Kiedy się obudziła, słońce znajdowało się już wysoko na niebie.
Wstała, przeraźliwie ziewając i rozejrzała się dookoła.
Nie paliła się żadna lampa. A przecież dokładnie pamiętała...
Machnęła ręką. Z pewnością zasnęła i przyśnił się jej koszmar, jeden z tych, kiedy nie możesz się przebudzić, tylko walczysz w milczącym śnie z niewidzialnym przeciwnikiem.
Ciekawe, co powie służba, gdy zamiast na śniadaniu, zjawi się dopiero na obiedzie?
Nieważne.
Wykąpana i ubrana Laura pomaszerowała do kuchni, gdzie czekał na nią posiłek. Towarzyska kucharka postawiła przed nią talerz pełen ciepłych rogalików i filiżankę aromatycznej kawy.
– Dziękuję – powiedziała zdumiona dziewczyna, z zapałem zabierając się do jedzenia. – I przepraszam, że nie zeszłam prędzej.
– Nic nie szkodzi kochanie – pani Rozalia uśmiechnęła się szeroko. – Pewnie długo nie mogłaś zasnąć?
– Tak jakby – mruknęła, nadgryzając kolejnego rogalika.
– Jesteśmy przyzwyczajeni. Panna Greta od dawna cierpiała na bezsenność.
– Czy przygotuje pani kolację na cztery osoby?
– Tak, przygotuję – uspokajająco poklepała dziewczynę po ramieniu.
Ciotka cierpiała na bezsenność? Panna? Zabawne...
Wzięła ze sobą kubek z kawą i bez pośpiechu udała się do biblioteki. W świetle dnia dom nie wyglądał już przerażająco. Był jedynie nieco zaniedbany, staromodny, jakby żywcem wycięty z dawno minionej epoki.
Otworzyła na oścież jedno z okien, maksymalnie odsunęła ciężki, adamaszkowe zasłony. Lecz i tak musiała zapalić dodatkową lampę.
Biurko było ogromne i bardzo solidne. Musiało też być bardzo wiekowe. Miało trzy szuflady i dwie szafki po bokach.
Najpierw przejrzała zawartość szuflad. Rachunki, pożółkłe listy, zaproszenia na bale, podwieczorki, przyjęcia. Laura zmarszczyła brwi. To wszystko było stare, pochodziło jeszcze sprzed drugiej wojny. Po co ciotka trzymała tę makulaturę? Nie była sentymentalna, za to uwielbiała porządek. Tymczasem to tutaj przypominało groch z kapustą, jakby przez ostatnie pół wieku wrzucano tu wszystkie niepotrzebne dokumenty, nawet nie starając się zachować pozorów ładu.
W szafkach znalazła albumy ze zdjęciami, chyba jeszcze z ubiegłego stulecia. Poza tym kilka notesów, gdzie prowadzono rejestr wydatków oraz niewielkie pudełko, z poczerniałego ze starości drewna.
Dziewczyna pociągnęła nosem. Czyżby najnowsze znalezisko pachniało tak przyjemnie? Jakby wiśnie czy truskawki. Na pewno był to owocowy zapach.
Pudełko nie było duże, o wymiarach zwykłego zeszytu, dość płaskie i zamknięte na mało skomplikowany zatrzask.
Kiedy je otwarła, zapach stał się znacznie bardziej intensywny.
W środku leżało kilka zdjęć w kolorze sepi. Laura wzdrygnęła się z odrazą. To na samym wierzchu przedstawiało surowego mężczyznę w kwiecie wieku. Pewnie gdyby fotografia była kolorowa, to gęste pasma jego włosów miałyby srebrzysty kolor, a wokół oczu widać byłoby znacznie więcej zmarszczek. Siedział na krześle, z opuszczonymi ramionami i przymkniętymi powiekami, nienaturalnie wyprostowany. Duże dłonie spoczywały na kościstych kolanach.
Nie spodobał się jej. Nie rozumiała dlaczego, ale wstrząsnął nią dreszcz odrazy. Zerknęła na tył fotografii i wykrzywiła usta. Napis wyraźnie mówił, że to było zdjęcie pośmiertne jej prapradziadka. Znała pojęcie fotografii post mortem, ale pierwszy raz spotkała się z czymś takim w rzeczywistości. W pośpiechu odłożyła je na bok, ale kolejne wcale nie było przyjemniejsze, choć tym razem widać było na nim piękną kobietę, o wyrazistych ustach i łabędziej szyi. Nie musiała spoglądać na rewers, by wiedzieć, że ona również została uwieczniona po śmierci. Na kolejnym w małej trumnie leżała dwójka dzieci, pewnie rodzeństwo. Oboje wyglądali jakby spali. Przy następnym chwilę się zawahała. Dziewczynka siedziała pośród zabawek, lalek o falistych włosach. Ale choć jej oczy były otwarte, przerażała widoczna w nich pustka. Laura otrząsnęła się, bo zrozumiała, że i tu widzi zmarłą osobę. Miała dosyć, więc resztę odłożyła z powrotem do pudełka, choć teraz nawet owocowy zapach wydobywający się z jego wnętrza, wydał się jej niemiły.
CZYTASZ
Nie umiem stąpać tak cicho
TerrorLaura ma zostać spadkobierczynią ogromnej fortuny, ale musi spełnić jeden warunek. Zamieszkać w pałacu, który od ponad stu lat jest siedzibą jej przodków i nie opuścić go przez pół roku. Ponura posiadłość nie jest wymarzonym miejscem dla młodej dzie...