Mark
Wczoraj odbyłem rozmowę z mamą . Dokładnie to przy kolacji , tata dowiedział się dziś rano i się także zgodził .
Teraz kroczyłem przez miasto do Akademii Królewskiej . To będzie dość trudne . Czemu ? Tam jest Ray , ale skoro nie gram w pił....w ten sport to go nie spotkam raczej . Mama zajęła się papierami dziś przed moim obudzeniem się więc wszystko jest załatwione , a ja mam za zadanie odebrać mundurek i plan zajęć . Huh nieco się denerwuje , ale ...dzięki rozmowie z Josephem i Judem uspokoiłem się . Mieli rację . Czas zacząć nowy rozdział .
Nie wiem nawet kiedy dotarłem pod bramę Akademii .
- A więc jednak - usłyszałem głos . Spojrzałem na Jude'a
- Hej Jude . Mówiłem , że dołącze . Rozmowa z rodzicami była tylko formalnością - zaśmiałem się dając ręce na kark starając się wyluzować choć to było bardzo trudne
- Cieszę się , że podjąłeś taką decyzję ,a nie inną . Jesteś gotów na rozpoczęcie nauki w naszej szkole ?
- No pewnie , że ...nie - opuściłem ręce smutniejąc - to dla mnie nowa sytuacja i ...
- Nie przejmuj się niczym - usłyszałem kolejny znajomy głos . Spojrzałem na Josepha - przywykniesz do otoczenia . W końcu zobaczymy czy mit o tym , że szkoła zmienia w poważnego człowieka jest prawdziwy
- Jego to raczej nie dotknie mam rację panie Evans ? - kolejny głos .
U chłopaków zobaczyłem od razu zmianę zachowania . Spoważnieli .
Znam ten głos....rozejrzałem się i za sobą ujrzałem Raya Darka .
- D-dzień dobry - powiedziałem z lekkim skłonem .
- Bardzo dobry muszę przyznać . Widzę , że to prawda . Wielki Mark Evans dołącza do mojej szkoły . Czyżby piłka nożna zrobiła ci krzywdę ?
Jude i jego towarzysz od razu zacisnęli zęby ze złości , ale jedno spojrzenie trenera powstrzymało ich od podejścia .
- Dobrze pan wie co się stało - powiedziałem dość gniewnie - po za tym ten sport to dla mnie przeszłość - patrzyłem prosto w jego czarne jak smoła okulary .
- Doprawdy przeszłość ? - splótł ręce z tyłu - nie chciałbyś może pokonać lęku Mark ? Widać z daleka jak cię ciągnie do piłki nożnej , a ty próbujesz temu zaprzeczyć . Chciałbym z tobą porozmawiać na osobności - jego wzrok padł na jego dwójkę podwładnych .
Widziałem , że nie byli chętni na odejście , ale musieli widać wykonać rozkaz i to zrobili .
Wolałbym , aby choć Jude był obecny przy tej rozmowie
- Nie mam ochoty na rozmowy po tamtym wypadku
- Dalej o tym myślisz co Mark ? - zagadnął chłodnym głosem - to ci nic nie da - odparł ruszając przodem . Coś mi kazało pójść za nim . Zrównałem z nim krok . - myślenie , łzy i złość nie przywróci im życia , nie cofniesz czasu - rzekł z przekąsem
- Co pan może wiedzieć o przyjaźniach i tęsknocie ?! Nic ! - warknąłem
- Nic ? Nie znasz mnie za dobrze . Nie rozumiem co ty masz z tym smutkiem Evans . To cię będzie niszczyć od środka dobrze o tym wiesz chłopcze . A uciekanie przed piłką nożną do jakiej jesteś stworzony nic ci nie da . Ona zawsze będzie częścią ciebie .
- Bzdura
- Wcale nie - weszliśmy jakimś wejściem do szkoły idąc ciemnymi korytarzami - poddaj się temu Mark . Nie wygrasz z tym . Zawsze chęć do gry będzie cię gnębić .
- Co pan ma na myśli ? - fuknąłem . Szybko chodzi ten gość kurcze .
- To , że czas zostawić za sobą złą przeszłość i iść dalej - otworzył drzwi . Rozejrzałem się ze strachem widząc te zdjęcia . To każdy z zespołu Królewskich....ich zdjęcia z czasów ostatniej klasy podstawówki chyba , i z teraźniejszych czasów , poważne w mundurach szkolnych . Oni....oni się drastycznie pozmieniali ....- spójrz . Każdy z nich zostawił swoją przeszłość za sobą , aby otworzyć nowy rozdział w swoim życiu , czyli wiernie służyć mi , szkole . Być uczniem idealnym . Zawodnikiem idealnym . - przystanął - teraz rozumiesz . Uratowałem tych niedorajdów z ich przeszłości , aby mogli być kimś . I tobie też mogę w ten sposób pomóc panie Evans .
- Uratował ?! Wolne żarty ! Każdy z nich jest poważny , wcześniej radosny....- podszedłem do zdjęcia Davida . Miał oboje oczu...., a teraz ma jedno
- Uratowałem od bezsensownej radości . Spójrz tylko na nich . Są teraz lepsi niż wcześniej
- C-co się stało Davidowi ....
- Mała kłótnia pomiędzy nim , a Kingiem . Po pewnej sytuacji , wyższy się na niego rzucił i cóż . Samford stracił wzrok na to oko . Jednakże widać są dalej przyjaciółmi jak wy to mówicie - widziałem kątem oka jego kwaśny uśmiech gdy się zbliżył .
Nie mogłem uwierzyć , że Joseph zrobiłby to Davidowi . To pewnie metody zabierania im radości tak na niego podziałały i chłopa nie wytrzymał z emocji .
- To jak panie Evans ?
- Wolę być zwykłym uczniem .
- Boisz się rywalizacji z Kingiem o miejsce bramkarza ?
- Nie . Wiem , że jesteśmy na równi , każdy ma jakiś swój talent , każdy jest na swój sposób wyjątkowy , ale nie mam zamiaru grać tu w piłkę nożną. Dowidzenia . - wyszedłem z pomieszczenia idąc tą samą drogą jaką tu przybyłem z tym facetem .
Tymczasem...