Nie trzeba było długo czekać. 3 tygodnie później wzięliśmy ślub.
-Ginny proszę nie przesadzaj, poprawiasz mi ten makijaż już trzeci raz!
-Stresuję się !
-Ty?! To ja zaraz stanę przed ołtarzem!
-Dobra, wygrałaś.
Narcyza pomogła wybrać mi piękną suknię, w której stałam i przyglądałam się swojemu odbiciu. Nie myślałam nawet, że mogę tak świetnie wyglądać. Ginny dokonywała ostatnich poprawek przy sukni i welonie, kiedy ktoś zapukał i miał zamiar wejść.
-Malfoy wynoś się! Chcesz się kłócić do końca życia?
-Ginny serio wierzysz w te przesądy?
-Akysz!
-Przyszedłem tylko sprawdzić, czy mi żona nie nawiała.
-Jestem tu i nigdzie, oprócz ołtarza, się nie wybieram.
-Mam nadzieję.
***
Zabawa była epicka. W połowie imprezy postanowiliśmy przy wszystkich odpakować nasze prezenty.
-Od którego zaczynamy? -zerkam na mojego męża.
-Wybieraj - pocałował mnie delikatnie w policzek.
Prezent od rodziców. Odpakowaliśmy, a przed naszymi oczami ukazał się domek... w zasadzie nie potrafiłam ocenić z czego wykonany.
-Emm...o co chodzi? - popatrzyłam pytająco na naszych rodziców.
-To jest miniaturka domu, który jest teraz w waszym posiadaniu.
Przez chwilę ta informacja nie potrafiła do mnie dojść, jak zauważyłam do Draco również.
Rzuciliśmy się na naszych rodziców, by ich przytulać i im dziękować za wszystko, co nam dali.
-Aa! Tu jest jeszcze coś!
-Zorganizowaliście nam podróż poślubną ?!
Radości nie było końca.
-Dobra następny prezent od...Rona i Ginny.
Była to złota biżuteria, widać, że na zamówienie. Dostałam kolczyki i bransoletkę z wisiorkiem, na którym wyrzeźbiono 'D'. To samo było z naszyjnikiem, tyle że tam już widniało całe imię mojego ukochanego. Draco dostał złoty zegarek i podobnie, jak w mojej biżuterii, na jego tarczy napisane było moje imię.
Prezentów także nie było końca, ale jeden rozbawił nas totalnie.
-Dawajcie, teraz mój!- odezwał się Blaise.
Otwarliśmy niewielkie pudełko zawinięte w czerwony papier, a w środku znaleźliśmy...kilka paczek prezerwatyw, dwa testy ciążowe i ku naszemu zaskoczeniu album ze zdjęciami. Był tak pojemny, że pomieścił conajmniej tysiąc naszych zdjęć. Na kilku nawet byliśmy razem, ale nie darzyliśmy się żadną sympatią.
-Harry i Pansy pomogli mi zdobyć te zdjęcia, myślę, że to niezła pamiątka, co?
-To jest wspaniałe!
I tak minęła ta noc, aż w końcu wszyscy goście odprowadzili nas do prywatnego samolotu, którym mieliśmy zwiedzić cały świat, jak zwykli ludzie. Wszystkie rzeczy, za jednym machnięciem rożdżki, zostały spakowane do środka, a po 10 minutach trudnego pożegnania, siedziałam wtulona w mojego męża. Łzy spokojnie spływały po moim policzku.
-Dlaczego płaczesz?
-Nie wierzę w swoje szczęście. To na pewno nie jest sen?
-A czy gdybym zrobił tak, to w śnie byś to poczuła?
CZYTASZ
Slave To Love | Dramione
FanfictionMiłość, która zaczęła się niespodziewanie, jest niewątpliwie silna, ale na pewno na tyle silna, żeby pokonać taką liczbę przeszkód, która wciąż pojawia się na ich wspólnej drodze?