ROZDZIAŁ 11

0 0 0
                                    

Gdyby Hizaki wcześniej uprzedził go, aby wziął ze sobą coś do obrony, to pewnie by tak właśnie zrobił. A teraz już nic na to poradzić nie mógł i pozostało mu tylko wyrywać się, aż w końcu będzie mógł wziąć nogi za pas i uciec. Co jak wiadomo, nie było takie proste, jak mu się wydawało, z powodu siły, jaką aktualnie miał Kamijo. Nic więc dziwnego, że Teru odezwał się tak, a nie inaczej bo innego wyboru nie miał.

━━ Hey, zostaw mnie! Nie jestem Hizaki’m! ━━ pisnął po chwili Teru, szamocząc i wijąc się pod nim, aby siebie od niego uwolnić, co jak później okazało się, kolejnym złym ruchem z jego własnej jak wiadomo strony.

━━ Jeśli myślisz, że się wywiniesz mi kotku, to się pomyliłeś! ━━ szepnął mu po chwili do jego ucha Kamijo, międzyczasie oblizując swoje wargi.

Po tychże słowach wypowiedzianych przez niego prosto do jego ucha po całym jego ciele przeszła gęsia skórka. Od samego czubka głowy, po same palce u stóp te słowa nim bardzo wstrząsnęły. Teru czuł, jak powoli ulatuje z niego siła i chęć dalszej walki z samym Kamijo. To mu się wcale nie podobało, bo zdawał sobie sprawę z tego, że on nie jest przytomny.

A co za tym idzie, mógł tak naprawdę pomylić go z kimś zupełnie innym, co było bardzo prawdopodobne. A on po prostu znalazł się w nieodpowiednim czasie i miejscu i dlatego na niego aktualnie padło. Zaczynał Teru powoli być wściekły na samego siebie, że to, co teraz się działo zaczynało mu się podobać.

A to przecież było niedorzeczne, bo już dawno zdał sobie sprawę z tego, że nie miał u niego żadnych szans. Więc jeśli na serio Kamijo był wampirem, to tym bardziej już nie chciał się do niego bardziej zbliżać, niż na samym początku jak planował. Dlatego też, za wszelką cenę musiał stłumić tę narastającą przyjemność powodowaną jego dotykiem.

Bo inaczej nie będzie w stanie myśleć racjonalnie, a tego nie chciałby uniknąć. Co nie było takie proste, jak mu się wydawało i to było w tym najgorsze. A to dlatego, że Kamijo zachowywał się, jakby był durnym transie i nie dochodziło do niego, co do niego mówił Teru. Zapewne sądził, że jest on Hizaki’m, bo zwykle to on go budził, ale nie tym razem.

Powoli zaczynał być Teru pełny podziwu dla niego, że jeszcze nie odpuścił pod względem jego budzenia. Bo on na jego miejscu już by tak postanowił, ale jak wiadomo, nie był nim, więc nic na to poradzić już nie mógł. Dlatego też pozostało mu z nim walczyć, dopóki Hizaki nie dotrze na miejsce, bo tylko on mógł coś na to poradzić. Tylko to przychodziło mu do głowy, bo innej opcji na tę chwilę nie widział i to było w tym najgorsze.

━━ Aaah! Przestań! ━━ pisnął po chwili Teru, tuż po tym, jak wyrwało się z jego ust westchnienie, którego sam się nie spodziewał.

A to dlatego, że walczyły w nim mieszane uczucia, które nie chciały ustąpić drugim miejsca. Podczas tego, jak usta Kamijo zsuwały się niżej i niżej a on już nie miał żadnej siły, aby z nim walczyć. Co nie było mu na rękę, ale nie miał innego wyjścia jak się poddać, bo i tak z nim by nie wgrał. Kiedy już Teru myślał, że dobierze się do jego przyrodzenia, wówczas coś czarnego przeleciało mu prawie przed samym nosem.

Tak mocno był skupiony na walce z Kamijo, nawet nie zauważył, że ktoś wszedł do mieszkania. Stało się to tak szybko, że zaledwie zobaczył smugę, bo tak szybko to coś przeleciało. Zarazem serce podskoczyło mu do gardła, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że gdyby nie cofnął się, to by zapewne oberwał tym czymś, tego był w stu procentach pewny.

━━ Co do jasnej...‽ ━━ tylko tyle wyrwało Teru się z ust, bo jak zobaczył minę, tej osoby zamarł w bezruchu.

A to dlatego, że tak mocno była ta osoba wkurwiona, że lepiej było się nie odzywać. Jeśli nie chciało się oberwać, a była nim kto inny jak sam Hizaki, który do kompletu trzymał w ręku patelnię. Nic więc dziwnego, że nie bardzo wiedział, jak ma na to wszystko, tak naprawdę zareagować. Co nie napawało go wcale optymizmem.



***



Ten dzień dla Hizaki’ego od samego ranka był praktycznie do czterech liter. A szalę goryczy przeważyła dziura w najnowszych rajstopach i kotek na trasie. Dlatego też nie miał innego wyboru jak poprosić samego Teru, który mieszkał najbliżej, aby go zastąpił do czasu, nim dotrze on na miejsce. Chociaż zdawał sobie doskonale sprawę, jak mocno to było niebezpieczne, ale innego wyboru jednak nie miał.

Nie ważne, z której strony na to by spoglądał i to w tym go najbardziej dobijało ze wszystkiego. Klnąc niczym jak szewc pod nosem, nie miał zamiaru wracać do domu, bo tak naprawdę był już prawie w połowie drogi. A co za tym idzie, pozostało mu jedynie kupić nowe rajstopy w najbliższej sklepie, a potem pójść do łazienki i je zmienić.

Nic więc dziwnego, że serce waliło mu jak oszalałe, bo nie lubił osobiście takich rzeczy kupować. Jak już, to robił to ktoś ze staffu, jednak tym razem nie miał innego wyboru. Bo przecież nie będzie paradował w dziurawych rajstopach, tego był w stu procentach pewny. Na samą myśl, aż mu się niedobrze zrobiło.

━━ Jaka złośliwość rzeczy martwych... ━━ mruknął pod nosem Hizaki, nie będąc z tego powodu zadowolony.

Westchnął tylko cicho i wszedł niczym jak szpieg z krainy dreszczowców i szybko dotarł do punktu docelowego. Na szczęście doskonale wiedział, które kupić więc długo mu to nie zajęło, co było mu na rękę. Jednak najgorsze było dopiero przed nim, bo jeszcze pozostało mu udać się do durnej kasy. Nie cierpiał takich momentów, ale jak wiadomo, teraz odwrotu już nie było i pozostało mu tylko brnąć do przodu. Tym bardziej że mina kasjerki była bezcenna, ale co Hizaki mógł na to poradzić. Nic więc dziwnego, że był zmuszony wysłać Teru, aby obudził Kamijo. Chociaż, że zarazem nie wiedzieć czemu miał z tego powodu złe przeczucia.

━━ Akurat musiało stać się to dzisiaj‽ ━━ mruknął pod nosem Hizaki, już porządnie poirytowany tym faktem, który wybił go z równowagi.

Trochę czasu mu zajęło, nim w końcu udało mu się zapłacić za te durne rajstopy. Dopiero wtedy szybko opuścił drogerię i skierował się do pobliskiej łazienki. Czas go gonił, ale nie miał zamiaru międzyczasie skręcić sobie nogi, bo to nie byłoby mu na rękę. Gdy tylko pokonał swój kryzys, wsiadł z powrotem do samochodu i ruszył w kierunku mieszkania Kamijo. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Teru nie był z tego powodu zadowolony.

Chociaż nie odmówił, co spowodowało u niego ulgę na sercu, ale zarazem strach o niego. Z drugiej jednak strony, jednak miał wrażenie, że lepiej było się pospieszyć. A to dlatego, że od samego opuszczenia domu złe przeczucie go nie opuszczało. Stąd tak bardzo się denerwował i marzył o tym, aby już być na miejscu. Dopiero wtedy mógłby tak naprawdę odetchnąć z ulgą, tego był w stu procentach pewny.

Księżniczka Z Patelnią W Ręku [ kamihiza / PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz