☣︎ 4 𖦏

44 7 15
                                    

Gavi wciąż tkwił w objęciach Pedriego, przerażony i bezradny. Łzy spływały mu po policzkach, a jego serce biło jak oszalałe, nie potrafił się opanować. Każde zbliżenie ciemnowłosego mężczyzny zdawało się przyprawiać go o jeszcze większy strach. Niezwykle intensywny zapach perfum Pedriego w połączeniu z jego bliskością sprawiał, że Gavi czuł się przytłoczony.

— Proszę, Pedri, przestań! — wykrztusił przez łzy, starając się uwolnić z jego uścisku. W odpowiedzi Pedri tylko się uśmiechnął, a jego wzrok był jak cień, w którym nie było niczego dobrego.

— Ależ nie mów tak, Pablo. — Wyszeptał, zniżając głos do pełnego słodyczy tonu. — Mówiłem ci, że jesteś wyjątkowy. Chcę, żebyś został ze mną na chwilę dłużej.

Gavi próbował się cofnąć, ale mocne ramiona Pedriego przytrzymywały go w miejscu. W miarę jak chłopak desperacko szukał wyjścia z tej sytuacji, szatyn podniósł dłoń, by musnąć delikatnie policzek młodszego. Ten gest sprawił, że Gavi poczuł jeszcze większy strach.

— Wiesz, ja naprawdę lubię to, co się dzieje między nami — ciągnął Pedri, zbliżając się do jego szyi. Gavi miał wrażenie, że nie rozumie, co się dzieje. Obawiał się, że każdy kolejny moment przyniesie mu jeszcze więcej bólu.

Szatyn natarczywie pocałował jego szyję, zostawiając po sobie wilgotny ślad. Gavi wydał z siebie cichy jęk, czując, jak dreszcze przechodzą mu przez ciało. Jego umysł krzyczał, że to nie jest to, co chce, że to jest coś, czego się boi. Ale wciąż nie potrafił się wyrwać.

— Co się z tobą dzieje, Pablo? — Pedri zadał to pytanie, chociaż odpowiedź była dla niego oczywista. Gavi nie mógł nawet odpowiedzieć, bo bał się, że gdy tylko otworzy usta, straci jeszcze więcej kontroli.

Szatyn jednak nie zamierzał odpuszczać. Zbliżył się jeszcze bardziej, a jego usta znów dotknęły delikatnie szyi młodszego, zostawiając kolejne malinki. Gavi starał się powstrzymać płacz, ale w miarę jak Pedri się do niego zbliżał, emocje zaczęły go przytłaczać.

— Wiesz, nie musisz się bać — wyszeptał Pedri, przerywając chwilę, aby spojrzeć w oczy Gaviego. — Możesz mi zaufać. Nie chcę cię skrzywdzić.

Gavi z trudem łapał oddech, czując, jak ciarki przechodzą mu po ciele. W głowie kłębiły się myśli, które nie pozwalały mu się uspokoić. Wyglądało na to, że Pedri czerpie przyjemność z tego, jak bardzo go przeraża. Gavi wciąż nie potrafił w to uwierzyć.

— Zrób to dla mnie — powiedział, a jego dłoń znów powędrowała na plecy Gaviego. — Chcę, żebyś został. Tylko na chwilę dłużej. Zaufaj mi, Pablo.

Gavi poczuł, jak w jego sercu zagościł niepokój. Czuł, że musi się wydostać, że musi znaleźć sposób na ucieczkę. Ale w tej chwili nie miał na to żadnej szansy. Zrozpaczony, zaczął płakać głośniej, co sprawiło, że Pedri uniósł brwi w zdziwieniu.

— Cóż, nie powinieneś płakać, Pablo. — Pedri zbliżył się jeszcze bardziej, kładąc dłoń na jego policzku i odwracając jego twarz w swoją stronę. — To tylko ja. Tylko ja.

— Nie chcę — Gavi wykrztusił, a jego głos był cichy i łamiący się. — Proszę, przestań...

Zimny dreszcz przebiegł przez całe jego ciało, gdy Pedri znów zbliżył się do jego szyi, a jego usta zaczęły składać nieprzyzwoite pocałunki na wrażliwej skórze. Gavi próbował się wyrywać, ale bezskutecznie.

— Zobaczysz, jak przyjemnie jest mi się z tobą bawić. — Pedri szeptał mu do ucha, a jego ton sprawiał, że Gavi czuł się jeszcze bardziej przytłoczony. W jego głowie kłębiły się myśli, a strach tylko się wzmagał.

𝒜𝓂𝑜𝓇 𝒹𝑒 𝒟𝒾𝓁𝑒𝓇 𖦏 GADRIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz