„Drobne problemy."
Nie wierzę, że to powiedział. Gniew skwierczy pod moją skórą. Błaga o uwolnienie.
Powstań!
Wzdragam się na szept w mojej głowie. To brzmiało jak mój głos, ale jakby nie należał do mnie. Przypomina to tę całą telepatię, jaką stosują w stosunku do mnie anioły, a jednak wyczuwam różnicę. Nie pochodzi z zewnątrz. Pochodzi jakby ze środka.
Wezwij!
Oddech mi przyspiesza.
Unicestwij!
Odruchowo zasłaniam pięściami uszy, jakby to mogło powstrzymać wewnętrzny zew. Bestię. Czy to o to chodziło Mefistofelesowi? Jestem jakimś...
Moje gardło opuszcza jęk, a potem czuję dotyk na ramieniu. W panice łapię nadgarstek intruza, dopiero po chwili orientując się, że to Gabriel. Syczy z bólu. Pospiesznie go puszczam. Moje palce odciskają ślad na jego skórze jak po poparzeniu. Ciężko dyszę. Nie rozumiem, co się dzieje, zaczynam wariować.
- Spokojnie... - anioł przygląda się nadpalonej skórze. - Chciałem ci pomóc.
- Zostawiłeś mnie! - warczę, zamiast podziękować. - Zostawiłeś samą. Z nim! Mimo iż to ciebie wybrałam! Mimo iż...
Drżę z frustracji i bezsilności. Próbuję się unieść, ale powstrzymuje mnie, lekko dotykając mojego ramienia.
- Nie podnoś się. Muszą się zagoić.
- Zagoić? Wszyscy mówicie jakimiś pieprzonymi zagadkami!
Gabriel wzdycha.
- Pokaż rękę.
- Rękę?
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że gwałtownymi ruchami niechcący wyrwałam wenflon. Ciepła ciecz spływa strużkami po bladej skórze.
- Naprawię to...
Naprawię. Jakbym była maszyną.
Coś muska mój umysł. Każde kolejne „wejście" do głowy odczuwam wyraźniej.
- Nie jesteś maszyną - mówi spokojnie.
Wygląda na wyczerpanego. Przejeżdża dłonią po włosach. Taki ludzki odruch.
Głask.
- W istocie, ludzki - uśmiecha się smutno. - W końcu rasa ludzka została stworzona na nasze podobieństwo.
Ponownie informacja, która kłóci się z tym, co do tej pory było mi wiadomo. Pozwalam by zajął się moim ramieniem. Nachyla się nade mną. Czuję jego zapach. Pachnie jak nic, co dotychczas miałam okazję czuć. Jak raj. I ogarnia mnie dziwne przeczucie, jakbym znała tę woń. Od zawsze. Patrzy mi prosto w oczy, kiedy kładzie dłoń na mojej zakrwawionej ręce. Jego palce zdają się mienić jakimś wewnętrznym blaskiem. Pod naporem jego spojrzenia moje policzki zaczynają się rumienić. Pospiesznie odwracam głowę, a kiedy kończy mnie - jak on to ujął: naprawiać - zadaję kolejne pytanie:
Na wasze podobieństwo? Nie przypadkiem na podobieństwo - spoglądam wymownie na sufit. - No, wiesz...To... bardziej skomplikowane - odnoszę wrażenie, jakby tłumił rozbawienie, a jednocześnie ogarniał go smutek. Gubię się w tym wszystkim.Wytłumacz mi - proszę.
Może byłoby mi łatwiej to wszystko zrozumieć, ale on milczy.
Świetnie!
Znów wzdycha. Kiedy to robi, pióra na jego złożonych skrzydłach lekko drgają. Są śnieżnobiałe, mieniące się na obrzeżach. Zastanawiam się, jak to jest mieć skrzydła. Czy to jak dodatkowa para rąk? Czy przeszkadzają w chodzeniu, siadaniu?
CZYTASZ
PIĄTY
Fantasy🎀 Kalipso co noc dręczy ten sam koszmar. Widzi w nim cztery zakapturzone postacie, kroczące w jej kierunku. Nie może dostrzec ich twarzy, za to wyraźnie dostrzega złożone za ich plecami czarne skrzydła. Jednak tym razem nie może się obudzić. Tym r...