Gavi stał przed dużymi, drewnianymi drzwiami, które prowadziły do luksusowej willi na obrzeżach Barcelony. Jego serce waliło jak młot. Miał wrażenie, że każda chwila, w której nie podejmie działania, wydłuża jego stres i niepewność. Kilka godzin temu, Pedri zaprosił go do siebie, wysyłając krótką wiadomość, która brzmiała bardziej jak polecenie niż prośba: „Przyjdź do mnie, Pablo. Musimy porozmawiać."
Przyciągany tą dziwną fascynacją, jaką Pedri w nim wzbudzał, Gavi w końcu zdecydował się przyjąć to zaproszenie. Przeszedł przez ogromny, ozdobiony żelaznym płotem podjazd, i teraz stał tu, zastanawiając się, czy naprawdę chce wejść do środka.
Jego ręka zawisła nad klamką. Drzwi otworzyły się jednak, zanim zdążył zapukać. Przed nim stał Pedri, wysoki, ciemnowłosy, z niespokojnym uśmiechem na twarzy. Wyglądał inaczej niż na poprzednich spotkaniach. Jego oczy były nienaturalnie szeroko otwarte, a źrenice miały niepokojąco rozszerzony kształt.
— Pablo! — Pedri przywitał go głośno, a w jego głosie dało się wyczuć ekscytację, która brzmiała fałszywie. — Wejdź, czuj się jak u siebie.
Gavi przekroczył próg, czując dziwne napięcie. Willa była imponująca — duże, przestronne wnętrza, marmurowe podłogi, eleganckie meble, a na ścianach obrazy przedstawiające krajobrazy i postaci. Na pierwszy rzut oka dom wyglądał perfekcyjnie, ale coś było nie tak. Gavi mógł wyczuć dziwną atmosferę, jakby miejsce to było pustą fasadą czegoś, co kryło mroczne sekrety.
Pedri zamknął drzwi za nim z głośnym trzaskiem, który odbił się echem po wnętrzu. Gavi obejrzał się na niego, niepewny, co robić. Szatyn, wysoki i mroczny, wydawał się inny. Poruszał się nieco chaotycznie, jakby nie do końca kontrolował swoje ciało.
— Siadaj, Pablo, mam coś dla ciebie — Pedri wskazał na ogromną, skórzaną sofę w salonie, gdzie stały ozdobione kryształem stoliki.
Gavi, czując niepokój, usiadł ostrożnie. Starał się nie patrzeć bezpośrednio w oczy Pedriego, ale nie mógł nie zauważyć, że jego źrenice wciąż pozostawały nienaturalnie rozszerzone. Było coś dziwnego w jego zachowaniu — wydawał się być zbyt pobudzony, jakby znajdował się w stanie, którego Gavi nie potrafił zrozumieć.
— Jesteś... w porządku? — zapytał cicho, próbując ukryć swoje zdenerwowanie.
Pedri zaśmiał się głośno, niemal histerycznie, a Gavi wzdrygnął się na dźwięk jego głosu. Szatyn podszedł bliżej, siadając na brzegu stołu naprzeciwko niego. Nachylił się, a jego twarz była teraz zaledwie kilka centymetrów od twarzy Gaviego.
— Oczywiście, że jestem w porządku, skarbie — wyszeptał Pedri, a jego głos był niski i przesycony czymś, co Gavi rozpoznał jako obleśną nutę. — A ty? Jak się czujesz? Spędzanie czasu ze mną chyba ci się podoba, prawda?
Gavi zesztywniał. Czuł, że coś jest nie tak. Coś w sposobie, w jaki Pedri na niego patrzył, było niepokojące. Jego dotychczasowy urok, który wzbudzał fascynację, teraz wydawał się złowieszczy. Młodszy chłopak próbował unikać jego spojrzenia, czując, że Pedri zachowuje się inaczej, niż wcześniej.
— Pedri, co się dzieje? Jesteś jakiś... dziwny — wydukał, bojąc się, że diler może zaraz zrobić coś nieprzewidywalnego.
— Dziwny? — zapytał Pedri, śmiejąc się głośniej. — To może dlatego, że dziś czuję się wyjątkowo. Wiesz, Pablo, czasem człowiek musi się odprężyć, żeby nie zwariować.
Gavi poczuł, że jego serce bije szybciej. W jego myślach zaczęła kiełkować straszna myśl, której bał się na głos wypowiedzieć.
— Co masz na myśli? — zapytał, choć czuł, że nie chce znać odpowiedzi.
CZYTASZ
𝒜𝓂𝑜𝓇 𝒹𝑒 𝒟𝒾𝓁𝑒𝓇 𖦏 GADRI
FanfictionGavi, zwykły przechodzień, wkracza w niebezpieczny świat Pedriego, tajemniczego dilera i kryminalisty. W miarę jak ich drogi się krzyżują, Gavi odkrywa mroczne tajemnice Pedriego, a między nimi rodzi się zakazana miłość, która zagraża obu ich życiom.