2

14 3 18
                                    

Sobota rano.

Obudził mnie budzik.

- Już pora wstawać? - Zastanawiałam się w głowie.

Wzięłam telefon do ręki.

Wyłączyłam budzik po czym opadłam na łóżko.

- Może napiszę do Laury? Ta. To jest dobry pomysł. - Pomyślałam.

Znów chwyciłam telefon.

Włączyłam go i wpisałam szybo hasło.

* Cześć Laura! *

* Cześć Mili!!! *

* Co robisz? *

* Jem śniadanie. A ty? *

* Dopiero co wstałam. A ty co tak wcześnie? *

* A jakoś tak. Po co piszesz? *

* Chcesz może się spotkać? *

* Jeszcze pytasz? OCZYWIŚCIE, ŻE TAK!!! *

* Okej. To gdzie? *

* Nie wiem *

* Domek na drzewie? *

* Niech ci będzie. Tylko nie siedźmy tam za długo *

* Okej *

Wyłączyłam telefon.

Wstał z łóżka.

- Dobra. Trzeba zjeść coś i się przebrać. - Ułożyłam sobie szybki plan w głowie.

Wyszłam z pokoju i zszedłam na dół.

...

Zjadłam coś na szybko, a teraz zakładałam buty.

Wyjęłam telefon z kieszeni, żeby zobaczyć, która godzina.

- Wyszykowałam się w dwadzieścia minut. - Pomyślałam.

Wsadziłam telefon z spowrotem i wyszłam z domu.

...

Po około dziesięciu minutach byłam na miejscu.

- Laura! - Krzyknęłam. - Nie ma jej? - Zastanowiłam się w głowie.

Wszedłam do domku na drzewie.

- Buuu! - Usłyszałam Laurę za swoimi plecami.

- Laura!

- Sory. Aż tak cię wystraszyłam?

- No oczywiście, że tak! - Spojrzałam na czym wisiała moja koleżanka. - Uważaj bo jeszcze spadniesz. - Powiedziałam spokojnie odwracając się plecami do niej.

- Nie przesadzaj. Nie spadnę.

Laura zaczęła powoli się zsuwać z gałęzi na, której wisiała.

Domek na drzewie nie był duży, ale kiedy biegłam do niej, żeby ją złapać wydawał się ogromny.

Na szczęście w ostatniej chwili ją złapałam.

- Mówiłam ci, że spadniesz!

- Oj tam, oj tam. - Laura coś jeszcze mówiła jednak ja jej nie słuchałam.

Wciągnęłam ją do domku jak tylko najszybciej mogłam.

Przyciągnęłam ją do siebie i przyłożyłam dłoń do ust.

Wyjrzałam przez najbliższe okienko domku.

Skupiłam się na wsłuchiwaniu w otoczenie.

- Znów słyszę szelest. - Pomyślałam.

Przybliżyłam się do okna.

Laura próbowała ściągnąć moją dłoń z jej ust, ale nie dawałam za wygraną.

Z krzaków coś wyszło.

Wyglądało jak zwierzę, ale bardzo zdeformowane.

Zatkało mnie ze strachu.

Nie mogłam nic z siebie wydusić.

Nawet się poruszyć.

To coś...

To coś spojrzało się wprost na mnie.

Wprost w moje oczy.

Czułam się jakbym skamieniała.

Jakbym stała się wielkim głazem.

Udało mi się zamknąć oczy.

Trzymałam je zamknięte przez jakąś minutę lub dwie.

Jak je otworzyłam co prawda z wielkim trudem, ale otworzyłam to tego czegoś już tam nie było.

- Zwidy? - Zastanawiałam się w głowie. - A może nie...

Skinwalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz