Przyszłam tam po to, by dowiedzieć się w jakim celu przyszedł wtedy do pokoju. Zaraz przy wejściu do biblioteki czekałam na najgorsze. Spodziewałam się tego co zwykle: wyzwisk, żartów i prowokacji. Rozmowa zaczęła się. Nie chciałam dać mu za wygraną ani dopuścić do tego, by ponownie zaczął mnie gnębić i kolejny już raz doprowadzić mnie do płaczu. Wtedy poczułam jego silny ucisk. Był tak blisko, że czułam na sobie jego oddech. Po raz pierwszy z bliska mogłam mu się przyjrzeć. Wyrzeźbione usta, blond czupryna, która pojawiała się zawsze tam, gdzie się nie chciało, ale oczy...ich kolor sprawił, że w nich utonęłam, nie wiedząc, co się dzieje, zniewalał z nóg. I to dosłownie, bo im bardziej starałam się zrozumieć, co do mnie mówi, robiłam się słaba, aż finalnie urwał mi się film. Akurat w takim momencie!
Ocknęłam się, próbując przypomnieć sobie, jak znalazłam się w łóżku. Był Weasley, Malfoy, biblioteka...no nie! Czyli to prawda. Przypominałam sobie po kolei każde słowa blondyna:
Tylko Ciebie chcę, jestem Twój.
Nie rozumiem całej tej chorej sytuacji, jakim cudem, wróg z piekła rodem, nagle zaczyna odzywać się do kogoś brudnej krwi, jak ja? Baa, odzywać i to w jaki sposób. I co teraz? Miałam chwilę słabości, patrząc na niego, ale znowu przypominam sobie te wszystkie momenty i wiem, że nie jestem w stanie mu tego wybaczyć.
Nadal leżałam, kiedy wszedł do pokoju. Zamknęłam oczy, udawając, że śpię, bo nie wiedziałam jeszcze, co mu powiem. Wtedy on usiadł na skraju łóżka i zaczął gładzić mnie po policzku. Jego dotyk wywołał u mnie dreszcze. Poczułam się tak pierwszy raz. Przy Ronie nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam.
-Kocham Cię Granger, nie pozwolę już żeby ktokolwiek cię skrzywdził, sam też nie jestem już w stanie ci tego zrobić.Pocałował mnie w czoło i usiadł na krześle obok. Wytrzymałam jeszcze z dziesięć sekund i musiałam wstać, te słowa nie dawały mi spokoju.
- Dzień dobry.
Uśmiechnął się szczerym uśmiechem , takim, którego jeszcze nie miałam okazji zobaczyć na jego twarzy. Oniemiałam na ten widok.- To prawda?
Popatrzył na mnie przez chwilę pytająco, ale w końcu zrozumiał, o co mi chodzi. Wstał z krzesła i klęknął przede mną, tak, że teraz nasze twarze były naprzeciwko siebie.
- Niczego w życiu nie byłem bardziej pewien. Musisz zrozumieć, że nie chcę być tym samym Malfoyem, który otoczony jest gronem fałszywych przyjaciół, ma reputację łamacza serc, a sam jest bez serca. Jeszcze do niedawna przeklinałem miłość, na widok zakochanych par miałem ochotę zwymiotować, ale teraz? Teraz moje serce należy do Ciebie, wiem co to znaczy kochać, choć wciąż uczę się to okazywać, ale mam nadzieję, że wkrótce będę do tego na tyle zdolny, że będziesz szczęśliwa u mego boku.Każde słowo wypowiadane z jego ust i to w tym tonie, bez wściekłości, wywoływało u mnie wrażenie snu. To na pewno nie dzieje się na prawdę. A co jeśli tak ?
- Malfoy, ja... nie potrafię się przyzwyczaić do tego, że teraz mnie tolerujesz, wciąż mam wrażenie, że zaraz wybuchniesz i obrzucisz mnie kolejnymi wyzwiskami, a ja już więcej nie zniosę. Dlatego potrzebuję czasu, żeby to wszystko zrozumieć i się z tym oswoić. Nie licz na to, że z wroga od razu stanę się twoją przyjaciółką, czy dziewczyną. Nie wiem czy potrafię obdarzyć cię takim uczuciem. Teraz pozwól, że odejdę i pomyślę nad tym wszystkim.
Jego iskierka, która jeszcze przed momentem wirowała w jego oku, nagle zgasła. Nie wiedział jak się zachować. Właśnie Gryfonka, którą, jak zdał sobie z tego sprawę niedawno, kochał, odchodziła.
Już otwierałam drzwi, gdy złapał mnie za rękę, odwrócił w swoją stronę popatrzył głęboko w oczy i ...- Czy na chwilę obecną możesz mnie uszczęśliwić choćby jedną rzeczą?
- Jeśli chodzi o pocałunki to i tak jestem w tym kiepska.
Na twarzy Ślizgona pojawił się szeroki i szczery uśmiech.
- Nie miałem jeszcze okazji do sprawdzania twoich umiejętności, ale nie o to mi chodziło.
Nadzieja, która byłaś gdzieś we mnie głęboko schowana, i która czekała na pocałunek, którym Draco mnie obdarzy, ot tak zgasła. Boże, Hermiona zdecyduj się, albo ci się podoba, albo nie!
-Więc, jak pewne wiesz za tydzień odbędzie się bal, a tak się składa, że ani ja, ani ty nie masz partnera, dlatego pomyślałem, że może poszlibyśmy razem?
Przemyślał to co powiedział i to co powiedziałam mu kilka chwil wcześniej i szybko dodał:
- Jako znajomi...
Szczerze to zapomniałam całkowicie o tym balu, bo najchętniej spędziłabym ten wieczór w swoim pokoju słuchając Three Days Grace, ale wyobrażenia wzięły górę i z ekscytacją przyjęłam zaproszenie, przytuliłam go na pożegnanie i wróciłam do pokoju. Oj namieszał mi w głowie. Odpłynęłam w marzeniach, a emocje targały mną jak szalone... Chcę bal, chcę jego cudowne oczy, chcę jego piękne, wyrzeźbione usta, chcę by jego silne dłonie już nigdy nie przestały mnie trzymać, CHCĘ JEGO.
CZYTASZ
Slave To Love | Dramione
FanfictionMiłość, która zaczęła się niespodziewanie, jest niewątpliwie silna, ale na pewno na tyle silna, żeby pokonać taką liczbę przeszkód, która wciąż pojawia się na ich wspólnej drodze?