- Chcesz wiedzieć? - Spytała Laura. - Nigdy przecież w to nie wierzyłaś.
- No proszę no.
- No dobra.
- Dziękuję. - Powiedziałam i od razu zamieniałam się w słuch.
- No więc jest to jakby stworzenie, ale jest bardzo zdeformowane. Wygląda jak zwierzę. Jednak czasami może wyglądać jak człowiek.
- Jak człowiek mówisz... - Zmartwiłam się tym.
- Tak. Coś się stało? - Laura chyba usłyszała to zmartwienie.
- Nie, nic. Chodźmy już do domu. - Zaproponowałam.
- No okej.
...
Po pewnym czasie znów stałam i obserwowałam jak moja koleżanka znika z pola widzenia.
Wszedłam do domu.
- Idę do siebie - Powiedziałam do kogoś w kuchni.
- Okej. Emili.
Zdiwiłam się bo niby usłyszałam mamę, ale moje imię wypowiedziała w jakiś dziwny sposób.
Zajrzałam do kuchni.
I zobaczyłam tak samo zdeformowane stworzenie podobne do mojej mamy jak to w lesie.
Cofnęłam się, aż nie zablokowała mnie ściana.
- Ty... TY NIE JESTEŚ MOJĄ MAMĄ! - Krzyknęłam.
- Ale o czym ty mówisz? - Odpowiedziało mi to coś.
Zauważyłam patelnię na stole w kuchni.
Normalnie zdenerwowało by mnie to, że jest na wierzchu, a nie schowana w szafce, ale teraz byłam z tego bardzo zadowolona.
- Chyba mi się uda. - Pomyślałam.
Podbiegłam do stołu, chwyciła patelnię i podbiegłam do miejsca, w którym to coś stało.
Zamachnęłam się do ataku, ale to coś zniknęło.
Ustałam w miejscu.
Mama weszła do kuchni.
- A co ty robisz z tą patelnią? - Spytała.
- M... Miałam zamiar ją schować. - Wymyśliłam na szybko. - Wiesz przecież jak mnie to denerwuję, że nie chowasz ich do szafek.
- No wiem, no wiem. Ale nie miałam czasu. - Odpowiedziała. - Musiałam na szybko wyjść.
Schowałam patelnię do szafki.
- Idę do siebie.
- Okej. Biorę się za obiad, więc za niedługo może się spodziewać, że będzie.
- A za ile dokładnie?
- Za jakąś godzinę. Może mniej.
- Okej. Będę u siebie.
Wyszłam z kuchni i wszedłam po schodach do swojego pokoju.
- Co to jest? - Zaczęłam się zastanawiać. - Czemu akurat mnie to spotyka?