Lidia
Obudziłam się z przedziwnym uczuciem. Jakbym miała osiem lat, a pod choinką leżał i czekał na mnie prezent. Oczekiwanie na coś...przyjemnego zagnieździło się w moim wnętrzu, jak stado motyli.
Była dopiero siódma, a ja nie mogłam już dłużej leżeć w pościeli. Była sobota. Rodzice jeszcze spali, w pokoju panował chłód, ale nie było mi zimno, bo rozgrzewało mnie oczekiwanie. Czy to możliwe, że miałam dzisiaj spotkanie na kawie z Kubą? Moją nastoletnią obsesją? Moim dziesięć na dziesięć (oprócz Henrego oczywiście). Moim...niespełnionym marzeniem.
Wczorajsza podróż do domu, która zapowiadała się na horror zmieniła się w coś, co odtwarzałam w pamięci przed snem. I w pewnym momencie miałam wrażenie, że wszystko sobie wymyśliłam.
Owinęłam się szlafrokiem mamy i poszłam do kuchni. Była niewielka, jak całe nasze mieszkanie, ale mieściliśmy się. Zaparzyłam sobie herbaty i wyjrzałam na zewnątrz. Na szczęście nie padało, ale wiatr przybrał na sile. Mieszkaliśmy na drugim piętrze, a tuż za naszym oknem rósł kasztanowiec, z którego nieprzerwanie sypały się liście. W jego towarzystwie zjadłam drożdżówkę z serem i scrollowałam portale społecznościowe.
Tuż po ósmej obudzili się moi rodzice. Tato zajął się śniadaniem, a ja przy stole nadrabiałam z mamą jakieś lokalne plotki i moje nudne życie w Warszawie.
– Jedziesz z nami na zakupy? – zapytał tato.
– Nie mogę, bo jestem już umówiona – odparłam i na samą tę myśl moje serce przyspieszyło.
– Z Martą? – mama zawsze ją lubiła i była ciekawa, co u niej słychać.
– Nie – burknęłam.
– To z kim? – dociekała, a westchnęłam zniecierpliwiona, bo nie bardzo chciałam się dzielić tą informacją.
Miałam wrażenie, że i im więcej ludzi o niej wie, tym mniej realna się wydaje.
– Właściwie to z jej bratem – odchrząknęłam.
Mama z tatą wymienili zdziwione spojrzenia. No tak, nawet ich dziwi takie info.
– Z tym studentem medycyny? Czekaj, czy on właśnie nie kończy studiów? – jej oczy się zaświeciły.
– Marta ma tylko jednego brata i tak, z nim się widzę na kawie. Tylko na kawie, więc się tak nie podniecaj – ostrzegłam – Zresztą wczoraj dzięki Marcie i Kubie dotarłam na przyzwoitą godzinę, bo zabrali mnie z dworca. Kuba mnie podwiózł pod sam dom, postawił kawę i po prostu się rewanżuję. Nic więcej – paplałam, jak zwykle, gdy się denerwowałam.
– Ale czy ja coś mówię – wyszczerzyła się mama i upiła łyk kawy, nie odrywając ode mnie wzroku.
– Jezu – jęknęłam.
Żałowałam, że zdradziłam im ten news. Mogłam skłamać, że idę z Martą.
Wycofałam się do mojego pokoju i zaczęłam zastanawiać w co mam się ubrać. Wiedziałam, że to nie jest randka, chociaż ten specyficzny, cudowny uśmiech, który mi wczoraj posłał, mówił coś innego. Mimo wszystko nie napalałam się, bo przecież to był Kuba...
Na moment przymknęłam oczy, żeby przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Podjechaliśmy pod mój blok. Marta spała w najlepsze. Zawsze tak kończyła na każdej wycieczce szkolnej i każdej dłuższej podróży.
Ja i Kuba rozmawialiśmy przez całą drogę. W pewnym momencie powiedział, że szkoda, że już dotarliśmy, a ja nie pociągnęłam tematu, chociaż bardzo chciałam wiedzieć, co ma na myśli. Miałam wrażenie, że ta podróż wydarzyła się tylko w mojej głowie, która znowu zapadła na gorączkę zwaną „starszy brat przyjaciółki". Brzmi jak jeden z motywów powieści dla nastolatek.
CZYTASZ
Słodki sen Lidii
ChickLitKiedy Lidia poznaje Kubę, starszego brata jej najlepszej przyjaciółki, już wie, że spotkała faceta idealnego, któremu nikt nigdy nie dorówna. Przystojny student medycyny jest wszystkim, czego może pragnąć zadurzona nastolatka. Wie jednak, że jej fas...