1

17 3 9
                                    

Jestem Emili Marbel.

Jestem szesnastoletnią dziewczyną z normalnym życiem.

A jednak nie.

Ostatnio w szkole coraz częściej słychać było rozmowy o tym jakie to niebezpieczeństwo czycha w lesie.

Nie rozumiem po co robić tyle szumu wokół jednej rzeczy.

Przecież to tylko bajka dla małych dzieci, prawda?

Rodzice chcieli po prostu nastraszyć swoje dzieci, żeby nie chodziły o późnych porach do lasu.

Chociaż patrząc po ludziach w szkole...

Sporo z nich w to uwierzyło.

Chyba jestem jedyną osobą, która w to nie wierzy.

- Mili! - Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej koleżanki.

Laury Star.

- Hm? O co chodzi? - Spytałam.

- Gdzie ty byłaś, że dopiero przyszłaś? - W jej głosie było słychać ewidentne zdenerwowanie.

- Sory. Poszłam do domku na drzewie. - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Zwariowałaś!? - Krzyknęła.

- Nie krzycz.

- Zwariowałaś? - Laura ściszyła głos. - Jest ciemno. A ty chodzisz do lasu!

- Cicho siedź!

Ludzie wokół zebrani zaczęli coś pomiędzy sobą szeptać.

- No dobra. - Zaczęłam. - Jest niby ciemno. Ale to dlatego bo jest zima!

- No tak, ale zapomniałaś?

- Nie. Nie zapomniałam. - Powiedziałam zdenerwowana. - Wszyscy wokoło o tym mówią. O tym nie da się zapomnieć.

Laura rozejrzała się po korytarzu.

- Możliwe.

- Możliwe? Nie. To prawda. Wszyscy nie mówią o niczym innym. Tylko o tym.

Dzwonek zadzwonił.

- O. Dzwonek. - Stwierdziła zadowolona nie wiem z czego Laura. - Gdzie teraz mamy? I co w ogóle.

- Mamy angielski.

- Która sala?

- Niech pomyślę. - Zastanowiłam się przez chwilę. - W 15.

- To chodź! - Krzyknęła. - To prawie na drugim końcu szkoły!

...

Zatrzymałyśmy się pod drzwiami sali numer 15.

- Chyba nie zdążyłyśmy. - Stwierdziła niezadowolona Laura.

- Po co dodałaś to chyba? Na pewno nie zdążyłyśmy!

Chwilę odpoczęłyśmy.

Zapukałam do drzwi.

Kiedy usłyszałam ,, proszę! ,, weszłam do sali, a za mną Laura.

- Dzień dobry. Przepraszamy za spóźnienie. - Powiedziałyśmy jednocześnie.

Anglistka spojrzała na zegarek.

- Cztery minuty spóźnienia. Macie szczęście. Nie wstawię wam spóźnienia. Siadajcie.

- Dobrze proszę pani.

Usiadłyśmy na swoich miejscach.

Czułam spojrzenia wszystkich na sobie.

No i dzisiejszych dzień minął.

Więcej już o tym nie myślałam.

Skinwalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz