☣︎ 6 𖦏

42 7 3
                                    

Gavi wracał z imprezy, czując lekką euforię, która towarzyszyła mu przez całą noc. Świecące światła Barcelony tańczyły przed jego oczami, a dźwięki muzyki wciąż brzmiały w jego uszach. Miał ochotę na kawę, może coś słodkiego, by zakończyć wieczór w pozytywnym nastroju. W głowie pojawiły się myśli o Pedrim – o ich ostatnim spotkaniu, o emocjach, które odczuwał, gdy starali się odnaleźć drogę w tej chaotycznej rzeczywistości.

Jednak z każdym krokiem w stronę swojego domu, coś w powietrzu zmieniło się. Poczucie radości zaczęło ustępować miejsca niepokoju. Gavi zatrzymał się na chwilę, zerkając w dół ulicy, gdzie dostrzegł zamgloną sylwetkę. W miarę zbliżania się, zauważył, że ktoś z trudem się podnosi. Było tam kilku chłopaków, a jeden z nich leżał na ziemi, a jego przeciwnik, znany Gaviemu z ostatnich dni, mroczny Pedri, był nad nim.

Serce Gaviego zamarło. Pedri, ciemnowłosy, wysoki i mroczny, wydawał się być całkowicie pochłonięty agresją. Każdy cios, każdy ruch ręki przypominał Gaviemu o tym, jak niebezpieczny mógł być ten człowiek, kogo wcześniej próbował chronić. Chłopak leżał na ziemi, krzycząc z bólu, a Pedri, zaciśnięty w gniewie, nie wyglądał, jakby zamierzał przestać.

– Pedri! – Gavi zawołał, chociaż w jego głosie brzmiała niepewność. Podszedł bliżej, starając się dotrzeć do umysłu mężczyzny, który wydawał się być całkowicie wyobcowany.

Słysząc swoje imię, Pedri na chwilę zatrzymał się, ale tylko na moment. Nie przerwał uderzeń, a Gavi widział, jak ciemnowłosy wciąż wypełnia się furia. Jego ramiona były napięte, a twarz zaciśnięta w grymasie. Przerażający widok, który Gavi wcześniej nigdy nie pomyślał, że zobaczy.

– Co robisz?! – krzyknął, przyspieszając kroku i próbując podbiec do Pedriego. Strach zacisnął mu gardło, a jego serce biło jak oszalałe. Nie chciał, żeby Pedri stał się kimś, kogo się bał, ale widząc tę scenę, nie mógł powstrzymać przerażenia, które ogarnęło jego umysł.

Pedri znów spojrzał na Gaviego, ale jego oczy były szkliste, a w nich tliło się szaleństwo. Chłopak, którego bił, leżał bezsilny, zasłaniając twarz przed uderzeniami, ale nie było to coś, co mogło usprawiedliwić Pedriego.

– Odpuść mu, Pedri! – zawołał Gavi, gdy stanął tuż obok nich, łapiąc oddech. – Proszę, przestań! Nie rób tego!

Pedri na chwilę spojrzał na Gaviego, a w jego oczach pojawił się błysk niepewności, ale zaraz potem wrócił do furią, jakby potrafił zapomnieć o wszystkim innym. Jego ciało wciąż było napięte, a pięści gotowe do kolejnych ciosów.

– Nie wiesz, o czym mówisz! – krzyknął, jego głos pełen wściekłości. – To on jest powodem, dla którego czuję się w ten sposób! On na to zasługuje!

Gavi czuł, jak jego serce się załamuje. Z jednej strony czuł współczucie dla Pedriego, ale z drugiej nie mógł zrozumieć, jak mroczna strona tego człowieka mogła go opanować. Nie mógł pozwolić, by Pedri stał się tym, kim nienawidził.

– Nie musisz się z nim bić! – krzyknął Gavi, chwytając Pedriego za ramię. – Proszę, Pedri! Nie rób tego! Nie możesz być taki!

Pedri nagle się zatrzymał. Jego ciało drżało, a w głowie miał mętlik. Uderzenia, które wydawały się być tak naturalne, teraz straciły swoją moc. Czuł się jak w pułapce, a jego wzrok przechodził z Gaviego na leżącego chłopaka, a potem znów na Gaviego.

– Musisz mi pomóc, Pablo – powiedział w końcu, a jego głos był pełen bólu. – Nie wiem, co się ze mną dzieje.

Gavi zamarł. Widok Pedriego, w tym stanie, sprawił, że wszystko w nim zamarło. Zamiast widzieć mrocznego dilerka, dostrzegł człowieka, który walczył z własnymi demonami, próbując znaleźć ujście dla swoich emocji.

– Chodź, po prostu stąd odejdźmy – powiedział, pociągając Pedriego w stronę wyjścia. – Musimy to zakończyć. Nie możesz tak żyć!

Nie czekając na odpowiedź, Gavi zaczął ciągnąć Pedriego, mimo jego oporu. Wiedział, że muszą się stąd wydostać, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. W miarę jak pokonywali dystans, Pedri wciąż nieprzytomnie patrzył na chłopaka, a w jego oczach tlił się lęk.

Kiedy w końcu dotarli na skraj ulicy, Gavi puścił ramię Pedriego. Odwrócił się do niego, próbując odczytać emocje, które w nim tkwiły. Czuł, jak jego serce bije szybciej.

– Pedri, nie możesz tak żyć! – powtórzył, a jego głos drżał. – Nie możesz niszczyć siebie ani innych! Musisz coś zmienić!

Pedri stał w ciszy, a w jego oczach pojawiły się łzy. Gavi nie wiedział, co robić – wiedział tylko, że nie mógł pozwolić, by mroczne skryte w Pedrim uczucia wzięły górę. Musiał go przekonać, by zaczął walkę z własnym cieniem.

– Może masz rację – w końcu powiedział Pedri, jego głos był cichszy. – Może muszę coś zmienić. Ale jak?

Gavi patrzył na niego, czując, jak ulga zalewa jego serce. Choć było to dalekie od rozwiązania, wiedział, że to początek – początek nowego życia dla Pedriego, którego tak pragnął.

– Razem – powiedział Gavi, a jego uśmiech był pełen nadziei. – Razem możemy to zrobić. Nie jesteś sam.

Pedri spojrzał w oczy Gaviego, a w nich zobaczył coś, czego szukał przez długi czas – akceptację, zrozumienie i, co najważniejsze, nadzieję. W tym momencie, pomimo chaosu, który ich otaczał, obaj poczuli, że mają szansę na nowy początek.

___

Csiii... wrzucilam nowy ff ( I.W.Y ) 😈

𝒜𝓂𝑜𝓇 𝒹𝑒 𝒟𝒾𝓁𝑒𝓇 𖦏 GADRIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz