Lwica i jej młody

218 36 8
                                    

Po południu niebo zasłoniły ciemne chmury, a duże krople deszczu rozpoczęły swój taniec, spadając w dół. Właśnie za taką pogodę kocham Wielką Brytanię. Deszczowe dni dają mi ukojenie. Dźwięk uderzających kropel o szybę sprawia, że moje ciało się relaksuje, a z umysłu wylatują wszystkie troski. Jest tak jakby deszcz obmywał mnie ze wszystkich bolączek, pozostawiając we mnie spokój i harmonię. Wyglądam przez okno swojej sypialni, a w dłoniach trzymam kubek z parującą herbatą. Obserwuję swój dom, tęskniąc za czasem, kiedy mieszkałam w nim ze swoją babcią.

Nienawidziłam Castle Combe, ale kochałam swoją babcię, moją opiekunkę i nauczycielkę. Nigdy nie poznałam swojej matki, ponieważ ta zmarła przy porodzie, a mój ojciec zniknął zaraz po moich narodzinach. Oddał mnie pod opiekę babci i nigdy po mnie nie wrócił. Jego ucieczka była ciosem dla Valerie, ale opieka nade mną pozwoliła jej zająć myśli. Miałyśmy tylko siebie, a teraz pozostałam sama ze wspomnieniami w sercu.

Bycie samotnym, nawet na chwilę, bywa bardzo trudne. Świadomość, że na tym świecie nie ma już nikogo, kto nas obdarzył najszczerszą miłością jest dojmująca. Człowiek jest na świecie sam jak palec, a w domu nikt na niego nie czeka. To najgorsza wizja przyszłości, jaką mogę sobie wyobrazić, a mimo to skazałam moją babcię na samotność w ostatnich miesiącach jej życia. Tego nigdy sobie nie wybaczę. Jednakże nie mogłam wiedzieć, że jest śmiertelnie chora, ponieważ nic na to nie wskazywało. Ponadto babcia była szczęśliwa, kiedy udało mi się spełnić swoje marzenie o wyjeździe do Londynu. Być może nie czuła się samotna, ponieważ korespondowałyśmy ze sobą co drugi dzień. Niemniej jednak powinnam przy niej być, kiedy walczyła samotnie z okrutną chorobą. Mam w sobie poczucie, że zawiodłam jako jej wnuczka i rodzina.

Dwie grube krople deszczu ścigają się ze sobą, spływając po szybie, a czarne BMW, należące do Devlina, zatrzymuje się przy krawężniku. W pierwszym odruchu mam ochotę wstać i wyjść mu na spotkanie, ale szybko się powstrzymuję. Jego wizyta nie musi być związana z tobą, kretynko! Siedź tutaj i obserwuj! Wzrok detektywa jakby nieświadomie podąża w górę, więc nasze spojrzenie łączą się ze sobą. Ciemnowłosy uśmiecha się i kiwa głową, więc decyduję się na szybkie pomachanie dłonią w geście powitania, po czym szybko znikam z okna. Czy to dziwne, że cieszy mnie jego obecność?

Jestem zupełnie świadoma faktu, że ten mężczyzna mi się podoba. Być może przysłowie: „za mundurem panny sznurem" ma w sobie odrobinę prawny. Pociąga mnie jego aparycja grzecznego gliniarza i ten kokieteryjny uśmiech, jaki często mu towarzyszy. Poza tym jest przystojny i miły, a to rzadko spotykane. Zazwyczaj przystojny mężczyzna jest próżny i całkowicie zafiksowany na swoim punkcie, więc Devlin jest miłą odmianą.

Zanim schodzę na dół, aby otworzyć mi drzwi, poprawiam włosy, aby wyglądały na bardziej świeże, a na usta nakładam bezbarwny błyszczyk. Dotychczas nie miałam potrzeby, aby komuś się spodobać, lecz teraz chcę czuć pewność, że moja uroda nie jest mu obojętna. W gruncie rzeczy zachowuję się jak nastolatka, która wypatrzyła sobie crush'a, a ten z kolei jest poza jej zasięgiem, ale w ten sposób mogę odsunąć swoje myśli od śledztwa i trzech morderstw. Prawdopodobnie moje zauroczenie jest jednostronne i chwilowe, ale na ten moment potrzebuję rozrywki.

Schodzę na dół wraz z dźwiękiem dzwonka do drzwi. W domu nie ma Roberta ani jego matki, więc mogę spędzić parę minut sam na sam z gliniarzem. Kiedy otwieram drzwi, na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech, ukazujący oba dołeczki w policzkach.

- Cześć! – mówię zbyt entuzjastycznie. – Przynosisz jakieś dobre wieści?

- Przyjechałem przesłuchać wytypowanego przez ciebie podejrzanego. – odpowiada. – Jest może w domu?

Powrót do Castle CombeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz