154 19 72
                                    

- Jesteś dziewicą? - zapytał.

- Pytasz o to, czy jestem prawiczkiem? - dopytałem, zerkając na niego przez ramię jak na idiotę. Bo w końcu jak można pomylić dziewicę z prawiczkiem?!

- Nie. Dziewicą - odpowiedział, po czym zdając sobie sprawę z tego, że nie rozumiem, westchnął męczeńsko. - Spałeś kiedykolwiek z facetem?

- Nie? - prychnąłem z tego absurdu. - Ohyda, nie jestem gejem - zmarszczyłem brwi, z powrotem odwracając się w stronę komody, na której zacząłem układać drobne dekoracje, z której dopiero co starłem kurze.

- ... Stare oblechy mogłyby ci naprawdę sporo zapłacić za seks... - mruknął, i mimo, że byłem odwrócony do niego plecami, byłem niemal pewny, że się uśmiechnął... - A propo oblechów - powiedział już głośniej. - Zarobisz dla mnie na balu

- Słucham? - podniosłem głos. Natychmiast odrzuciłem swoje obowiązki i odwróciłem się w stronę szefa mafii. - Nie będę się puszczać! - pisnąłem i cofnąłem się krok z oburzenia.

Na moje nieszczęście, za mną znajdowała się komoda...

Zajebiście.

Jeden z wazonów zabujał się kilka razy, a ja w przerażeniu patrzyłem tylko, jak porcelanowa waza spada i z hukiem rozbija się na podłodze...

Spojrzałem się przestraszony na szefa mafii. Bo co, jak to jakaś ważna pamiątka?... Albo coś, co warte jest miliony?... Przecież ja tego nie przeżyję!

- Nie ładnie, młody... - cmoknął w usta, patrząc na mnie wymownie. - Chyba teraz nie masz innego wyboru, jak po prostu ze mną pójść i zarobić? - westchnął, z dezaprobatą kręcąc głową.

- Nie będę żadną dziwką! - prychnąłem czując, jak do moich oczu zaczęły napływać łzy.

Wszystko wszystkim, ale nie chcę zostać zmuszony do przespania się z kimś... A w dodatku z facetem! A szef mafii jest w stanie zmusić mnie do dosłownie wszystkiego, jeśli ma przy sobie broń.

- Nie dramatyzuj, nie będziesz dawać dupy... - przewrócił oczami, wzdychając przy tym cicho. - Wystarczy, że ubierzesz się nieco odkrywczo, a starzy napaleńcy już będą wkładać ci pod ubranie pieniądze... I to nie małe - jego kącik ust podniósł się lekko.

- ... Nikt mnie nie dotknie?... - zapytałem dla pewności, że nie będę musiał czuć na sobie dłoni obcych ludzi.

- Tylko przelotne muśnięcia talii - machnął dłonią, kładąc się wygodniej na kanapie, przez co zniknął z moich oczu za oparciem.

- I tak lepsze to niż zostanie dziwką... - mruknąłem pod nosem, przewracając oczami. - Kiedy ten bal? - spytałem, zerkając na rozbite szkło pod moimi nogami.

- O dziewiętnastej... - westchnął ociążale.

- Słucham? - prychnąłem. - Żartujesz sobie, prawda? - zapytałem retorycznie. Oczywiście, że musiał żartować!

Przeniosłem wzrok na zegar na ścianie.

12:24...

- Przecież ja nie przygotowałem się psychicznie! - niemal pisnąłem, owijając się własnymi rękoma, już czując na sobie obrzydzający dotyk innych.

- Ja też się nie cieszę z tego powodu - mruknął. - Jadę tam tylko dlatego, byś jak najszybciej zarobił, a ja mógłbym się ciebie pozbyć

- To są jak...

- Zamknij mordę - warknął zirytowany, tym samym mi przerywając. - Posprzątaj co rozbiłeś i wracaj do pracy - rozkazał ostro, na skutek czego przez moje ciało przeszły dreszcze.

Love In Debt  {𝐵𝑜𝑦𝑠 𝑙𝑜𝑣𝑒} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz