ᴠɪɪ

162 22 76
                                    

- I czemu ryczysz? - warknął nad wyraz zdenerowany, prowadząc mnie w stronę mojego pokoju.

Płakałem, bo wiedziałem, co zaraz się stanie.

Nie kazał swoim pracownikom napuścić wody do wanny, bo chciał zrobić mi milutką kąpiel, prawda? Nie po to uciekliśmy szybciej z balu, co nie?

Cholera.

Cholera.

Cholera.

Cały czas się szarpałem, jednak nie dawało to skutków.

Mówił, że mnie nie zabije... Nie kłamał, prawda? Prawda?...

Otworzył drzwi do mojej sypialni.

Próbowałem chwytać za najróżniejsze rzeczy, tylko, by tam nie iść, jednak nic nie działało.

Wprowadził mnie do łazienki, po czym zatrzasnął za nami drzwi.

Chwycił mocniej mój kark i pokierował do wanny. Szarpnął mnie tak, że zostałem zmuszony klęknąć przed nią, całą zapełnioną wodą.

Nie czekał długo.

Zanurzył moją twarz pod wodę.

Jeden.

Dwa.

Trzy.

Spanikowany chwyciłem jego przedramię, zacząłem wbijać w nie paznokcie, drapać...

Pięć.

Wyjął moją twarz spod wody.

Chciałem wziąć wdech, jednak jedyne co, to zachłysnąłem się wodą, która dalej zalegała w mojej masce.

Znowu pod wodę.

Jeden.

Dwa.

Drapałam jego przedramię, szczypałem, uderzałem w brzeg wanny, aż w końcu znowu po pięciu sekundach wyjął moją twarz spod wody.

- I jak, dalej będziesz uciekał? - zapytał z wrednym uśmiechem.

Nie odpowiedziałem mu.

Chwyciłem brzegi maski i próbowałem ją z siebie ściągnąć. Na marne.

Spojrzałem na niego błagająco, chwytając się za gardło. Potrzebowałem powietrza.

- ... Już ci to ściągam... - mruknął z niechęcią, przewracając oczami.

Włożył dłoń do kieszeni. Na jego twarzy pojawiła się dezorientacja. Sprawdził drugą kieszeń.

I w tamtym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że to mój koniec.

Moje łzy paniki zaczęły mieszać się na moich policzkach z wodą z wanny.

- Kurwa... - mruknął do siebie, po czym spojrzał na mnie - Hej, hej, spokojnie - uklęknął przy mnie, kładąc "uspokajająco" dłoń na moim barku.

Zbliżył dłoń do mojej maski. Włożył palec od spodu, przy czym wylał resztki zalegającej w niej wody.

Nie pomogło.

Dalej miałem wodę w płucach.

Dalej panikowałem.

- Ja pierdolę, zachłysnąłeś się? - warknął zdenerwowany, jakby była to moja wina.

Pokiwałem lekko głową, chwytając się poręczy wanny. Czułem, że zaraz zemdleję.

- Pochyl głowę do przodu - rozkazał stanowczo.

Love In Debt  {𝐵𝑜𝑦𝑠 𝑙𝑜𝑣𝑒} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz