Właśnie jest dzień 6 urodzin Venice.
Macau wysiadł z samochodu pod domem główniej rodziny i wystawił ręce do chłopca, Venice od razu rzucił się na Macau
- OMG NAJLEPSZY PREZENT!- wlazł dosłownie na jego barki.- zostaniesz już z nami? Mamy dużo miejsca w posiadłości. Porchay się już wyprowadził.
- o w końcu kolejny theerapanyakul wrócił do domu - Vegas powiedział podchodząc do brata
- em... W tym momencie to już Nie jestem theerapanyakul- Pokazał mu pierścionek na placu - obecnie to już Ratchasakun- powiedział spokojnie.
- wtf wziąłeś ślub z kimś z rodziny królewskiej?- Vegas spojrzał na niego zdziwiony, A z samochodu wyszedł Tay, oparł się o męża
- oj wiem, że wyglądam jak królowa ale bez przesady - uśmiechnął się, a Tankhun wypluł wino .
- TAY?! Czyli Macau na moim ślubie mówił prawdę... Zajął się nim
- p' Tay!- Pan wyszedł z samochodu trzymając na rękach Małego Star.- ja jestem twoim asystentem nie nianią - wcisnął im syna na ręce, skłonił się przed Vegas- przepraszam za najście.- wyjął z samochodu również Wielki karton- to dla ciebie - dał Venice prezent.
- omg Ten dzień jest genialny.- dla Venice i dzieciarni może tak. Ale Macau musiał się dosłownie na kolanach tłumaczyć starszemu bratu i Nop'owi...no i oczywiście Pete.
- ty jesteś za grzeczny... Ty wiedziałeś?- Kim spojrzał na Porchay, który czyścił paznokcie
- ... Jestem głodny - powiedział jak nigdy nic
- obaj jesteście martwi. Ja cię pod dach przyjąłem jak Kim cię wkurwiał a ty mi nie powiedziałeś co ten kretyn wyprawiał?!- Vegas był wkurwiony do czasu kiedy Pan nie położył mu na kolanach Star.- wybaczę wam bo to coś jest słodkie.
Pete spojrzał na swoich synów
- nie Pete. Trójka ci wystarczy.- Nop uspokoił go marszcząc brwi.- Bliźniaków ja mam już teraz dość.
- mają tylko dwa lata...- warknął i przytulił ich- dziadzia Nop głupi jest.
- zaraz was wszystkich postrzele.- westchnął ciężko .
Pan oddalił się od całej tej awantury na drugą część ogrodu, znalazł tam Arm'a palącego papierosa, wystawił jednego w stronę Chłopaka. Oczywiście wziął jednego i zapalił z Bodyguard'em
- witamy w wariatkowie- powiedział, a Pan zaśmiał się - Arm- podał mu dłoń
- Pan- uśmiechnął się do niego i złapał dłoń mężczyzny