ROZDZIAŁ 10 - bukiet

4 2 0
                                    

~ D ~

Śledziłem każdy jej krok, trzymając się z dala, tak, by nie dostrzegła mojej obecności. Zawsze pozostawałem gdzieś w tle, obserwując, jak próbuje odnaleźć się w nowym miejscu. Z początku wydawała się zagubiona, ale z każdym dniem jej ruchy stawały się pewniejsze. Ta cicha determinacja intrygowała mnie coraz bardziej.

Nie ingerowałem, ale z czasem postanowiłem, że nadszedł moment, by delikatnie zaznaczyć swoją obecność. Nie mogłem jeszcze wyjść z cienia, ale chciałem zostawić znak.

Wszedłem do małej kwiaciarni, gdzie półki uginały się pod ciężarem kolorowych bukietów. Szukałem czegoś, co będzie subtelne, ale znaczące. Przebierałem w różnych opcjach, od róż, przez lilie, ale to piwonie przyciągnęły moją uwagę.

Ich delikatność miała w sobie coś nieuchwytnego, tak jak ona.

Do bukietu dołączyłem mały liścik, który starannie złożyłem na pół, pozostawiając na nim tajemniczy ślad mojej obecności.

Kiedy była poza domem, dostałem się do jej tymczasowego mieszkania. Przekroczyłem próg, przyglądając się miejscu, które teraz nazywała domem. Było skromne, niewielkie, ale miało swój urok.

Na środku pokoju znajdowała się ciemnozielona kanapa, a obok niej stał fotel w tym samym odcieniu. Wysoki sufit i duże okna nadawały przestrzeni wrażenie przestronności, choć w rzeczywistości mieszkanie było naprawdę skromne. W rogu znajdował się mały stolik z dwoma krzesłami. Na ścianach wisiały stare obrazy, a w kątach stały kwiaty w olbrzymich doniczkach. Kuchnia i łazienka stanowiły oddzielne pomieszczenia.

Na chwilę zatrzymałem się, wpatrując w tę przestrzeń. Było tu cicho, niemal nieruchomo, jakby czas na chwilę stanął w miejscu. Miejsce odzwierciedlało jej charakter – było proste, ale z pewną subtelną elegancją.

Spojrzałem na bukiet piwonii, zastanawiając się, gdzie go zostawić. Po chwili postanowiłem znaleźć dla nich wazon. Odłożyłem kwiaty na stół, po czym ruszyłem w stronę kuchni, szukając czegoś, co mogłoby je pomieścić. Szafki były wypełnione podstawowymi naczyniami, nic więcej.

Nagle usłyszałem delikatny dźwięk klucza przekręcającego się w zamku. Serce zamarło mi na chwilę, a umysł przeszył instynktowny alarm.

Jasna cholera.

Zagubione ścieżki nocy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz