Pogrążony w zadumie, nieobecnym wzrokiem obserwowałem płomienie ogniska, gdy te wystrzeliwały w górę, rozbłyskując i rzucając pomarańczową poświatę na skalne ściany jaskini, aby zaraz potem opaść i przygasnąć.
Uwielbiałem przyjemnie ciepło ognia, w jego pobliżu zawsze czułem się bezpiecznie i komfortowo. Świeże drewno trzaskało i roztaczało wokół intensywny zapach żywicy.
Tego wieczora wpadłem w szpony melancholii. Przyjrzałem się swym pokrytym brązową sierścią dłoniom o pięciu palcach zakończonych ostrymi pazurami. Ostatnimi czasy uciążliwie nawiedzały mnie pytania, na które odpowiedzi bardzo pragnąłbym uzyskać.
Głośno westchnąłem i ułożyłem się wygodnie na kamiennej posadzce groty. Pogodziłem się już dawno z faktem, że zagadki trapiące mój umysł pozostaną prawdopodobnie już po wieczność nierozwikłane.
Czym tak właściwie byłem? Skąd wziąłem się na tym świecie? Czemu nigdy nie spotkałem żadnej innej podobnej do mnie istoty? Dlaczego wszystko, co tyczyło się mojej osoby, zasnute było mgłą tajemnicy? To właśnie te zagwozdki spędzały sen z moich powiek podczas długich, samotnych nocy.
Z zamyślenia wyrwał mnie nagły skurcz żołądka. Wykrzywiłem pysk, gdy usłyszałem burczenie w trzewiach. No tak, szlag, w końcu dzisiejszego dnia nie miałem czasu zapolować, co oznaczało, że niestety pójdę spać głodny.
Panującą w jaskini ciszę przerwał stłumiony jęk, dźwięk ten wyrwał mnie z zamyślenia. Zwróciłem wzrok w stronę skromnego legowiska w głębi groty. Leżała na nim, pod warstwą wyprawionych skór i futer, ranna i nieprzytomna ludzka samica. Gdy na nią patrzyłem, pomyślałem, że przecież mógłbym użyć jej ciała do zaspokojenia głodu. Byłoby to całkiem wygodne, wystarczyłoby, bym zbliżył się do niej i zacisnął kły na odsłoniętym gardle kobiety.
Zamknąłem powieki i przeciągnąłem powoli dłońmi po pysku, aby odgonić od siebie niechciane myśli. Powinienem się uspokoić, oczyścić umysł i utrzymać swój instynkt w ryzach. Odkąd tylko sięgałem pamięcią, towarzyszyła mi dzika, żądna krwi bestia. Czaiła się ona gdzieś w meandrach mej świadomości – trwała w oczekiwaniu na chwilę słabości, aby spróbować wyrwać się z okowów mojej kontroli. Żyliśmy w konflikcie już wiele lat i nic nie wskazywało na to, żeby udało mi się ją kiedyś w pełni okiełznać czy też oswoić.
Kiedy już całkowicie zdołałem zdławić swe żądze, ponownie skierowałem uwagę na nieznajomą. Zacząłem się zastanawiać – z jakiego powodu zdecydowałem się jej pomóc? Ludzie od zawsze byli mi zupełnie obojętni i starałem się ich unikać. Nigdy nie odczuwałem potrzeby, by wmieszać się w ich sprawy.
Skupiłem się, walcząc z nieprzyjemnym uczuciem ssania w żołądku. Dlaczego podjąłem właśnie taką decyzję? Przecież to było zupełnie do mnie niepodobne. Cóż takiego mną kierowało w tamtym momencie?
Muszę to sobie przemyśleć...
* * *
Obudziłem się, tak jak co dzień, gdy poczułem na sobie ciepłe promienie wschodzącego słońca. Wygrzewałem się leniwie w ich blasku przez dłuższą chwilę, po czym podniosłem się, przeciągnąłem porządnie i zjadłem resztki pieczeni, która pozostała z poprzednich łowów. Nie było jej dużo, a do tego zdążyła już porządnie wyschnąć, więc tylko narobiłem sobie apetytu.
Nadeszła więc pora, aby wyruszyć na polowanie.
Opuściłem leże i natychmiast zagłębiłem się w gęsty, pierwotny bór. Powitał mnie ciepły, letni poranek. Trawa i mech pod moimi łapami pokryte były zimną rosą. Wziąłem głęboki wdech, powietrze pachniało świeżością, wilgotnym drewnem i orzeźwiającymi młodymi paprociami. Nie wyczułem jednak w pobliżu tego, co mnie najbardziej interesowało – tropów zwierzyny.
CZYTASZ
"Szrama" - Pierwszy Akt Powieści.
Fantasía*POSZUKUJE WYDAWCY* W pradawnej Puszczy leżącej w samym sercu Pogranicza żyje On - inteligentny potwór, wychowany przez człowieka. Umysłem bestii wciąż zaprzątają te same pytania. "Czym jestem? Skąd się wziąłem? Czemu nie spotkałem nikogo podobnego...