Rozdział 6: Powrót na front

1 1 0
                                    

Droga do Warsaw była długa i męcząca, ale Emily nie mogła przestać myśleć o Alexie i o zniszczeniach, które miała zobaczyć na własne oczy. Była to jej pierwsza misja w sercu prawdziwej wojny, w miejscu, gdzie konflikt wydawał się wieczny i nie do rozwiązania. Wychowana w komfortowym, zielonym Wroclove, Emily czuła, jak narasta w niej lęk. Już sama decyzja o powrocie na front była dla niej trudna, ale wiedziała, że nie może się wycofać. Kiedyś była pełna nadziei, że jej praca jako przyszłej lekarki może zmienić świat. Teraz, z każdą kolejną milą, ta nadzieja wydawała się coraz bardziej odległa.

Konwój humanitarny, z którym podróżowała, wyruszył o świcie. Z Wroclove do Warsaw wiodła droga przez zróżnicowany krajobraz – z początku zielony i spokojny, z niskimi pagórkami i gęsto zalesionymi obszarami, które od wieków były dumą euroregionu West Poland. Wszędzie widać było nowoczesne kolejki i ekologiczne rozwiązania transportowe, miasta i miasteczka wydawały się prawie wtopione w naturę. Przejeżdżali przez miejscowości, które Emily znała tylko z dzieciństwa: Mała Góra, Zielonka, choć te, jak wiele innych, były teraz bardziej sypialniami dla większych miast niż samodzielnymi ośrodkami życia.

Im bardziej oddalali się od Wroclove, tym krajobraz stawał się coraz bardziej surowy. Miasta były mniejsze, a tereny wokół nich zdawały się coraz mniej zadbane. Starzy ludzie przemykali się między pustymi budynkami, naznaczonymi upływem czasu i latami zaniedbania. W regionie East Poland życie koncentrowało się głównie w metropoliach – to tam, w miastach takich jak Łódź i Warsaw, toczyły się najważniejsze wydarzenia.  Konwój nie zahaczał jednak o większe miasta. Zamiast tego jechali przez pola i opuszczone wsie, gdzie resztki ludności mówiły dziwnym, niemal zapomnianym językiem, który Emily rozpoznawała jako starą polszczyznę, pełną słów i akcentów, które już dawno zniknęły z jej życia.

Im bliżej do frontu, tym bardziej Emily odczuwała obecność wojny. Widok opustoszałych domów i zrujnowanych wsi był przytłaczający, ale nic nie mogło jej przygotować na to, co zobaczyła, gdy wreszcie dotarli do zgliszcz Warsaw.

Warsaw, niegdyś dumną stolicę euroregionu East Poland, a wcześniej serce Polski, teraz można było opisać tylko jednym słowem – ruina. Miasto było podzielone na pół przez Wisłę, która od lat stanowiła granicę między okupowaną strefą rosyjską a Zjednoczoną Europą. Zachodnia część, kontrolowana przez siły europejskie, była wciąż w stanie jako tako funkcjonować, choć liczne bombardowania zostawiły swoje piętno. Zniszczone budynki straszyły pustymi oknami, a ulice były pełne gruzu. Z kolei na wschodzie, w strefie rosyjskiej, dominowały cienie. Z tej strony rzeki widać było wielkie ściany dymu, rozciągające się nad miastem, ciągłe wybuchy i echa nalotów przerywały ciszę.

Emily, siedząca z tyłu wozu konwojowego, przyglądała się miastu z niepokojem. Przed sobą widziała dawne, znane wszystkim punkty – Pałac Kultury, który jeszcze jakimś cudem przetrwał, choć jego fasada była poważnie uszkodzona. Most Poniatowskiego, który kiedyś łączył dwie części miasta, teraz był prawie nie do przejścia, rozszarpany przez eksplozje. Widziała ruiny domów, w których kiedyś żyli ludzie, i dzikie rośliny, które wdarły się na ulice, jakby próbując odzyskać przestrzeń, którą człowiek zostawił w chaosie.

W szpitalu polowym, gdzie Emily została przydzielona, panował nieustanny ruch. Lekarze i pielęgniarki pracowali w trudnych warunkach, ledwo nadążając z opieką nad rannymi. Nie było tu nowoczesnych technologii, do których Emily była przyzwyczajona w Wroclove. Wszystko było prowizoryczne – łóżka, narzędzia, a nawet leki były na wyczerpaniu. Brakowało wszystkiego. Każdego dnia do szpitala trafiali kolejni żołnierze i cywile, ofiary bombardowań i ataków. Nawet jeśli przeżyli na polu bitwy, to ich szanse na przeżycie w tym miejscu były często znikome.

Emily czuła, jak jej serce przyspiesza, kiedy tylko spojrzała na cierpienie ludzi wokół niej. Praca była ciężka, czasami przytłaczająca, ale nie miała wyboru – musiała się zaangażować. Spędzała całe dni przy łóżkach pacjentów, próbując zapanować nad chaosem. Każda minuta była walką o życie, a ona starała się dać z siebie wszystko.

Po kilku dniach spędzonych na froncie Emily zaczęła dostrzegać, jak wojna wpływa na nią samą. Wojna, którą do tej pory znała tylko z opowieści, stała się rzeczywistością. W każdej twarzy pacjentów widziała strach, cierpienie i beznadzieję. A mimo to, gdzieś głęboko w niej, tliła się iskra nadziei – nie tylko na zakończenie tej wojny, ale na to, że Alex wciąż żyje, gdzieś tam, po drugiej stronie linii frontu.

To myśl o nim trzymała ją przy życiu, kiedy każdy dzień był coraz trudniejszy.

Miłość w Czasach WojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz