Babcia....

9 1 7
                                    

Wjechaliśmy w dość ubogą dzielnice, co bardzo mnie zdziwiło. Gabrielle był zamożnym facetem... czy jednak źle myślałam...

- Czy my dobrze jedziemy??
- Tak proszę Pani.

Postanowiłam zdać się na kierowcę, on wiedział co robi.

Jakieś pięć minut później, zaparkował przed jednym z lepszych domów. Nie była to rezydencja jak moja, ale zwykły bungalow z czerwonej cegły. Widać było, że lata świetności minęły już dawno.

Jednak po prawej stronie stał czarny SUV Gabrielle. To musiał być jego dom, albo on musiał tu mieszkać. Było już dosyć późno. Jednak Postanowiłam że musimy porozmawiać.

Wysiadłam z samochodu, gdy kierowca otworzył mi drzwi.
- Poczekajcie tutaj. - kiwnął tylko głową na zgodę. Lekko kulejąc, bi Jednak noga nadal mnie bolała przy chodzeniu, udałam się do drzwi wejściowych.

Nie zauważyłam dzwonka wiec zapukałam. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki i drzwi się otworzyły.

Stała w nich sympatycznie wyglądająca staruszka. Były bardzo niska, a może jej zgarbiona postawa sprawiała że wydawała się mała. Miała siwe włosy ścięte na krótko, oraz ogromne okulary które zakrywała połowę jej drobnej twarzy.

Ubrana była dosyć elegancko, ale nie były to markowe ciuchy, jakie nosił czarnooki.

- Cukiereczku w czym mogę ci pomóc? - jej głos był dosyć piskliwy ale kojący zmysły.

- Yyy... czy zostałam Gabrielle? Jestem jego... - zastanawiałam się czy powinnam powiedzieć kim jestem.
- Ohh Cukiereczku ja wiem kim jesteś. - uśmiech kobiety był rąk uroczy że nie mogłam go nie odwzajemnić. - Gabrielle, Julia jest tutaj.

Ta kobieta naprawdę wiedziała kim jestem. Byłam zszokowana, bo ja nie miałam pojęcia kim ona była.

Po kilku sekundach w drzwiach stanął, mężczyzna. Jego mina mówiła sama za siebie, był zdziwiony moją obecnością tutaj.

- Julia? A co ty...
- Czy możemy porozmawiać?
- To ja zaparzę herbatki - powiedziała staruszka, wchodząc w głąb korytarza.

- Julia, mogłaś zadzwonić, to nie jest dzielnica dla ciebie. - rozejrzał się po chodniku i wciągnął mnie do środka, zamykając za mną drzwi.
- Chciałam porozmawiać osobiście. Czy to problem?
- Nie, oczywiście że nie. Zapraszam. Babcia zrobi herbaty, będziemy mogli porozmawiać.

Czyli ta kobieta była jego babcią. Dobrze, może dowiem się czegoś o moim przyszłym mężu.

Weszliśmy do środka. Był to zwykły dom, jak mojej mamy w Polsce, nie było tu złota i luksusów, za to była piękna kuchnia z jadalnią. W korytarzu było mnóstwo zdjęć rodzinnych na ścianach. Na jednym był mały chłopiec, przytulony do starszej pani.

Domyśliłam się że to Gabrielle z babcią, byli bardzo szczęśliwi na zdjęciu. Biło od niego szczęście i miłość.

Babcia gotowała wodę na herbatę i szykowała ciasteczka. Widać było że sama je piekła. Wyglądały pysznie.

- Czy możemy gdzieś porozmawiać na osobności?? - A zapytałam czarnookiego. Nie chciałam mieszać w to starszej kobiety.

- Tak jasne, chodź do mojego biura. - Gabrielle wszedł do kuchni - Babciu za raz wrócimy.

- Tak, tak, herbata za raz będzie, nie chce czekać na was. Cukiereczku wolisz sypki cukier czy w kryształach? - starsza pani zapytała mnie, a ja nie miałam pojęcia o co chodzi. Cukier to cukier, prawda??

- Yyy, tak no...
- Babciu w kryształach. To oczywiste. - babcia się uśmiechnęła i zadowolona puściła mi oczko
- Cudownie cukiereczku.

Poszliśmy dalej w głąb korytarza. Mężczyzna otworzył ostanie drzwi po lewej i moim oczom ukazał się gabinet. Stało tam duże dębowe biurko a za nim obrotowe krzesło. Na biurku stał stacjonarny komputer ale również laptop. Po prawej stronie, pod oknem stała kanapa i stolik kawowy. W głębi pomieszczenie było wyłożone regałami z książkami. Wszystko pachniało drewnem i książką.

Uwielbiałam  taki klimat. Ale nie na wciąż.

Usiedliśmy na kanapie. Brunet wpatrywał się we mnie. Czekał co mam mu do powiedzenia. A ja w sumie sama zapomniałam co chciałam od niego.

- Myślałam, że jesteś zamożnym facetem. A ty szukasz bogatej żony żeby pozbyć się problemów??

Patrzyłam jak jego wyraz twarzy się zmienia.

- Dlaczego tak patrzysz na mnie? Powiedziałam nie prawdę??
- Ślub z tobą to nie mój priorytet. Nie chciałem tego. Rada zadecydowała za mnie. Nie brakuje mi pieniędzy. Moja babcia mieszka tutaj bo razem z dziadkiem wybudowali ten dom lata temu. Kocha to miejsce i nie chce się przenieść do luksusowego apartamentu. Nie wstydzę się swojego pochodzenia i wspieram babcie w decyzji. Mam swoje mieszkanie w centrum. Jednak babcia jest dla mnie najważniejsza, więc przebywam tutaj jak często mogę. - spojrzał na mnie z pogardą.

Pierwszy raz widziałam to w jego oczach. Chyba popełniłam błąd?! Jednak przyznawanie się do błędów i przeprosiny nie były moją mocną stroną.

- No cóż inaczej to wygląda. Ale niech Ci będzie. - próbowałam jakoś załagodzić sytuację.
- O czym chciałaś rozmawiać? - jego ton był lodowaty. Uraziłam go wiedziałam to.

- Chciałam zapytać czy załatwiłeś już wszystkie formalności związane z naszym ślubem?

- Tak.

- I??
- Musimy poczekać, aż twoja noga i ręką będą w stu procentach sprawne. W tedy podamy datę. Ale myślę że twój rehabilitant szybko pomoże dojść ci... Do sprawności. - wypowiadając te słowa pluł jadem.

- Napewno szybko mi pomoże. - chciałam się odgryźć ale mój ton głosu nie był tak pewny jak jego.

- Herbata czeka - starsza pani zawołała nas. Cieszyłam się z tego, bo atmosfera między nami była bardzo gęsta. Można było ją pokroić nożem.

Wstałam jako pierwsza. Gdy miałam już wyjść z gabinetu, Gabrielle złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

- Jeśli mnie zdradzisz... - przesuwał swój wzrok z moich oczu na usta. Czułam się nie komfortowo.
- To co?

- To możesz zapomnieć o ślubie. - wyrwałam mu rękę.
- Nie groź mi. To nie ty tutaj decydujesz.

Czułam wściekłość, myślałam że po odwiedzinach u Prosecco byłam spokojniejsza ale ten facet działał na mnie jak płachta na byka. Miałam ochotę wyciągnąć pistolet i przełożyć mu lufę do skroni a potem pociągnąć, nie tylko raz.

- To co herbatka? - uśmiechnęłam się z goryczą i ruszyłam do jadalni gdzie czekała na nas babcia.

Czarnooki ruszył za mną.

Resztę popołudnia spędziłam z babcią pijąc herbatę i rozmawiając, śmiejąc się. Opowiadała historię ze swojego życia. O miłości, wojnie i wiele innych. Ja bawiłam się świetnie, jednak Gabrielle nie był zbyt zadowolony.

W końcu po piętnastej, babcia udała się na drzemkę. Wnuk pomógł Hej w przemieszczeniu się do sypialni. A ja postanowiłam posprzątać po naszym podwieczorku.

Gdy mój narzeczony wrócił ją kończyłam wycierać filiżanki.
- Yyy nie musiałaś tego robić.
- Ale chciałam. - odwróciłam się i ułożyłam wszystko na blacie. Złożyłam ścierkę i postanowiłam że powinnam już wracać.

- Na mnie już pora.
- Poczekaj. - spojrzałam pytająco na bruneta. - Nie powinniśmy się rozstawać w takiej atmosferze.
- Mój drogi, nie licz na miłość jak z tandetnych komedii romantycznych. Nie połączy nas to...

Gabrielle zaśmiał się, nie byłam pewna o co dokładnie mu chodziło.

- Nie martw się, nie szukam miłości.

Te słowa zakończyły to popołudnie. Wzięłam torebkę i wyszłam z tego domu. Byłam wściekła, nie wiedziałam tylko czy jestem zła na siebie czy na niego, czy może na zaistniałą sytuację.

Kierowca stał już przed autem i trzymał otwarte drzwi.
- Do klubu. Muszę się napić.

Wsiedliśmy i ruszyliśmy do klubu mojego ojca, a teraz to już mojego klubu.

*****

Ohh nasza bohaterka igra z ogniem. Mam nadzieję że wam się spodoba.
Dobrej nocy tygryski :)

Dziedziczka Mafii.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz