Przygotowania... Ten dzień...

7 2 5
                                    

Rano oczywiście obudziłam się z podkrążonymi oczami. Długo nie mogłam zasnąć.

Próbowałam sobie wmówić że muszę zasnąć, ale to nic nie dawało. Przekręcałam się z boku na bok. Dochodziła godzina ósmą. Wiedziałam że muszę wstać.

Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam długi, gorący prysznic. Umyłam włosy i całe ciało, potem długo stałam pod strumieniem gorącej wody. Nie myślałam już o niczym. Nie było sensu i tak musiało się to wydarzyć, więc zamartwianie się tym wszystkim nie miało sensu.

Po godzinnym prysznicu, zawinęłam włosy w ręcznik i założyłam stanik i majtki, a na to szlafrok. Zeszłam na dół. Chciałam napić się kawy i usiąść jak zwykle na tarasie, żeby relaksować się pięknym wschodzącym słońcem.

Weszłam do jadalni i zaskoczył mnie widok siedzącego rodzeństwa. Oni nigdy nie wstają wcześnie, a napewno nie Agata.

- A co wy tutaj robicie? Dlaczego już wstaliście?? - obydwoje zaczęli się śmiać.
- W taki dzień spać?? Nie ma opcji. Kochana chcemy z tobą świętować to. Chcę Ci pomagać ze wszystkim. - Agata podeszła do mnie i przytuliła mnie. Byłam jej wdzięczna za tą odrobinę czułości.

Bardzo potrzebowałam bliskich, chciałam żeby mama tu była. Ale nie zawsze jest tak jak tego chcemy.

Oni zjedliśmy śniadanie. Rozmawiając i śmiejąc się przy tym. Uroczystość zaczynała się dopiero o 16:00, więc miałam sporo czasu do przygotowania się. Na 11:00 miała przyjechać stylistka fryzur i makijażystka. Musiały ogarnąć mnie i Agatę.

Siedzieliśmy na tarasie popijając poranną kawę, gdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej mamy. Ucieszył mnie jej telefon.

- Halo?! Mamo!! Tak się cieszę że dzwonisz.
- Córeczko. Bardzo mi przykro że mnie nie będzie. Powinnam tam być, z tobą, wspierać cię. Przepraszam.

- Mamuś, ja naprawdę to rozumiem. Przyjedziecie z Markiem w wakacje. Spędzimy razem wspólnie czas. A teraz po ślubie nie było by na to czasu.

- Wiem, ale jednak powinnam być z tobą. Chciałam Ci życzyć powodzenia. Połamania nóg?? - powiedziała łamiącym się głosem. - Pomyślałam że moglibyśmy zrobić transmisję na żywo? Mogła bym być przy tobie....

- Mamo to świetny pomysł. Ja wszystko ogarnę. Kocham cie.

- Ja też cię kocham, teraz i na zawszę.
- Teraz i na zawsze Mamo.

Rozłączyłam się. Wybrałam telefon do Gabrielle.
- Julia? Czy coś się stało?
- Możesz dać mi numer do Margo? - zapytałam
- Jasne, za raz ci podeślę. Czy coś się stało??
- Nie, wszystko w porządku. Do zobaczenia o 16:00.
- Do zobaczenia.

Rozłączyliśmy się, kilka minut później przyszła wiadomość z numerem telefonu do naszej organizatorki ślubu.
- Julia co ty kombinujesz?? - zapytał mnie Kacper. Widział mój podejrzany uśmiech, wiedział że coś kombinuje.
- Za raz się dowiecie - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i wybrałam numer do Margo

- Margo Reisen, w czym mogę pomóc?
- Margo, z tej strony Julia.
- Ahh Julia, czy coś się stało?? - wczoraj przywieźli namioty, stoły I krzesła. Wszystko było rozstawione, dzisiaj miały zostać rozłożone obrusy, kwiaty i reszta ozdób, jak i talerzy i sztućców.

- Nie wszystko w porządku. Chciałam zapytać czy jesteś w stanie ogarnąć sprzęt, do zrobienia transmisji na żywo z moją mamą? - to było pytanie, ale brzmiało bardziej jak stwierdzenia, a może rozkaz. Sama nie byłam pewna.

- Ależ oczywiście, że tak. Wszystko będzie gotowe. Podeślesz mi tylko numer do mamy i ja się tym zajmę.

Ucieszyłam się, w sercu poczułam takie ciepło. Że jednak w jakiś sposób mama będzie ze mną.
- Cudownie. Widzimy się za nie długo.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.

Dziedziczka Mafii.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz