ROZDZIAŁ SIÓDMY

3 1 0
                                    


❤️Hejka kochani! ❤️

Przychodzę do was z rozdziałem siódmym "Melody Of Death". Tym razem jest to krótki rozdział, który rozpocznie całą zabawę w rozdziale ósmym. 

Nie miejcie mi tego za złe, ale nie chciałem zbędnych treści umieszczać w tym rozdziale, tylko te istotne. 

❤️Mam nadzieję, ze wam się spodoba.❤️



Fallon White

Błąkałam się między roślinnością w krainie, do której zabrał mnie smok. Malownicze doliny zatrzymywały mi dech w piersiach, ale nigdy nie sądziłam, że ujrzę coś tak pięknego. Kraina była wypełniona kwiatami, gęstymi drzewami, trawą przypominającą dywan.

Wychyliłam się zza pnia drzewa i ujrzałam smoka, zdecydowanie większego od tego co mnie porwał. Był ogromny, a jego purpurowy kolor łusek mienił się w świetle słońca.
Skoro byliśmy pod ziemią to skąd tu docierało? Uniosłam głowę i zobaczyłam wielką kulę znajdującą się nad ziemią, która dawała potężny blask. Na niebie nie było żadnych chmur tylko unosiła się para dymna, kłębiąc się w gęste obłoki.

Wielki smok poruszył się i wydobył się ryk z jego krtani, po czym uniósł się w powietrze, zamachają kilka razy swoimi wielkimi skrzydłami. Kiedy tylko zniknął mi z pola widzenia, przemknęłam w gęste zarośla. Wędrowałam zwiedzając każdy zakamarek tajnej krainy, która pewnie od wieków była tuz pod naszymi nogami.

Idąc wśród traw natrafiałem na różnego rodzaju małe stworzenia, które nawet nie przypominały smoków. Były jak jaszczurki, ale posiadały futro. Wychodząc z traw, ujrzałam wielkie jezioro, z którego wydobywała się gęsta para. Spojrzałam w dół, dostrzegając kamienne schodki. Co one tu robiły? Nie tracą czasu postawiłam pierwszy krok na stopniu, aż moje ciało samo zaczęło iść w dół po stopniach.

Ciepło jakie panowała w tej krainie było do zniesienia, ale nie ukrywam, iż na dłuższą metę stanie się to dla mnie uciążliwe, chyba że stąd ucieknę. Potrzebowałam świeżego oddechu, chociaż miałam go pod dostatkiem, różnił się znacznie od tego na górze. Zszedłem z ostatniego stopnia, stawiając stopę na trawie. Zmierzałam w stronę jeziora, kiedy coś zaszumiało między drzewami.

Spomiędzy liści wyłonił się pysk czarnego stora przyozdobiony złotem. Stałam w bez ruchu, chociaż nogi zaczynały stawać się jak galaretka. Stworzenie wyłoniło się, a mój dech zaprał mi się w piersiach. To był ten sam smok, którego widziałam z ojcem w dzieciństwie.
Miał dwa przednie kły wystawione na wierz, a z jego oczu wypływał gniew. Na samą myśl co mogło się za chwilę wydarzyć, chciało mi się drzeć i uciekać, ale z drugiej strony musiałam stać nieruchomo i zachować powagę.

Stawiał ciężkie kroki, ziemia drżała, a wszystkie ptaki znajdujące się na drzewach, odleciały w zawrotnym tempie. Smok zbliżał się do mnie, ale ja ani drgnęłam. Szedł pewnym krokiem w moim kierunku, powoli nachylając głowę ku dołu. Jednak w pewnym momencie zmienił zdanie i zaczął zmierzać w stronę jeziora. Nachylił się nad nim i zaczął pić z niego wodę. Kiedy skończył to co robił, rozpiął swoje skrzydła, ale nie zamierzał lecieć. Chciał pokazać swoją siłę, odwracając się do mnie. Zmierzył mnie swoim przerażającym wzrokiem i delikatnie rozszerzył paszczę. Jednak w tym samym momencie tuż przede mną wylądował „mój" smok. W świetle dnia wyglądał zupełnie inaczej. Chronił mnie. Nie chciał, aby to wielkie stworzenie stojące przed nami, zrobiło mi krzywdę. W porównaniu tych dwóch smoków, czarny był trzy razy większy od złoto-srebrnego. Wydał ze swojego smoczego gardła ryk, nawołując przeciwnika do pojedynku.

  Czyż miałam stać się obiektem licytacji?


Czarny smok przystąpił do ataku, a ja w tym samym momencie schowałam się za wielkim głazem, który dostrzegłam po prawej stronie. Mniejszy smok machnął skrzydłami, odbijając się od ziemi. Wydał ryk, a czarny smok wypuścił chmurę ognia w kierunku mniejszego. Walka między nimi była zacięta, jednak w głowie słyszałam myśli mniejszego smoka.

„Spróbuj ją tknąć, a nie podaruję"

„Jesteś najgorszym koszmarem, ale nie pozwolę ci na krzywdę niewinnych"

„Walcz"

Porozumiewali się za pomocą myśli, ale ze względu, że byłam blisko, z którym złączyła nas więź, mogłam słyszeć to co mówił do przeciwnika. Walka nadal trwała, ale mniejszy smok się nie poddawał. Walczył z całych sił, unikając ciosów przeciwnika. Ich ostre pazury od blasku kuli mieniły się w srebrnym kolorze, odbijając światło.

Czarny smok stanął w bez ruchu, a jego oczy przeszły czerwienią. Mniejszy smok zaatakował go, ale czarny nawet nie drgnął. Po chwili wielkie stworzenie zaczęło zmierzać z powrotem w stronę lasu, nie reagując na zaczepki mniejszego smoka.

- Możesz wyjść. – przemówił smok w moich myślach. 

Powolnym krokiem wyszłam zza głazu i zbliżyłam się do smoka.

- Co tu się właśnie stało? – zapytałam zdezorientowana.

Stworzenie zbliżyło się do mnie, kucając na przednich nogach, po czym całym swym cielskiem opadło na ziemię.

- To był nasz król. Smoczy władca, który pilnuje porządku w naszym świecie. – rzekł. – Jednak, kiedy jakiś smok nawiązuje więź, chce jak najszybciej się go pozbyć. Zabijając lub z dobrej woli wychodzimy na świat i tu nie wracamy. – Wypuścił gorące powietrze przez nos. – Dlatego prosiłabym cię, aby nie wychylała się poza tereny bliskie jaskini, w której cię zostawiłam.

Kiwnęłam głową, po czym skierowałam się w stronę jeziora.

- A ty, dokąd? – rzuciła za mną.

Zignorowałam jej głos, tak jak to ona zrobiła podczas porwania mnie.

***

Ciepło ogniska, które razem ze smoczycą rozpaliliśmy w jaskini, wypełniło całą przestrzeń.

- Jak ci na imię? – wyszeptałam.

Smok poprawił się, układając swój ogon w półkole blisko ogniska.

- Kayra. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Last BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz