ROZDZIAŁ 17

240 22 2
                                    

STELLA

Go Ahead and cry, little girl
Nobody does it like you do
~The Neighbourhood, Daddy Issues

Cisnęłam kartką o ścianę, zupełnie jakby mnie parzyła. To nie mogła być prawda. To musiało okazać się jedynie złym snem, z którego zaraz się wybudzę.

Ktoś był w moim pokoju i zostawił groźbę.

Myślałam, że wcześniejsza wiadomość to sprawka Austina, jednak teraz zaczynałam w to wątpić. Czy to jest możliwe, aby był tutaj, we Włoszech? Przecież jeszcze niedawno był w Seattle! To jest prawie dwadzieścia godzin samolotem. Może zdjęcia na Instagramie to tylko zmyłka?

Czułam się kompletnie bezradna. Czy teraz powinnam już pójść na policję? Nie miałam pojęcia, co robić, a co gorsza, nie czułam się bezpiecznie. Ktoś włamał się do mojego pokoju, do którego kartę miałam tylko ja. Co by się stało, gdybym była wtedy w środku?

Usiadłam na skraju materaca, wplątując palce we włosy i szarpiąc za nie. Mój mózg pracował na najwyższych obrotach.

W recepcji posiadają zapasową kartę. Pójdę i zapytam, czy ktoś jej nie brał. Poproszę o dostęp do monitoringu i okaże się, kim był nadawca liściku. Może obędzie się bez wzywania policji.

Podniosłam się z miejsca, by jeszcze raz dokładnie przyjrzeć się kopercie, kiedy nagle usłyszałam pukanie. Krew w moich żyłach zastygła, a serce zabiło mocniej. Niepewnie podeszłam do drzwi, bojąc się, kogo za nimi zastanę. Może to będzie sprawca tajemniczych wiadomości? Czy będzie chciał mnie zaatakować? Co w ogóle miał na myśli pisząc „będziesz moja"?

Uchyliłam drzwi, zerkając przez nie tak, by nie było widać mnie całej, a kiedy ujrzałam, że stoi za nimi Ryan, ulga oblała mnie niczym chłodny strumień wody w upalny dzień.

– Stella?– usłyszałam jego głos, na co otworzyłam drzwi szerzej.– Chciałem zapytać o...– przerwał, kiedy uniósł wzrok na moją twarz. Zmarszczył brwi, delikatnie przekrzywiając głowę.– Co się stało?

– Nic. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. O co chciałeś zapytać?

Byłam tak pochłonięta myślami o kopercie i anonimowych groźbach, że nawet nie miałam czasu zastanowić się, czemu pofatygował się do mnie, a nie do Jaya, z którym jest w jednym budynku.

– O której jest zbiórka? Nie dosłyszałem, gdy o tym mówiliście.

Bo byłeś zbyt zajęty śmianiem się z farbowaną blondyną.

To właśnie miałam na końcu języka, jednak zmusiłam się do bladego uśmiechu, po czym powiedziałam:

– O piętnastej.

Skinął głową i już otwierał usta, aby coś powiedzieć, lecz nie wypowiedział ani jednego słowa. Rzucił mi jeszcze jedno spojrzenie, nim odwrócił się na pięcie i odszedł korytarzem.

Postanowiłam, że zejdę do recepcji jeszcze przed zbiórką, więc prędko pognałam pod prysznic, żeby zmyć z siebie piach, który był przylepiony do mojego spoconego ciała.

Nie minęło dwadzieścia minut, a ja już schodziłam szybkim krokiem do holu głównego, licząc, że kogoś tam zastanę. Na szczęście za ladą stał młodo wyglądający facet.

– Dzień dobry.– Przywitałam się, opierając dłonie na zimnej powierzchni biurka.– Dzisiaj wychodziłam z pokoju około dziesiątej, wróciłam niespełna godzinę temu i zauważyłam, że ktoś był w nim był, ponieważ na łóżku leżała czerwona koperta. Czy ktoś może zabierał od was do niego kartę? Numer dwadzieścia cztery.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ALL WE HAD IS GONE NOWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz