2. Nadzieja ?

9 2 0
                                    

Mark


Szwędałem się po szkole ze spuszczoną głową . Nie chce już słyszeć o tej piłce nożnej . 
Wiem , że to moja wina ....eh . Jak ja mogłem...

- Marku Evansie ! - usłyszałem znajomy głos . Nie podniosłem głowy , lecz się zatrzymałem .- co ty wyprawiasz ? Mark mi też jest przykro z powodu straty członków zespołu , ale nie możesz dać się zwariować chłopie - lekko podniosłem na nią wzrok - Mark , zawsze emanowałeś wielką radością do życia , motywacją . Niech ci w górze wiedzą , że dla nich się uśmiechasz i grasz dalej Mark 

- Klub już nie istnieje - mruknąłem 

- Istnieje ciołku tylko musisz zebrać od nowa zespół tak jak to robiłeś za dawnych czasów . 

- To nie jest to samo ....po za tym....już nie istnieje . Ja odchodzę - wyjąłem z torby strój i opaskę kapitana . Wszystko jej wręczyłem - dziękuję za tą szansę gry w zespole - zmusiłem się na blady uśmiech i odszedłem mijając ją .


Nelly 

Spojrzałam na strój w rękach . Ścisnęłam go zaciskając także zęby . Nie ! Tak nie będzie ! 
Ruszyłam prędko do gabinetu mojego taty .

Tymczasem.....


Jude 

Czekałem na chłopaków stojąc oparty pod szafkami . No nareszcie 

- Musimy pogadać - rzekłem stanowczo 

- Serio ? Jude nie mamy siły na poważne rozmowy po tych ciężkich treningach , a tym bardziej po dodatkowych karach - jęknął David masując sobie brzuch 

- Chodzi o Evansa - stanąłem prosto 

- I co z nim ? Rozmawiałeś ? - Joe jedynie wykazał się zaciekawieniem , albo raczej udawaną troską , aby choć wyjść nieco z twarzą przed szereg tych , którzy jęczą z bólu 

- Widziałem go stojąc moście . On jest w katastrofalnym stanie psychicznym po śmierci swoich przyjaciół ....

- My nic na to nie możemy poradzić Sharp . Dobrze o tym wiesz . Plus to nie nasza wina - odparł Alan wyjmując butelkę wody 

- Możemy poradzić coś na to . Chce mu pomóc , wesprzeć za to jak on walczył do końca , jak on chciał nas uratować przed Rayem 

- Co mu się nie udało - mruknął Samford , ale nie zwróciłem na to zbytecznej uwagi .Westchnąłem ciężko . 

- Chce , aby dołączył do naszej szkoły . 

- Oszalałeś - Herman oparł się o szafki gdy to stwierdził - to , że jest miły , zakochany w tym sporcie nie znaczy , że już ma dołączać do szkoły 

- Chce w nim obudzić chęć gry - powiedziałem już głośniej zniecierpliwiony co nieco ich zdziwiło 

- Chęć?  Przecież...- King był zaskoczony jak i co niektórzy 

- Dokładnie . Chęć . On....jak go zobaczyłem ....on coś tam mruczał pod nosem , ale nagle zrzucił swoją opaskę z głowy i wykrzyknął nienawidzę piłki nożnej . 

- No to serio ma zrytą psyche - stwierdził David dając ręke na biodro 

- Dokładnie . Nie mogę patrzeć na ten stan . Dlatego chce by dołączył tu . By zobaczył , że są jeszcze osoby co mogą go wesprzeć . Jesteście ze mną ? - spojrzałem po nich . 
Byli niepewni . 
Nagle zadzwonił dzwonek jaki jak zobaczyłem , sprowadził ulgę na twarze moich przyjaciół co od razu mogli składać wymówki o śpieszeniu się na zajęcia . 
Spuściłem głowę zaciskając pięści . Oni...oni nie pomogą mi w tym....

- Jude ? - usłyszałem jednak jeden głos - bardzo lubisz Marka , widzę to . Chłopak ma zapał i miłość do tej gry jaka tylko została przygaszona lekko , schowana do cienia , i to wszystko trzeba wyjąć na światło dzienne . Sam nie rozumiem tego co on robił na boisku , jego radość ....,ale ...- podniosłem głowę patrząc na bruneta z tatuażami na policzkach - chce to zrozumieć i poczuć to co on . Widziałem wiele razy go w akcji i w jego codziennym życiu w mieście .  Takie proste , taka prosta radość .....- uśmiechnął się lekko -  pomogę ci z tym co planujesz .  Mark może wnieść nowe światło radości do naszej szkoły , drużyny , czyli tego czego brakowało w ponurych murach budynku . 

Uśmiechnąłem się spokojnie na jego słowa . Mam jego wsparcie 

- Dziękuję Joe .  Jeszcze dziś chce z nim porozmawiać 

- Chciałeś powiedzieć my - poprawił pasek torby na ramieniu - pójdę z tobą do niego . Chce ....chce , aby Mark pokazał tą swoją miłość do gry i radość , czyli to co zostało za nami kiedy zdecydowaliśmy się dołączyć do zespołu Raya Darka .

- Dziękuję ci . To wiele dla mnie znaczy - kiwnąłem głową , co i on uczynił . 

Ruszyliśmy razem korytarzem na zajęcia . 
Uda się . Może jak Evans odzyska uśmiech to nauczą się czegoś nawzajem ? Nie wiem , lecz nie sądziłem , że właśnie Joe stanie po mojej stronie . Zawsze był oddany i wierny Rayowi , ale po tamtej akcji każdy z nas zobaczył ciemną stronę trenera . Jednakże nikt nie ma na tyle odwagi na kolejny sprzeciw . Może niedługo wybuchnie rewolucja i obalenie Darka ? 


Ray

Złożyłem ręce w piramidkę patrząc w ekran . Widzę , że Jude zaczyna buntować mi zespół . Evans w naszej szkole spowodowałby wielkie poruszenie w mieście i w świecie mediów . Chłopak jaki szerzył radość z tej głupiej gry dołączył , by do zespołu , który używa piłki nożnej jako broni , tym samym obalając mit o pięknie tego sportu . Każdy , by pragnął dołączyć do naszej szkoły widząc , że nawet taka osoba się poddała sile Królewskich . 
Hahahahha ! 

Cry EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz