed moim domem. Bałam się jednak, że teraz wychodzenie z niego nie pójdzie mi tak łatwo, jak wtedy, ale nie miałam innego wyboru. Musiałam to zrobić.

Zastanawiałam się jak długo jeszcze będą szli. Przeszłam za nimi już ponad połowę lasu. Powoli zaczynałam zastanawiać się, czy on mnie nie wyczuł i nie prowadzi również i mnie na zgubę.

Zatrzymali się gwałtownie. W ostatniej chwili zdążyłam schować się za jednym z wielkich drzew. Moje serce zaczęło mocno bić.

-Proszę, zostaw mnie. -Powtórzyła już któryś raz. -Zrobię wszystko.

-Nie ośmieszaj się. -Zakpił. -Mało inteligentne osoby kończą właśnie tak jak ty.

-Ja nie chciałam! -Pisnęła. -To był tylko wypadek, że wypadło na ciebie.

-Myślisz, że mnie to obchodzi? Pierdoli mnie to, czy był to wypadek, czy nie. Chciałaś wywołać swojego zmarłego chłopaka, a wywołałaś mnie. No widzisz jaka żałosna jesteś. Nawet to ci nie wyszło, tak samo jak uratowanie go przed samobójstwem.

Te słowa zabolały również mnie. Mimo, że nie były skierowane do mnie waga jaką miały uderzyła też mnie. Nikt nie chciałby usłyszeć takich słów, a zwłaszcza osoba, która została dotknięta taką sytuacją.

-Zapłacisz za to co zrobiłaś. Przez ciebie i twoją jebaną ciotkę musiałem żyć w tym świecie przez miesiące. Miesiące męki.

-Może da się ciebie inaczej tam odesłać. Proszę nie rób mi krzywdy.

Wychyliłam się zza drzewa i zobaczyłam dwie czarne postacie. Jedna stała, a druga siedziała skulona na ziemi. Łatwo rozpoznałam, gdzie była dziewczyna.

Zanim cokolwiek się zdarzyło wykonałam swój pierwszy ruch. Delikatnie się wychyliłam i złapałam kilka gałązek do rąk. Złamałam je wszystkie. Trzask rozniósł się echem po lesie. Moje serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Bałam się. Było jednak za późno na odwet.

-Co do kurwy? -Warknął.

Ruszył w moim kierunku. No więc zabawa się zaczyna.

Kolejnego ruchu nie zdążyłam wykonać. Wiedziałam na co się pisze. Nie mogłabym żyć normalnie po tym jak oddałabym Sam w ręce tego kata. Już wystarczające wyrzuty sumienia mam przez to, że Laura jest więziona przez Yaela. Zadzieranie z demonami nie było mądrym pomysłem, ale inaczej nie mogłam pomóc Sam i Laurze.

Dopadł mnie prędzej niż myślałam. Chwycił mnie mocno za ramiona i spojrzał swoimi martwymi oczami prosto w moje. Znów miałam wrażenie, że patrzę śmierci w oczy. Może tak było? Z mocą rzucił moim ciałem. Uderzyłam o ziemię i poczułam kłujący ból w biodrze. Ból i emocje musiałam zrzucić na drugi plan. Mimo, że bolało okropnie.

-Samanta wiej! -Krzyknęłam w momencie, w którym podszedł do mnie.

Może uda mi się ujść z życiem. Słyszałam jak jego oddech zrobił się cięższy. Mimo bólu wstałam szybko z ziemi.

-Ty podła... -Nie dokończył.

Teraz albo nigdy. Wiedziałam, że może to nic nie dać, ale kopnęłam go w najczulsze miejsce i ruszyłam do ucieczki. Biegłam przed siebie. Dobiegłam już do oświetlonej części lasu przez co poczułam się trochę bezpieczniej. Jednak wolnością i poczuciem bezpieczeństwa nie nacieszyłam się na długo.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Koszmar Zeszłej Nocy || +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz