Wybudziłam się ze snu. Nie leżałam już na pniu tylko ziemi. Moje ubrania były wilgotne od mokrych liści. Zaspana wstałam i otrzepałam się. Zastanawiałam się, czy moje sny już zawsze będą tak wyglądać. Czy już zawsze będę musiała widzieć w snach Yaela?
Zgarnęłam plecak i założyłam go na ramiona. Uznałam, że pora wrócić do domu. Nie sprawdzałam godziny, ale po zobaczeniu zachodzącego słońca uznałam, że zapewne jest już po szesnastej.
Droga do domu minęła mi dość szybko. Starałam zapamiętać się jak najwiecej drogi, aby dotrzeć do tego cudownego miejsca, bo wiedziałam, że na pewno tam powrócę.
Po wejściu do domu od razu poszłam zrobić kawę. Potrzebowałam dawki kofeiny, ponieważ po drzemce jaką sobie urządziłam czułam się śpiąca. Ten sen bardziej mnie wymęczył niż dodał energii.
Zalewałam kawę, kiedy zadzwonił mój telefon. Odłożyłam czajnik i wygrzebałam go z kieszeni bluzy.
Numer jaki zobaczyłam na wyświetlaczu zszokował mnie do tego stopnia, że zapomniałam, jak się oddycha. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić telefon przestał dzwonić. Czy ja nadal śnię? Telefon w mojej ręce znów zawibrował i wyświetlił się znów ten sam numer. Tym razem bez wahania odebrałam.
-Laura? -Zaczęłam pierwsza. -Nic ci nie jest?
-Jeśli tak bardzo martwisz się o swoją przyjaciółkę to mam rozumieć, że jutro przyprowadzisz Samantę?
Zamarłam. Nie chciałam tego robić, ale chyba nie miałam wyjścia.
-Czyli jednak to prawda. -Powiedziałam bardziej do siebie.
-Widzę cię jutro z nią na cmentarzu albo inaczej pożegnaj się z życiem.
Po tych słowach się rozłączył. Wiedziałam już co zrobię.
***
Był wtorek, a ja szykowałam się do szkoły. Miałam już ustalony plan, ale żeby wcielić go w życie wiedziałam, że będę musiała się dobrze nakombinować. Czułam, że nie będzie to należeć do najłatwiejszych zadań.
Rodzice jeszcze spali, dlatego po cichu zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie i kawę. Mój żołądek ściskał się ze stresu, ale wmusiłam do siebie jedzenie i napój. Wiedziałam, że bez tego długo nie przetrwam.
Umyłam naczynia i przeszłam na ganek. Założyłam kurtkę i buty. Pogoda była dziś okropna i wiedziałam, że przez to moje zadanie będzie jeszcze bardziej utrudnione. Wyszłam z domu i ruszyłam chodnikiem do szkoły. Po wczorajszym incydencie wiedziałam, że zapewne będą szeptać na mój temat. No cóż, musiałam się na to uodpornić. Wyciągnęłam telefon z kieszeni kurtki i kliknęłam ikonkę wiadomości. Wybrałam odpowiedni numer I napisałam do mojej ofiary.
JA: Hej Sam, co powiesz na wspólną kawę po szkole?
Na odpowiedź nie musiałam czekać długo.
SAM: Jasne!
SAM: Będziesz dzisiaj?
JA: Tak.SAM: To dobrze, bo mam coś dla ciebie.
Nigdy się z nią nie przyjaźniłam, ale często rozmawiałyśmy na przerwach. W szkole znana była z tego, że mimo iż nigdy nie miewała relacji na stałe to dogadywała się z każdym. Była typem osoby, która nie miała stałych przyjaźni ani związków i otwarcie o tym mówiła. Mimo że jej styl życia była dla mnie dziwny, to zawsze starałam się znaleźć z nią wspólny język.
Weszłam do szkoły i poczułam na sobie pierwsze spojrzenia. Ruszyłam więc do szatni, aby się w niej na chwilę ukryć. Zostawiłam w szafce kurtkę i zamknęłam ją na klucz. Oparłam się o nią i zamknęłam oczy. Wzięłam kilka uspokajających oddechów. Musiałam wziąć się w garść.
CZYTASZ
Koszmar Zeszłej Nocy || +18
УжасыLubisz się bać? Siedemnastoletnia Dalia wraz z przyjaciółką postanawiają wywoływać duchy. Niestety, nie wszystko idzie po ich myśli. Każdy wie, że z istotami nadnaturalnymi się nie zadziera. Dziewczyny jednak, mimo wszystko robią jeden zły ruch i pr...