Lesson ||8||

410 24 0
                                    

Ktoś zaczął mnie mocno szarpać za ramię. Przebudziłam się i otworzyłam niechętnie oczy. Ujrzałam ''porywacza'' a od razu za nim - Harryego. Gapiłam się na nich przez chwilę mając lekką pustkę w głowie.
-No rusz tą wielką dupę, ile mam cię prosić! - krzyknął pierwszy, a Styles tylko przewrócił niechętnie oczami i odszedł. Spuściłam wzrok i wstałam z siedzenia, niezdarnie wychodząc z auta. Chłopak prychnął i trzasnął drzwiami powodując na moim ciele dreszcze. Rozejrzałam się nieśmiało i odkryłam, że stoję przed dużym domem.
-No idź!-wrzasnął pchając mnie do przodu przez co o mało się nie wywaliłam. Spojrzałam się na niego z wyrzutem i poszłam przed siebie, pod same drzwi domu. Chłopak wyprzedził mnie i wszedł pierwszy jakby zapominając, że teoretycznie powinien mnie pilnować. Od razu do głowy przyszło mi by uciec ale okazało się, że jesteśmy daleko od jakiegokolwiek miasta. A mianowicie w jakimś lesie. To było co najmniej dziwne. Weszłam więc do budynku i zamknęłam za sobą drzwi. Oczy wszystkich skierowane były na mnie a ja stałam na środku halu i czekałam.
-Wchodzisz czy nie?-burknął porywacz, który jak się później dowiedziałam miał na imię Louis.
Pokiwałam głową na nie, na co prychnął.
-Dzwonisz już?-spytał po chwili 'kierowce' biorąc łyk jakiegoś trunku.
-Tak ale nie odbiera.-podrapał się po karku brunet.
-Ty, zadzwoń z własnego telefonu do swojej matki.-spojrzał się na mnie. Jego wzrok był tak przerażający, że bez pytań wybrałam numer i przyłożyłam komórkę do ucha
-Włącz głośno-mówiący.-od razu wykonałam polecenie i po pokojach rozbrzmiewał sygnał oczekiwania. Pierwszy, drugi, trzeci,
-Nie mam teraz czasu, zadzwoń później.-nie zaskoczyło mnie takie przywitanie.
-To go lepiej znajdź jeśli chcesz jeszcze zobaczyć swoją córkę żywą.-powiedział głośno Louis a mnie zatkało, tak samo pewnie jak matkę, bo milczała.
-Kto mówi?!-spytała w końcu zdenerwowanym głosem.
-Lepiej wróć do domu, bo nadmiar pracy życie skraca.-odpowiedział i wyrwał mój telefon kończąc połączenie.
-Co Ty wygadujesz do cholery? Chcę do domu w tej chwili! - wybuchnęłam tak nagle na co spojrzał mi się w oczy i uniósł brwi.
-Szacunku cię nie uczyli?-powiedział o dziwo spokojnie co jeszcze bardziej mnie nabuzowało.
-Dla takich chui jak ty, nie. - zaczynał się denerwować widząc po jego minie.
-Słucham?-podchodził do mnie wolnym krokiem jakby chciał dać mi jeszcze jedną szansę, której ja nie wykorzystałam..
-Jesteś zwykłym niewyżytym kutasem!-wydarłam się jeszcze głośniej bez jakiegokolwiek namysłu. Zanim Louis zdążył do mnie podejść spojrzałam się jeszcze na Harryego, który się tylko uśmiechnął z pogardą i lekkim rozbawieniem.

Ostatnie co pamiętam to wściekłe oczy bruneta.

~~~~~

Przebudził mnie ból głowy. Był tak straszny, że chciało mi się krzyczeć z rozpaczy. Chciałam wstać ale opadłam szybko na dół. Kolejna próba - to samo. Próbowałam tak kilka razy aż w końcu leżąc waliłam pięściami o łóżko, bo na nim, jak się okazało, leżałam. Wszystko mnie bolało. Czułam się jakby mnie ktoś co najmniej kroił.
Rozejrzałam się wzrokiem po pomieszczeniu w jakim się znajdowałam aby zbadać, gdzie jestem. Dosyć duży pokój a właściwie sypialnia, ładnie urządzona z garderobą i jakimiś drzwiami obok, być może do łazienki. Ogólnie pokój był dosyć przytulny ale to wcale nie sprawiało, że czułam się bezpiecznie. Znów zaczęłam walić rękoma o łóżko próbując się w ten sposób wyżyć i zapomnieć o bólu. Odpuściłam ze zmęczenia po kilku chwilach a drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł Louis przez co chciałam usiąść ale skończyło się to tylko na moim bolesnym jęknięciu. Chłopak się zaśmiał i podchodząc do mnie uśmiechał się coraz bardziej arogancko. Stanął przed łóżkiem wkładając ręce do kieszeni.
-Chciałabyś mi coś powiedzieć? - spytał zadowolony z siebie.
-Nie masz mi nic mądrego do powiedzenia? Może chcesz mi wykrzyczeć jakim chujem jestem? - uśmiechał się triumfalnie jakby milczenie było odpowiedzią.
-Spierdalaj gnojku! - jego uśmiech zszedł momentalnie z twarzy.
-Widzę, że jeszcze się nie nauczyłaś. - odpowiedział z irytacją.
-Zapłacisz za to wszystko, nic ci nie ujdzie na sucho! - wyrwałam się próbując usiąść ale znów opadłam na prześcieradło.
-Ja ci zaraz mogę udowodnić kto ma rację. - burknął wkurzony odpinając pasek od spodni.

----

Dostałam jakiegoś ataku i mega przypływu weny, także moi czytelnicy mogą liczyć na dużo nowych, dosyć zaskakujących (mam nadzieję) rozdziałów. Jeżeli podoba Wam się ten rozdział to zapraszam do kliknięcia tej oto przepięknej gwiazdeczki znajdującej się na dole i dodania mojego opowiadania do swojej biblioteki, aby być na bieżąco, bo jak wiadomo nie dodaje rozdziałów w dany dzień, tylko wtedy kiedy jest on gotowy po prostu.

Dziękuję bardzo za wyświetlenia, gwiazdeczki i komentarze ;* <3

Naive || h.s.||zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz