SCENA IV
Wpatrzony w szary sufit, myślał o tym, jak bardzo nie chce mu się dzisiaj wstawać. Nadszedł piątek, więc przynajmniej tak tłumaczył sobie pozytywy wstania z łóżka. Pięć godzin na uniwersytecie, dwie godziny w bibliotece i reszta wieczoru w pracy. Nie zapowiadało się najgorzej, tym bardziej że jutro umówił się na randkę z Lindy.
Zjadł płatki z mlekiem, które zdecydowanie nie były najświeższe, wziął szybki prysznic, ubrał koszulę w kratę, a na to dżinsową katanę. Jedynymi niepoplamionymi spodniami były czarne bojówki, które miał na sobie wczoraj. Ułożył schludnie kręcone włosy, które mimowolnie opadały na czoło. Uśmiechnął się szeroko do lustra w małej łazience i pomyślał o tym, co zawsze – jeśli coś ci nie wyjdzie, liczy się urok osobisty. A to twój zajebisty atut, Knight.
Ujął w dłonie małą flaszeczkę z perfumami i psiknął się nimi parę razy. Mimowolnie skierował wzrok na portret stojący na niewielkiej komodzie, obok drzwi. W zielonej ramce widniał obrazek małego Chrisa oraz jego dziadka, trzymającego go na barana, gdy podczas letniego poranka zwiedzali widoki parku w ich rodzinnym mieście. Uśmiechnął się łagodnie na to wspomnienie i powrócił myślami do teraźniejszości.
Chwycił za klucze i zanim wyszedł, rzucił do swojego współlokatora:
- Kyler, nie zapomnij zamknąć za sobą drzwi!
- Kto by chciał okraść tę norę, Knight? – zaczął się wymądrzać, wciąż siedząc na kanapie i popijając coca-colę. – Chyba tylko tobie podoba się ta klitka.
- Jeśli ci się nie podoba, możesz znaleźć coś innego.
- Na żartach się nie znasz? – posłał mu łobuzerski uśmiech. – Marzyłem o mieszkaniu z tobą. Nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.
- Ha ha ha. – wywrócił oczami Chris, po czym zatrzasnął za sobą drzwi.
Poranek na uniwersytecie minął zaskakująco przyjemnie, gdy okazało się, że pan Mayer nie dojedzie na zajęcia, ponieważ dostał jakiejś dziwnej wysypki na ciele i nie chciał nikogo zarażać. Chris odbył zajęcia z łaciny oraz chińskiego, co było dla niego dużym wyzwaniem, zważając, że jednego dnia musiał posługiwać się aż trzema językami. Biologia również minęła mu zaskakująco dobrze, choć nie pamiętał dzisiejszego tematu, który został omówiony przez panią Stiles.
Gdy udał się na dziedziniec, pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to urocza Rose, rozmawiająca z profesorem Stevensem. Nie chciał im przeszkadzać, jednak bawiła go myśl, że mógłby wywołać na twarzy dziewczyny gniew oraz zakłopotanie. Zanim podjął ostateczną decyzję, czy podpuszczać się Rose, czy może zachować ich stosunki na wbrew pozorom neutralne, Lindy zaczepiła Chrisa i mocno go przytuliła.
- Chrisy!
Nie znosił, gdy się tak do niego zwracała. Czy uważała go za jakieś popychadło, czy pantofla, że zdrabniała jego imię w tak żenujący sposób?
- Tęskniłam za tobą. – wyznała dziewczyna, której rude włosy sięgały aż do piersi. Zielone oczy świdrowały sylwetkę Chrisa, nie spuszczając go ani na chwilę z pola widzenia. – Jutrzejsza randka aktualna?
Chris zawahał się na moment, jednak musiał przyznać, że Lindy należała do naprawdę pięknych dziewczyn. Oczywiście nie był tym typem chłopaka, który leci wyłącznie na wygląd, ale niestety minęło parę tygodni, odkąd miał styczność z jakąkolwiek dziewczyną i musiał zaspokajać się jedynie ręką. Więc gdy nadarzyła się okazja pójścia na randkę z Lindy, wiedział, jak to się potoczy.
CZYTASZ
THE NIGHT WE MET
Novela JuvenilRose Claire Quinn radzi sobie w życiu. Pomimo wielu przeszkód, biegnie przed siebie, nie patrząc wstecz. Do pewnego momentu... Jedna jesienna noc zmienia życie Rose w całkowity rollercoaster, ponieważ poznaje chłopaka. Czy tylko aby na pewno wszystk...