83 19 58
                                    

Linus i Armand rzucili sobie piorunujące spojrzenie, po czym ten pierwszy wyszedł. Zostawił mnie...

Cholera...

Gdy drzwi zamknęły się za szatynem, wzrok szefa mafii znowu padł na mnie.

- T-to nie tak jak myślisz... - powiedziałem przestraszony, odsuwając się do tyłu na tyle, na ile pozwoliło mi moje zdrętwiałe ciało. Czyli ledwo się ruszyłem...

- Oh, nie tak? - prychnął z kpiną. - Jeśli znajdziesz dobre wytłumaczenie na tą sytuację, zapomnimy o tym wszystkim - facet uśmiechnął się szcztucznie, czekając na moją odpowiedź.

A ja siedziałem w milczeniu. Nic nie wpadało mi do głowy, miałem w niej wielką pustkę...

- Usiądź - rozkazał, dłonią wskazując na krawędź łóżka przed sobą. Wachałem się. Moje ciało ledwo wykonywało najprostsze ruchy. - Usiądź - powtórzył, już zdecydowanie groźniejszym tonem.

Nie miałem innego wyboru, jak po prostu wykonać jego rozkaz. Tak więc niezdarnie, jak najpowolniejszymi ruchami potrafiłem doczołgałem się do krańca łóżka, po czym usiadłem.

Teraz między mną, a jego kroczem dzieliło tylko kilka centymetrów... Kurwa, nie podobało mi się to.

- Nie odbiorę ci dziewictwa - mruknął, zatapiając dłoń w moich włosach. - Później ktoś będzie mógł chcieć cię za spore pieniądze...

- ... Dlaczego w takim razie nie mogłem teraz przespać się z Linusem?... - zapytałem niepewnie, zerkając z dołu na twarz Armanda. - Przecież zapłaciłby...

- Oj, kotek... - prychnął, swoją dłoń którą trzymał w moich włosach przenosząc na mój policzek. Dotykał moją skórę delikatnie, jak gdyby obchodził się z porcelaną... - Żadnego seksu z uczuciami - uśmiechnął się lekko, palcem przejeżdżając po mojej dolnej wardze. Na ten ruch przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz... - Omotałby cię szybciej niż myślisz, a ty jesteś mój... - mruknął ponownie dłonią wracając do moich włosów, które tym razem boleśnie ścisnął w dłoni. - Jasne? - zapytał ze sztucznym uśmiechem, odchylając moją głowę bardziej do tyłu.

- Nie jestem rzeczą, by być czyimś - odpowiedziałem, krzywiąc się lekko z bólu.

- Oh, zobaczymy - prychnął, nakierowując moją twarz na poziom... Swojego krocza.

Sprawnymi ruchami zaczął odpinać swoje spodnie, jedną dłoń dalej trzymając w moich włosach.

- Nie! - pisnąłem, próbując się odsunąć. Na marne oczywiście... - Zostaw mnie! Nie zrobię tego! - krzyczałem, próbując wyrwać się z jego uścisku. Nie działało, jedynie sprawiałem sobie więcej bólu...

- Przestań się kurwa szarpać, bo naprawdę zacznę rozważać opcję sprzedania cię - powiedział ze stoickim spokojem.

Cholera... Nie chcę zostać zgwałcony... Ale chyba jeszcze bardziej nie chcę zostać sprzedany.

Nie miałem wyboru. Przestałem utrudniać szefowi mafii sprawę.

Nienawidzę go, nienawidzę go, nienawidzę do cholery...

Zanim się obejrzałem bokserki Armanda opadły.

Nie ma szans. Kurwa, nie zrobię tego...

- Co to za twarz? - prychnął mocniej ściskając moje włosy, na co z mojego gardła wydobył się cichy jęk bólu. - Bierz się do pracy. Ale uważaj na zęby... - mruknął.

Szybciej zwymiotuję...

Niepewnie chwyciłem w dłonie jego wzwód, nakierowując czubek w stronę swoich ust.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love In Debt  {𝐵𝑜𝑦𝑠 𝑙𝑜𝑣𝑒} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz