ᴠɪ. 𝘑𝘢𝘬𝘢 𝘱𝘳𝘢𝘸𝘥𝘢 𝘬𝘳𝘺𝘫𝘦̨ 𝘴𝘪𝘦̨ 𝘻𝘢 𝘮𝘢𝘴𝘬𝘢̨?

13 0 0
                                    

Myśli o Jacku znowu nie chciały opuścić mojego umysłu. Nasze spotkania stały się coraz częstsze, jakby coś samoistnie przyciągało nas do siebie. Choć nikt nie zadał pytania o nasz związek, a te dwa magiczne słowa - „kocham cię" - wciąż nie padły, coś między nami istniało. Były chwile, kiedy nasze dłonie się spotykały, a nieoczekiwane pocałunki wciągały nas w wir intymności. Mimo to, żadna z nas nie wyzna0a niczego głośno, a nasze spotkania wciąż były tylko cichą tajemnicą zachowaną między nami.

Jack uchylił przede mną rąbka swojej tajemnicy, lecz wciąż był dla mnie zagadką. Zamiast przynieść odpowiedzi, zostawił małe poszlaki, które nie współgrały ze sobą. Był pełen sprzeczności.  Pewny siebie, ale zarazem zagubiony w swoich myślach.

W przeciwieństwie do niego, pokazałam mu swoją prawdziwą stronę. Opowiedziałam mu o sobie, a on słuchał uważnie, wciągając każde moje słowo, choć nigdy nie zadawał pytań. Nic ode mnie nie wyciągał, ale w jego oczach dostrzegałam fascynację tym, co mówiłam.

- Co tak naprawdę o mnie myśli?  zastanawiałam się. Był jak puzzle, które mają mnóstwo małych kawałków. Gdy masz wrażenie, że ułożyłaś je wszystkie, nagle pojawia się jeden, dodatkowy kawałek, który nie pasuje. Obrazek, który wydawał się ukończony, zaczyna się zmieniać. - Co kryje się za tą granatową maską? Obawiam się, że im bardziej się zagłębię w jego osobę, tym bardziej nasza relacja stanie się skomplikowana.

- Halo Ziemia do Melani, Ziemia do Melani! – pstryka mi przed oczami Anna. Ocknęłam się, wracając do rzeczywistości, bo przez ostatnie kilka minut myłam blaty niemal automatycznie.

- Trochę nam odleciałaś. - stwierdziła Anna.

- Chyba mam po prostu za dużo na głowie. - stęknęłam, unikając jej wzroku. Nie wtajemniczyłam ich w to, co działo się w moim życiu przez ostatnie tygodnie, więc musiałam sprytnie ominąć temat.

- Ja jej się nie dziwię, też ostatnio chodzę przytłoczony przez to, co się dzieje. – wtrącił Martin, czyszcząc ekspres po drugiej stronie pustego lokalu.

Z automatu spojrzałyśmy na niego, pytająco marszcząc brwi.

- Nie wiecie? Znaczy, na razie to tylko plotki, ale chyba faktycznie coś jest na rzeczy. Podobno w mieście grasuje seryjny zabójca. - powiedział poważnym tonem, a w jego oczach pojawił się niepokój. - Ludzie upierają się, że to nie tylko plotki. Policja dostaje coraz więcej zgłoszeń o brutalnych zbrodniach. Coś jest na rzeczy.

- Jak to możliwe? O czym w ogóle mówisz?-– zapytała Anna, wyraźnie przestraszona. - Jeśli coś by się działo, raczej byłoby o tym głośno w wiadomościach.

- Możliwe, że nie. Wiesz jaka panika by zapanowała, gdyby to potwierdzili? - odpowiedziałam, a Martin wskazał na mnie palcem i kiwnął głową, potwierdzając.

Cicho westchnął i kontynuował.

- Mówią, że w mieście zaczynają znikać ludzie. I wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Wszyscy mówią, że jeśli ciała ofiar są odnajdywane, to mają na sobie ślady brutalnego traktowania ostrym narzędziem. Jakby ktoś się na nich rzucił z nożem albo czymś w tym rodzaju i zrobił totalną masakrę.

Momentalnie poczułam, jak robi mi się słabo. Morderca z ostrym narzędziem?

- Także dziewczyny uważajcie na siebie, szczególnie jak wychodzicie stąd po godzinach. - dodał i wymownie spojrzał na mnie, zapewne pamiętając historię ze skalpelem, którą mu opowiedziałam.

Czy ja właśnie zaczęłam nieoficjalnie spotykać się z mordercą?

...

Oprócz pojedynczych uderzeń kropli deszczu o parapet w pomieszczeniu panowała absolutna cisza. Siedziałam na kanapie, trzymając książkę, ale trudno było nazwać to czytaniem. Litery rozmywały mi się przed oczami, a myśli krążyły wokół ostatnich wydarzeń w mieście, głównie plotek o mordercy, który pojawiał się znikąd, tak jak Jack. Nie mogłam tej nocy zmrużyć oka.

Secrets are meant to be discovered // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz