Rozdział 7

8.8K 445 161
                                    

Byłam okropnie zmęczona i szczęśliwa po powrocie do dormitorium. Momentalnie zasnęłam. Następnego dnia, tuż po przebudzeniu, pomyślałam o nim. Pragnęłam w tamtym momencie, by leżał obok mnie, a ja mogłabym wtulić się w jego umięśniony tors. No cóż, czekać nie musiałam, bo ledwie otworzyłam oczy, a zobaczyłam jak siedzi na krześle naprzeciwko łóżka i z dokładnością się mi przygląda. Nie ukrywam byłam zaskoczona.

- Draco?
- Nie, Snape.

Uśmiechnął się łobuzersko i ruszył w moją stronę, aby złożyć na moich ustach czuły pocałunek.

- Nie chcę Ci nic mówić, ale nie po to szarpałem się z kilkoma Gryfonami, żebyś wylegiwała się w łóżku, gdy trzeba iść na śniadanie.

-CO?! Jak to szarpałeś ?

-No cóż, nie wszyscy jeszcze mnie akceptują, a już na pewno nie u twojego boku.

Uniósł kąciki ust, a następnie obrócił się tak, że na szyji ujrzałam zadrapania.

- O mój boże, to przez to szarpanie ?

-No muszę Ci przyznać, że twoje koleżanki mają ostre pazurki.

Ostatni raz się uśmiechnął i wyszedł za drzwi, żebym mogła się przebrać.

***

Gdy schodziliśmy po schodach, Draco pociągnął mnie za rękę i przez chwilę staliśmy wpatrując się w siebie.

- W zasadzie wczorajszy dzień skończył się, jak skończył. Był to najcudowniejszy wieczór w moim życiu i chciałbym teraz cię o coś spytać jeśli pozwolisz.

-Otrzymuje pan moje pozwolenie, panie Malfoy.

- Oszałamia mnie pani swoją urodą, inteligencją, urokiem i tym oficjalnym żargonem, którego pani używa. Czy zechciałaby pani uczynić mi ten zaszczyt i być wybranką mego serca?

Jedyne co mogłam z siebie wydusić to Kocham Cię i pocałowałam mojego ukochanego zapominając na chwilę o całym świecie.

***
Razem doszliśmy trochę spóźnieni do Wielkiej Sali i usiedliśmy przy stole Slytherinu, wywołując oburzenie Gryfonów, zazdrosne spojrzenia Ślizgonów i zdziwienie ze strony nauczycieli.

- No, no, widzę, że was wczoraj trochę poniosło! Musiało być dziko mhmm !

Odezwał się Zabini wskazując na podrapaną szyję Draco. Nawet się tego nie spodziewali, kiedy odpowiedziałam:

- No muszę przyznać, że takich przeżyć to ja jeszcze nie doznałam.

Puszczając im oczko i całując mojego ukochanego.
Najwidoczniej powiedziałam to na tyle głośno, że obeszło pół sali i mimo, że był to zwykły żart, Ron wziął to na poważnie i nie wytrzymał. Zaraz po wyjściu, czekał na mnie i Malfoya przed wejściem do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.

- Ty! Jesteś zwykłą szmatą, każdy może wejść do twojej szparki, nawet się o nią nie starając, jesteś nic nie warta, żałuję, że kiedykolwiek zadawałem się z taką zdzirą!

Łza zakręciła mi się w oku, ale tak na prawdę byłam na niego wściekła do tego stopnia, że najchętniej rzuciłabym się na niego z pazurami i wydłubała te przenikliwe oczy. Ale nic nie musiałam robić, bo Draco wyskoczył do niego i zaczął okładać pięściami. Wyglądało to bardzo poważnie, pochłonięci walką, rzucali sobą o ściany i nie przestawali wyzywać. Nie mogłam znieść tego widoku, gdy mój chłopak obrywał w twarz, w brzuch, wszędzie. Oczywiście Ron też nie był bez obrażeń, ale on mnie wcale nie obchodził. Krzyczałam, wołałam o pomoc, próbowałam ich rozdzielić, aż w końcu obaj wymienili między sobą kilka ostrych słów i rozeszli się. Pobiegłam za Malfoyem do jego pokoju, gdzie szybko opatrzyłam jego rany. Miał podbite oko, kilka zadrapań. Rozebrał bluzkę i przyglądał mi się, jak delikatnie przesuwałam dłonią po miejscach, gdzie pojawiły się siniaki. Zaczęłam cicho szlochać. To wszystko przeze mnie, chciał mnie obronić przed tym złamasem. Przeze mnie cierpi. Łza leciała jedna po drugiej.
Blondyn od razu zareagował, posadził mnie sobie na kolana i przytulił do swojego torsu.

-Hej, dlaczego płaczesz?

- Nie rozumiesz? Przeze mnie jesteś cały w bliznach, doznajesz przy mnie ciągłego bólu, lepiej by ci było gdybym cię opuściła.
Popatrzył na mnie i jego oczy także się zaszkliły.

- To ty nie rozumiesz. Hermi jedyny ból, który byłby naprawdę nie do zniesienia to ten, który możesz zadać mi tylko ty, odchodząc ode mnie. Jedyne co mogłem zrobić, to się na niego rzucić, najchętniej bym go zabił, ale wtedy prawdopodobnie by mnie zamknęli lub uprzykrzyli życie tak, że nie mógłbym widzieć cię na co dzień, o ile w ogóle mógłbym to zrobić. Kocham cię z całego serca, osłoniłbym cię swoim ciałem jeśli uratowałoby ci to życie. Zginąłbym za ciebie, zniósłbym wszystkie męki za jeden twój dotyk, zrobiłbym wszystko by mieć cię zawsze przy sobie.

 
Teraz już rozryczałam się na dobre. Jedyne co mogłam zrobić to czule go pocałować i nim się zorientowaliśmy, zasnęliśmy w swoich objęciach, czując ciepło bijące z naszej miłości.

Slave To Love | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz