4. Ogarnij się !

3 1 0
                                    

Mark 

Siedziałem na schodach przed Akademią . Czemu...czemu to się stało ?! 
Mają rację , że to moja wina ....piłka nożna to zło . Eh ..., ale ja już nie gram więc czemu oni mi to zrobili ?! Schowałem twarz w dłonie dając upust rozpaczy 

- Mark ? Tu jesteś . Szukałem cię wszędzie - usłyszałem zmartwiony głos Jude'a 

- Niepotrzebnie mnie szukałeś . Musiałem odreagować - mruknąłem opuszczając ręce . 
On usiadł obok podając mi chusteczkę z jakiej od razu skorzystałem 

- Przepraszam za chłopaków . Nie wiem co się z nimi porobiło , że tak cię potratowali . Bardzo mi przykro . Jak tylko ich dorwę porozmawiam z nimi o tym....

- Nie ...nie musisz . W porządku jest . Dali mi niezłą lekcje 

- Ale Mark...

- Naprawdę Jude . Wszystko jest ok .- wstałem z trudem - idę na zajęcia - odwróciłem się na pięcie i zacząłem wspinać po wielkich schodach .


Jude 

Westchnąłem ciężko . Żal mi tego chłopaka . 
Zastanawia mnie to czemu chłopacy tak postąpili . W tym Joe .Ufałem mu , że nie słucha już Raya jak i reszta , a on...zrobił coś takiego . Przecież chciał poznać tą radość  , zrozumieć ją...co to musiało się podziać ?
Może są pod kontrolą ? W transie ? Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć . 
Wstałem patrząc wciąż przed siebie i w końcu poszedłem z powrotem do szkoły . 
Muszę to sobie wyjaśnić z chłopakami bo to nie mieści mi się w głowie takie ich zachowanie ! 
Idąc przez korytarz wpadłem na pewien pomysł . 
Popędziłem do gabinetu Raya .
Na szczęście nikogo dookoła nie było , ani w środku więc mogłem bezpiecznie wejść , lecz muszę uważać . 
Zagryzłem wargę gdy włączyłem podgląd z kamer . Na szczęście trener nie wyłączył komputera . 
Zmarszczyłem brwi patrząc na ten obraz....no nie mogę . 

- Wiesz czemu cię wezwałem ? - odezwał się Dark na ekranie 

- Chce pan się upewnić co do wykonania zadania . Dam sobie radę . 

- Mała zmiana planów Joseph - widziałem jak King zaczął się cofać , ale ochrona go złapała pod ramiona - nie ufam żadnemu z was odkąd chcieliście wywołać bunt .  Dlatego dla bezpieczeństwa ...- Dark mu coś założył na szyję . Widziałem jak mój przyjaciel walczy z tym , ale w końcu uspokaja się - przyprowadź mi resztę zespołu 

- Tak panie Dark - odpowiada Joe 


Wyłączyłem nagrania z kamer . Jak on mógł ich poddać hipnozie ?! Czyli może wystarczy im zdjąć te głupie naszyjniki !
Wybiegłem z gabinetu wpadając na kogoś . 

- David...- szepnąłem i od razu sięgnąłem w stronę jego klatki piersiowej 

- Co ty robisz ? - cofnął się o krok w tył .

- Wiesz...mam za zadanie dać każdą koszulkę gracza do prania .Więc daj mi ją - skłamałem . 
Na szczęście to kupił i zdjął bez niczego koszulkę , a ja prędko zerwałem mu ten naszyjnik z dziwnym fioletowym kryształem .
Krzyknął z bólu padając na kolana i łapiąc się za głowę . Także kucnąłem

- J-Jude ? - spojrzał na mnie zaskoczony - a co ty tu....byliśmy gabinecie Raya ....- rozejrzał się po korytarzu 

- Nic ci nie jest ? Wszystko gra ? Pamiętasz coś ? 

- Ja....Joe przyszedł do mnie i reszty mówiąc o spotkaniu z trenerem....potem w gabinecie złapał mnie pod ramiona mocno gdy mi zakładano jakiś kryształ . Więcej nie pamiętam 

- Rozumiem . Joe miał mi pomóc z Markiem , ale Dark go zmanipulował do swojego jakiegoś planu i najpierw mu założono ten kamień - spojrzałem na owy kryształ na sznurku - aby był w transie i wykonywał rozkazy . Każdemu z was to założono , a po tym zaatakowaliście Marka - wyjaśniłem wstając

- S-serio ? Rany...,ale mi głupio . Nic mu złego nie zrobiliśmy ? - wstał także

- Na szczęście nie , ale przeżył mocno wasze słowa o złej piłce nożnej .  

- Eh to kiepsko . Co zamierzasz teraz ? Evans przecież zrazi się do Akademii Królewskiej .

- Wiem ....mam pewien pomysł i ty mi w tym pomożesz 

- J-ja ? - pokazał na siebie zaskoczony palcem 

- Yhym - kiwnąłem głową i rzuciłem mu koszulkę - przebieraj się . Trzeba każdemu zerwać te naszyjniki , a potem dorwać Marka . Mam pomysł jak w nim obudzić chęć gry 

- Po tym co my mu zrobiliśmy ? 

- Aha - potwierdziłem i odszedłem prędko . Muszę sprawdzić co to jest ten kamyk . Schowałem wisiorek do kieszeni . W domu to zrobię . Teraz najważniejsze jest to , aby pomóc Markowi , a on potem moim przyjaciołom . 

//////////////////////////////////////////////////

Mark

Szedłem z Judem i jego zespołem . Nie mam ochoty na nic . 
Podobno już z nimi dobrze . Sharp opowiadał czemu tak się zachowywali . 
Każdy nawet mnie przepraszał . Nie mają za co serio . Byli nie sobą przecież .
Dotarliśmy do boiska nad rzeką . Od razu chciałem z stamtąd odejść  , ale Gus mnie powstrzymał . 

- Mark daj sobie szansę ...

- Obiecałeś Jude ! - krzyknąłem zły 

- Nie gramy w Akademii . To ma być mały trening na świeżym powietrzu - uspokajał mnie Jude 

- Nie ! Ja nie gram w tą grę ! Puście ja nie chce !  - wrzeszczałem zrozpaczony .


Jude

Patrzyłem na niego

- Może daj mu spokój ? - zaradził Joe

- Nie mogę . Jeśli teraz mu odpuszczę to zawsze będzie uciekał przed tym - normalnie bym to olał , ale to za duży strach , on nie może się bać tej gry i jej tak strasznie nienawidzić . Po za tym jest mi potrzebny . Podszedłem do Marka - weź się w garść ! - dostał z liścia . Nigdy bym go nie uderzył bo nie jestem za przemocą , ale jego zachowanie z poddawaniem się mnie irytuje poprostu ! Tak samo jak przyjaźń co trwa , ale nagle jedna ze stron znajduje sobie kogoś lepszego i pierwsza osoba idzie na bok . 
Spojrzał na mnie zaskoczony .

- Stań na bramce ten ostatni raz i tyle . Nie spodoba ci się odejdziesz - wzruszył ramionami David jakby to była zwykła sprawa . 

- Jeśli tylko tyle ok . Ale w każdej chwili mogę odejść 

- Otóż to - przytaknąłem .

Każdy poszedł na swoją pozycję . 
Trening się rozpoczął , ale to było denerwujące i męczące gdy Mark się nie starał . 

- Przestań się w końcu użalać ! - wrzasnąłem kopiąc piłkę w niego . Dostał w głowę . Dyszałem lekko , byłem nieco zmęczony tą grą już .

- To bolało Jude - mruknął siadając i masując czoło . 

- Sharp ma rację - usłyszałem z chłopakami następny głos . 
Ujrzałem Nelly , Sylvie i moją siostrę Celię

- Płacz i ucieczka nie zwrócą im życia Mark - rzekła Sylvia podchodząc z dziewczynami .
Powstrzymałem ręką przyjaciół , aby się narazie nie odzywali . 

- To się stało i się nie odstanie Mark dobrze o tym wiesz . Czasu nie cofniesz . Myślisz , że swoim zachowaniem zwrócisz im życie ? Cofniesz czas ? Tak się nie da ! - krzyknęła Celia 

- Pomyśl logicznie choć raz Evans . Czy oni byli by dumni z twojego płaczu , twojej złości i obwiniania się ? Z twojej ucieczki i złości ? Nikt bardziej niż oni nie pragnęli by , abyś dalej grał w ten sport . To ty zawsze ich dopingowałeś do gry . Rozejrzyj się matole . Chcesz swoją postawą zarazić wszystkich , którzy w ciebie wierzą ? Wszyscy , którzy biorą z ciebie przykład ? - wygarnęła mu Nelly . Dobra jest . - Trzeba iść dalej , aby pokazać tym na górze , że dalej się staramy , a nie poddajemy . 

- To ty nauczyłeś nas żeby iść dalej przed siebie mimo trudności - wtrąciłem - gdyby nie twój zapał , nie otworzyłbym oczu na prawdę piłki i przyjaciół jakich zawsze miałem przy sobie i wierzę , że i ty mi pomożesz otworzyć im oczy na prawdę o piłce nożnej - skończyłem swoją wypowiedź 

- Pokaż wszystkim co się zasmucili twoim upadkiem , że wcale nie upadłeś, lecz wstałeś właśnie teraz po lekkiej przerwie i dalej będziesz grał - dodała Sylvia .


Mark

Rozejrzałem się po każdym kto był na boisku poczynając od dziewczyn po chłopaków z Akademii Królewskiej . 
Mieli rację . Każdy miał rację . To co się stało to się odstanie . Moje humorki im nie zwrócą życia . Dobrze , że nie wyżywałem swoich emocji na innych . Było blisko . 
Wstałem ostrożnie 

- Wiem...każdy ma rację...przepraszam za swoje dziecinne zachowanie - skłoniłem się przepraszając . To była moja wina , wiem to doskonale .

- Ważne , że ujrzałeś swój błąd . To co ? Zagramy ? - spytał Jude podchodząc bliżej . 

Uśmiechnąłem się spokojnie na jego pytanie 

- No pewnie . Zobaczymy czy nie wyszedłem z formy - wyszczerzyłem zęby .


Jude 

I takiego Marka lubię . Mam nadzieję , że mi pomoże w tym co miał pomóc  . Jednakże skoro już jest sobą to napewno się uda . 
Pobiegłem na swoją pozycję . 


Nelly 

Uśmiechnęłam się dumna . O to chodziło . Mark jest sobą . Widzę , że królewscy mają na niego dobry wpływ w tym Jude . Chłopak jest w dobrych rękach . 
Przysiadłam z dziewczynami na ławce oglądając ich poczynania . W końcu Mark się uśmiecha . 


Za nami już rozdziały :
0/Uśmiech znikł ,
1/Nienawidzę piłki
2/ Nadzieja ?

3/ Uśmiech czy nie ? 

noi teraz  dołączył także nr...

4 /Ogarnij się !  

Dobrze idzie chyba ta książka , a wy jak sądzicie ? Czy jednak nieco przynudzam ?

Tylko nie pomijajcie rozdziałów , aby potem się nie poplątać , że jak to się stało , iż występuje taka , a nie inna sytuacja ;P

Cry EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz