Rozdział 4. Czarny kot i ciernie.

15 5 0
                                    

Po tym jak Pablo oprowadził mnie po całej stajni i pokazał gdzie co się znajduje, zaprowadził mnie do naszej części Zamku. Całe lewe skrzydło należało do służby. Znajdowała się tam kuchnia, miejsce z narzędziami, pokoje i pomieszczenia gospodarcze razem z wyjściem na tyły Zamku, gdzie były stajnie i ogrody.

Mężczyzna również pokazał mi mój pokój. Był mały i skromny, ale za to bardzo przytulny. Pod dużym oknem stało wąskie łóżko, a obok niego szafka nocna, na której stała lampka. Szafa na ubrania natomiast stała na przeciw drzwi. Może i nie była tak bardzo ozdobna, jak ta którą miałam w swoim pokoju, jednak była tak samo pakowana i wykonana z tego samego materiału.

Po szybkim odświeżeniu się, położyłam się do łóżka i przykryłam szczelnie kołdrą, aż po samą szyję. Mimo ciepłych dni, noce były dość chłodne, dlatego od razu gdy poczułam przyjemne ciepło, zmęczona odpłynęłam.

W moim śnie znowu byłam małą dziewczynką. Biegłam przez łąkę maków prosto do mojej mamy, która stała razem ze swoim białym smokiem po drugiej stronie rzeki.

- Mamo! Mamo biegnę do ciebie. -Krzyknęłam głośno w stronę rodzicielki, by mnie zauważyła, na co kobieta od razu podniosła w wzrok i spojrzała w moją stronę posyłając mi przy tym lekki uśmiech.

Ojciec tego dnia trenował chłopca, który był synem miejscowego kupca. Nazywał się on Leach i był starszy ode mnie o dwa lata. Nie znałam go zbyt dobrze, właściwie jedynie z widzenia.

Nim zdążyłam dojść do drewnianego mostu, fioletowy smok Leacha zaczął spadać razem z chłopcem siedzącym na nim. Przestraszyłam się i cofnęłam kilka kroków do tyłu pozostając wciąż po drugiej stronie rzeki. Smok zrzucił z siebie przestraszonego Leacha i napiął się, by wydobyć z siebie ogień. Nie był to dobry znak. Smok był rozdrażniony, a przez to niebezpieczny. Od razu do ziejącej bestii poleciała moja mama, by uspokoić smoka i pomóc chłopakowi. Niestety, gdy tylko znalazła się w pobliżu zwierzęcia, ten wypuścił w jej stronę gorące kłęby pary, które poparzyły kobietę. Smok na tym nie skończył i od razu gdy udało mu się unieruchomić swoją ofiarę, wypuścił z siebie niebieski ogień, który pochłonął całe ciało mojej matki.

Wszystko działo się tak szybko, że nawet mój ojciec nie był w stanie na to zareagować.

Zamrugałam kilka razy, by odgonić łzy, które gromadziły się w moich oczach. Ścisnęłam pięści i z niedowierzaniem patrzyłam na to co się stało. Leach leżał niedaleko i płakał. Był spięty, przestraszony i bał się ruszyć choćby o milimetr, by nie przypłacić tego życiem.

Zirytowany smok podszedł do mojej mamy i powąchał ją, a gdy wyczuł martwe, zwęglone ciało, odleciał.

Nikt go nawet nie zamierzał szukać. Odleciał w nieznane i nigdy więcej go już nie widzieliśmy.

Ojciec podszedł do swojej żony i złapał ją w ramiona, a następnie uścisną i zapłakał. Pierwszy i ostatni raz widziałam łzy u mojego ojca. Tylko raz pozwolił sobie na rozpacz, później jego serce zmieniło się w szklany lód, a całe jego ciepło wyparowało wraz z życiem jego miłości.

Stałam tam sparaliżowana, a gdy tak stałam mimowolnie zaczęłam piszczeć, tak głośno i długo, aż wszyscy z wioski przybyli i stanęli w okręgu, by zobaczyć co się stało. Jedni patrzyli, drudzy płakali, a trzeci byli obojętni.

Po chwili obudziłam się zlana potem. Od wstałam do pozycji siedzącej i schowałam twarz w dłoniach przypominając sobie tamten dzień. Koszmar powracał do mnie co jakiś czas, a ja nie byłam w stanie się go pozbyć. Był częścią mnie. Starałam się uspokoić i unormować oddech. Brałam głębokie wdechy, które nieco pomagały, ale nie na tyle bym całkiem się uspokoiła.

Pani Skrzydlatych BestiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz