★Rozdział 8★

8 2 0
                                    

- Jesteś bardzo naiwna, moja droga Margaret - usłyszałam złowrogi głos mojego ex.
- Czy ty dasz mi spokój?! - krzyknęłam na niego, chcąc uciec. Nie miałam jednak jak.
Ponownie byłam przypieczętowana folią do desek a Luck patrzył na mnie swoim zimnym wzrokiem.
Czułam się jak w filmie gangsterskim a Barry'ego nigdzie nie było.
- Co zrobiłeś z Barry'm? Ty, ty... - nie miałam pojęcia, jak go określić.
- Ty przystojniaku? To chciałaś powiedzieć? Tak czułem, że się do siebie zbliżycie. Więc postanowiłem go unicestwić! Twój kochaś nie żyje - powiedział dumny z siebie.
Nie wierzyłam własnym uszom...
- Nie. On musi żyć! - wydusiłam niemal przez łzy.
Luck spojrzał się na mnie tajemniczo, zbliżając swoją twarz do mojej prawie jej dotykając.
- Barry nie żyje - wycedził przez zęby, odsuwając twarz.
Spojrzałam się na niego z odrazą i lekkim strachem.
- Co on ci zrobił, że go zabiłeś, co?! - krzyknęłam. - Co, kurwa, ci zrobił, żeby go zabijać?! - nie mogłam wytrzymać. Czułam się jak wtedy, gdy dowiedziałam się o ciąży z moim ojczymem...
Ciąża! O nie... Tabletki od Naomi... Zostawiłam je w domu! Dziecko na bank żyje we mnie! Nie mogę na to pozwolić!
~Barry... Dlaczego cię nie ma, wariacie?~ - powiedziałam w myślach przerażona.
Luck w tym czasie wyjął z kieszeni coś podobnego do żyletki.
Moja klatka piersiowa zaczęła się kurczowo podnosić w górę i dół.
Chłopak zbliżył narzędzie blisko mojej szyi...
- Nie, nie zabijaj mnie... - powiedziałam wystraszona, przełykając ślinę a po moim czole poleciały krople potu.
- Oczywiście... Jesteś tak głupia i naiwna że nawet nie wiesz, że jestem zdolny do takiego czynu - zaśmiał się złowieszczo i wbił narzędzie w moje gardło.
Moja głowa opadła bezwładnie.

         ~KONIEC ROZDZIAŁU 8~

EMOCJI NASZYCH WINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz