Mark
Byłem zadowolony , że możemy zagrać ten mecz . Byłem gotów na to , byłem gotów zagrać przeciwko Judowi , jednakże te śrubki i to co mi powiedział Sharp....dziwne było .
Byliśmy gotowi na wszystko co ma wystąpić....rozbrzmiał gwizdek i wtedy trzask .
Wielkie belki zaczęły spadać . Według zasady Sharpa mamy się nie ruszać....,ale...zapomniałem o tym powiedzieć reszcie
- Czekajcie ! - mój głos odbił się echem po stadionie . Podniósł się dym . Zasłoniłem rękawem bluzy bramkarskiej widok . Nieco się tym zakrztusiłem .
Po chwili usłyszałem krzyki strachu , piski .
Powoli opuściłem rękę ....to co zobaczyłem zbiło mnie z nóg .
Spadające belki przygniotły każdego z moich przyjaciół .
To moja wina . Oni zginęli . Padłem na kolana patrząc z niedowierzaniem w ten masakryczny widok przed sobą . Wszystkie emocje zniknęły , wspomnienia zachodziły mgłą , a uśmiech i miłość do piłki pękły jak bańka mydlana .To tylko jednoczęściowa mini historyjka :)
Myślicie , że z tego wyszłaby dobra książka ?