Dwa wysokie na około trzy metry, stworzenia, przemierzały wysokie trawy. Istoty te zwane Serynami, przypominały z oddali strusie. Posiadały ostre ciemnobrązowe zakrzywione dzioby, czerwone pióra i szerokie przezroczyste lekko purpurowe skrzydła takie jak u ważki.
Zielone ziemie, po których kroczyły, rozprzestrzeniały się na kontynencie zwanym Nowa Nadzieja, gdzie woń kwiatów, była tu cały rok. W tym, ciepłym kraju, rosły wieczne rośliny. Gdy nadciągał ich koniec, na nowo się odradzały, pomijając tym samym cykl obumarcia. Na północy owego kontynentu, była jedna zakazana góra, zwana niegdyś Kryształowa, z której wypływał mały strumień, tworząc u jej podstawy jezioro. Wejście na szczyt, ponad tysiąc lat temu zostało zapieczętowane przez Wielkich Czterech Magów. Gdzie owi wybawiciele, po Zjednoczonej Wojnie, oddali swe życie.
Pomimo, swej natury, jaką posiadały te ziemie. Nikt z ludzi ich nie zamieszkiwał, ani nie ważył się udawać w tamte strony. Aż do dzisiaj. Na grzbiecie, jednego z ptaków, siedział młody chłopak. Ubrany w jednolity jasnobrązowy skórzany kombinezon, na jego kremowych włosach, spiętych u czubka głowy w kitkę, widniały gogle. Za nim człapał, mniejszy Seryn, którego prowadziła dziewczyna, o krótkich rudych włosach, ubrana tak samo, z różnicą, iż gogle wisiały jej na szyi.— Heria? — odezwała się po dłuższej ciszy dziewczyna. — Jesteś pewny, że tam jest? A co jeśli to legenda? — spytała, jej brat milczał.
Przyciągnął do siebie lejce, a po chwili jego zwierz rozwinął swe skrzydła, by zaraz unieść się w powietrzu.
— Pośpiesz się, teraz powinniśmy polecieć. Wątpię, by zaklęcie tyle przetrwało — skinął na podnóże góry, która była już dość blisko. — Za mną. — rozkazał, na co jego siostra zrobiła to samo.Lot był szybki i przyjemny, wylądowali na jednej z półek skalnych. Zeskoczyli ze stworzeń, które poruszyły gwałtownie głowami, wydając pisk, ukazując, że nie są zadowolone z tak krótkiego lotu, szybko jednak dostały nagrodę w postaci dwóch małych okrągłych owadów z miękką żółtą powłoką i trzema nogami. Heria, popatrzył na górę i przyłożył do niej rękę, zamknął oczy, a po chwili na jej ścianie wytworzyły się schody. Nie czekając, zaczął iść w górę.
— Netti, pośpiesz się. — zwrócił się do siostry. Ta podrzuciła do rozdziawionego pyska wierzchowca ostatniego robala i ruszyła za bratem.
Gdy byli na samej górze, spojrzeli w przepaść, przez którą wyłaniał się, aż do niebios wielki owalny słup stworzony z zamrożonego białego światła. Rodzeństwo spojrzało na siebie. Netti, nerwowo przygryzła warg. Zdjęła czarne, skórzane rękawiczki, podając bratu. Ten, trzymając je, pochylił się jeszcze raz. Nie było jednak widać dna.
— Ta, która życie swe oddała tym którzy teraz niszczą ten świat. W górze leży, gdzie zaklęty jest czas. — powiedział na głos do swej siostry, słowa legendy. — Nie mamy innego wyjścia. Pora ją uwolnić.
— Nie wiem, czy dam radę…
— Jesteś ostatnią, która posiada magię klątwy. Jeśli tego nie zrobimy, to ci, co na nas czekają... Nie dożyją południa.
— Wiem. — zgodziła się, patrząc na niego wielkimi czekoladowymi oczami. — Podaj nożyk. — poprosiła go a ten, drugą dłonią sięgnął do paska przy spodniach, gdzie miał ukryty mały składany nóż.
— Pamiętasz inkantacje dziadka?
— Od kiedy skończyłam trzy lata. Mówił ją prawie codziennie. — przecięła swoją dłoń od wewnątrz, krew zaczęła spływać po lekko kawowej skórze dłoni. — Oddaje. — podała mu jego własność, a ten otarł ostrze o jej rękawiczki. — Naprawdę? — skrzywiła się na to co zrobił.
— Martwisz się brudem? Lepiej skup się na zadaniu. — zganił ją.
— Dobra. — dziewczyna, zamknęła powieki i polizała swoją krew. Następnie zaczęła ssać ranę.Na skórze dziewczyny zaczęły wyłaniać się białe, nieznane dotąd nikomu symbole. Runy otoczyły jej całe ciało, a ta otworzyła oczy. Bez wahania podeszła do białego słupa, kładąc na nim swe dłonie. Jej głos wypełnił przestrzeń:
“Ta, która nas chroni i uwolniła, bogini światłości, czcigodna Nefreydo. Wróć do nas, tak cię prosimy, ostatnia z rodu krwi Ashmar, ta, której krew Ciebie zamknęła i teraz cię przywróci!”
W odpowiedzi runy przemknęły w środek słupa, który zaczął się rozjaśniać. Światło oświetlało całą przepaść, a rodzeństwo patrzyło na to wszystko w skupieniu. Kolumna zaczęła pękać, a światło świeciło coraz mocniej. Wiatr wzmagał się dookoła nich, jakby reagował na ich działania. Nagle, w jednym magicznym momencie, światło zgasło, tylko po to, by zabłysnąć z podwójną mocą. Oboje poczuli, jak energia przepływa przez ich ciała. Wszystko wokół zaczęło drgać, a przed nimi stanęła kobieta o długich, czarnych włosach. Jej spojrzenie przeszyło ich jak błyskawica. A niebo pokryło się szkarłatnymi chmurami.
![](https://img.wattpad.com/cover/379011166-288-k164357.jpg)
CZYTASZ
Cykl Szkarłatne Niebo: Krew na Piasku
FantasyPo blisko tysiącu latach pokoju, ziemię świata Qirix ponownie nawiedza wojna, która trwa już ponad dekadę. W samym środku konfliktu, rodzeństwo - Netti, ostatnia władczyni magii klątw, oraz jej brat Herria, mag ziemi - postanawia podjąć desperacki k...