Eloise
Jesień
Szpital, pod który właśnie podjeżdżam, jest ogromny! Czytałam trochę o nim, ale bym nie pomyślała, że ma aż 3 budynki i 3 piętra! Jest to największy szpital, który widziałam na własne oczy. I ja będę nim pracować! Zaparkowałam na wolnym miejscu parkingu przeznaczonym wyłącznie dla personelu. Ukazało mi się też wejście do podziemnego parkingu. To jest najbardziej luksusowy szpital publiczny na świecie! A co jeśli im się nie spodobam? Albo nie podołam? Albo...
- Ogarnij się Eloise! Wszystko będzie dobrze. - gadałam sama do siebie.
Niedorzeczne.
Jak zaparkowałam na jedno z wolnych miejsc, a było ich już mało, koło granatowego mustangu. Chyba był to mustang, nie znam się, ale wydaje mi się, to jest to, ponieważ mój były narzeczony miał podobny. Ja mam bmw czarne. Dostałam od Dereka jako częściowe odszkodowanie tego, co mi zrobił. Ale wracając. Gaszę silnik, zabieram torbę z tylnego siedzenia i patrzę się w lusterko, by zobaczyć czy dobrze wyglądam. Poprawiłam swój kok, aby mi nie spadła oraz kołnierz koszuli. Gdy wyglądałam przyzwoicie, wyszłam z samochodu i wyruszyłam w kierunku szpitala. Coraz przyglądałam się budynkowi czy nawet naturze otaczający go. Szpital znajdował się niedaleko głównego domu Alf oraz jednostki wojskowej. Prawdopodobnie dlatego, aby jak najszybciej przyjechała pomoc do najważniejszych miejsc watahy.
Zatrzymałam się, gdyż stałam przed drzwiami wejściowymi. Nagle cała zestresowałam się, nie wiedziałam, co na mnie tam czeka. Spojrzałam na swoje dłonie, które drżały ze strachu i stresu.
- To nie dla ciebie. Jesteś nikim. - usłyszałam głos w swojej głowie - Nikt cię tu nie chce. Nie dasz rady. Jesteś beznadziejna.
Głos w głowie przypomniał mi Dereka. Zawsze obniżał moją samoakceptację, a teraz jego słowa wróciły do mnie zdwojoną siłą. Drżałam cała. Nie umiałam przestać jego słuchać.
- Zobaczysz. Jutro wylecisz na zbity pysk!
Zrobiłam malutki krok w tył. Poczułam, jak na kogoś nadepnęłam. Wtedy obudziłam się z tego amoku i głosy zniknęły w głąb umysłu. Obróciłam głowę, zobaczyłam trochę starszego mężczyznę. Gdy otwierałam usta w zamiarze przeproszenia jego za moje niepostrzeżenie, odezwał się głębokim głosem.
- Pani wchodzi? Czy tylko podziwia drzwi? - zapytał z uśmiechem
- Ja..- zawiesiłam się - Właściwie to wchodzę.
- To. - przeszedł kilka kroków, aby otworzyć mi drzwi - Zapraszam.
Skierowałam się w stronę mężczyzny.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego i przeszłam przez otwarte drzwi
Po wejściu do recepcji z poczekalnią od razu rzuciły mi się jasno szare ściany z paskami o koloru granatowym oraz gdzieniegdzie znajdował się czarny kolor. Zdziwiłam się, że nie zobaczyłam typowych miętowych ścian albo samych białych. Nawet krzesła wyglądają na wygodne. Poczekalnia była jednym wielkim pomieszczeniem, gdzie znajdowało się masa ludzi, którzy czekają albo na przyjęcie lekarza, albo stali w kolejce na recepcję. Wyruszyłam w kierunku tych ludzi, którzy czekali na zapisanie się do lekarza. Postanowiłam, że nie będę czekać, ponieważ miałam się tylko dowiedzieć gdzie mam się wstawić, więc przycisnęłam się przez tłum ludzi. Co raz przepraszam, słyszałam też w moją stronę obelgi, ale nie zwracałam na to jakoś wielkiej uwagi. Gdy byłam już przy recepcjonistce zapytałam się jej.
- Przepraszam. - powiedziałam do kobiety w średnim wieku
- Na koniec kolejki. - odpowiedziała nie patrząc na mnie

CZYTASZ
Miłość zwycięża wszystko
WerewolfNie myślałam, że przeprowadzenie się do innego miasta może tak dużo zmienić. Nie oczekiwałam żadnych związków. Nie po tym co mi się przydarzyło. Chciałam oszukać przeznaczenie, ale mi się nie udało i ponownie komuś zaufałam, choć miałam tego nie r...