3.Umowa

121 4 2
                                    

Sparaliżowana stałam jak kołek, próbując wydusić z siebie słowo.

Gdy miałam już poinformować, że to zwykła pomyłka, a ja nie jestem niczyją dziewczyną, duża dłoń zakryła mi usta.

- O kurwa. Tego się nie spodziewałem. - powiedział chłopak, który stał na przeciwko nas.

Jego ręce były skrzyżowane na piersi, a ciałem opierał się o metalową szafkę. Po jego ruchach żuchwy mogłam stwierdzić, że żuł gumę. Brązowe kosmyki włosów opadały mu na czoło, a szare tęczówki wypalały we mnie dziurę.

- Tak, a teraz muszą z nią na chwilę porozmawiać. - sprawca tego czynu złapał mnie za dłoń i zaczął prowadzić w nieznanym mi kierunku.

Dopiero teraz odzyskałam zdolność mowy i poruszania kończynami.

- C-Co ty robisz! - krzyknęłam próbując wyrwać swoją dłoń z jego uścisku. - Puść mnie! - szarpnęłam ręką.

Moja słowa nie podziałały. Nieznajomy przedzierał się przez tłum ludzi, nie robiąc sobie nic z tego, że się szarpię i krzyczę.

- Zaraz ci wszystko wytłumaczę. - obiecał. - Po prostu chodź ze mną.

- "Twoją dziewczyną"?! - syknęłam sfrustrowana.

- Daj mi to wytłumaczyć. - błagał.

Zorientowałam się, że ciągnie nas w stronę męskiej toalety, która nie była zbyt często użytkowana przez jej stan. Krążyła plotka, że zalęgły się tam robaki, a sufit był raz pokryty moczem.

Nie wiedziałam jakie ma konkretne zamiary wobec mnie, więc za wszelką cenę starałam się uciec od niego jak najdalej. Niestety chłopak był zbyt silny, więc nie było opcji, abym się wyrwała.

- Jeśli w tej chwili mnie nie puścisz, to zacznę krzyczeć, że mnie molestujesz. - zagroziłam.

Odczekałam trzy sekundy, dając mu szanse na zostawienie mnie w spokoju. Nie wykorzystał ich, więc musiałam się posunąć do ostatecznego kroku.

Zebrałam powietrze do płuc i z jak największą ilością decybali zaczęłam wrzeszczeć.

- On mni... - ponownie jego dłoń zatkała moje usta.

- Powiedziałem ci, że przecież wszystko ci wytłumaczę! - warknął. - Jeśli chcesz, aby odbyło się to bez problemów, to zatkaj swoją szanowną buzię.

Wepchnął mnie do łazienki, a nieprzyjemny odór podrażnił moje nozdrza. Chłopak zatrzasnął za nami drzwi i rozejrzał się, upewniając, że nikogo poza nami nie ma.

Skrzywiłam się widząc żółtą ciesz na lustrze, z której wydobywał się nieprzyjemny zapach.

- Czy... Czy ktoś obszczał to lustro? - z obrzydzeniem wskazałam palcem na mocz, a drugą ręką zatkałam nos, bo miałam wrażenie, że zaraz się porzygam. - Jeśli już chciałeś mnie, gdzieś zaciągnąć, to mogłeś wybrać nieco przyjemniejsze miejsce. - skwitowałam.

Dzięki lepszemu oświetleniu i promieniach słońca, które wpadały poprzez okno, mogłam dokładniej przyjrzeć się chłopakowi. I cóż, nie mogłam zaprzeczyć, że był atrakcyjny.

Kosmyki czarnych, jak smoła włosów, delikatnie opadały mu na czoło. Błękitne oczy patrzyły na mnie z politowaniem, a różowe wargi układały się w grymas. Jego kości policzkowe były tak ostre, że śmiało można by było ciąć nimi papier.

Kojarzyłam tego chłopaka. Z resztą kto by go nie kojarzył. Należał do szkolnej drużyny piłki nożnej i był częścią tych bananowych dzieciaków. Gardziłam takimi osobami, które jedyne co miały do zaoferowania to pieniądze rodziców.

ForcedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz