Pani Liza i Pan James pomogli zanieść mi walizkę i torby do samochodu, którym za chwile miałam wyjechać z Malibu. Dlaczego tak z dnia na dzień się stąd wyprowadzam? Dlaczego wcześniej ich nie poznałam?
Nie znam się na procedurach adopcji, ale wydaje mi się, że powinnam wcześniej się z nimi spotkać, a nie od razu pakować walizki i jechać z obcymi dla mnie ludźmi do nowego miejsca.
Pożegnałam się z koleżankami i panią Smith, która przez 15 lat była dla mnie naprawdę bliska. Była jak ciocia, z którą zawsze mogłam porozmawiać. Dlaczego więc wcześniej nic mi o tym nie powiedziała?
Planowałam ich podpytać o wszystko, lecz byłam zbyt zestresowana. Jeszcze dziś rano obudziłam się w swoim starym pokoju nie wiedząc, że za kilka godzin zacznę nowe życie.
Wsiadłam więc do białego Mercedesa i zajęłam miejsce z tyłu. Państwo Harrison zajęli swoje i odwrócili się do mnie.
- Wiemy, że dla ciebie jest to trudne i że z dnia na dzień opuszczasz to miejsce, ale chcemy, abyś wiedziała, że damy Ci naprawdę dobre życie i będziesz miała co tylko zechcesz. - Powiedziała pani Liza.
- Mów nam proszę po imieniu - odezwał się..James. - Nie wstydź się o nic pytać, jeśli masz jakieś pytania to śmiało możesz zapytać. - Uśmiechnął się.Kiwnęłam głową i sięgnęłam do kieszeni aby wyjąć słuchawki. Ruszyliśmy na drogę, a ja włączyłam The Neighbourhood - Afraid.
Odwróciłam się i po raz ostatni spojrzałam na budynek, w którym się wychowałam, a pani Smith pomachała mi uśmiechając się i pokazując kciuki w górę. Powiedziała, że mogę do niej pisać i dzwonić jeśli będę czegoś potrzebowała. Doceniałam to.
Czemu wcześniej mi o tym nie powiedziała..
Zamknęłam oczy i delektowałam się muzyką lecącą na moich słuchawkach. W głowie miałam milion myśli, lecz zero odpowiedzi.
Po 30 minutach w końcu odważyłam się o coś zapytać.- Gdzie jedziemy?
- Los Angeles. Tam mieszkamy. - Powiedziała Liza odwracając się i uśmiechając się do mnie.
- Wow..Zawsze chciałam tam pojechać.
- Teraz codziennie tam będziesz. Ares ci wszystko pokażę.Ares? Kim był Ares?
- Kim jest Ares? - Zapytałam.
- Nasz syn, jest rok starszy, ale nie martw się, on jest pozytywnie nastawiony co do ciebie. Wszystko ci pokażę i nie bój się go pytać. Może wygląda na strasznego, no wiesz, masa tatuaży i te sprawy, ale jest dobrym chłopakiem.No tego się nie spodziewałam.
***
Po około 3 godzinach, może trochę ponad, dotarliśmy pod wielką posiadłość. James i Liza pomogli mi z walizką i torbami i przekroczyliśmy bramę. Dom był ogromny i ładny, a w ziemi był wbudowany basen. Zobaczyłam chłopaka wychodzącego z domu, który ruszył w naszym kierunku uśmiechając się.
Faktycznie, miał tatuaże, był wysoki, a jego czarne włosy dodawały mu mroku. To nas łączyło. Ja też miałam czarne włosy, ale za to jeden tatuaż na kostce, który zrobiła mi koleżanka w domu dziecka.
Podszedł do mnie i wyciągnął dłoń.
- Ares - uśmiechnął się, a ja ścisnęłam jego rękę. - Wezmę od ciebie torbę. - Tak też zrobił, a ja poczułam ulgę, bo była ona naprawdę ciężka i wypełniona moimi rzeczami.
Ruszyliśmy do środka, a ja rozszerzyłam oczy, gdy tylko ujrzałam ogromny, powtarzam ogromny salon połączony z kuchnią. Zauważyłam wielką kanapę, a przed nią duży telewizor wiszący na ścianę.
Tuż obok były schody prowadzące na górę.- Pokaże ci twój pokój. - Powiedział, a ja ruszyłam za nim.
Gdy weszliśmy na górę ujrzałam duży korytarz i kilka pomieszczeń. Weszliśmy do jednego z nich, a moim oczom ukazał się, duży pokój, ładnie wystrojony.Weszłam do środka i zobaczyłam duże łóżko, szafę, komodę, toaletkę, telewizor również wiszący na ścianę, a niżej konsole. Cieszyłam się, bo naprawdę lubiłam grać w gry.
- Wow. - To jedyne co mogłam powiedzieć.
- Podoba się? Dodałem tu konsole, żebyś mogła w coś popykać jakby ci się nudziło, możemy razem w coś pograć jeśli chcesz.
- Jasne, dziękuję. - Uśmiechnęłam się.
- Zabiorę cię na przejażdżkę. Spodoba ci się. Lubisz motocykle?
- Nigdy nie miałam okazji się takim przejechać, ale chętnie.
- Ze mną przeżyjesz swój pierwszy raz - powiedział uśmiechając się. - Na motocyklu. - Dodał.Wyszedł z pokoju, a ja usiadłam na łóżku, które było naprawdę wygodne. Wiedziałam, że będzie spało mi się w nim o wiele lepiej niż w tym, w moim poprzednim domu. Westchnęłam rozglądając się po pokoju nie rozumiejąc jeszcze, że zaczynam nowe życie.
Po około 15 minutach Ares zapukał do pokoju i wszedł trzymając w dłoniach dwa czarne kaski.
- Gotowa na przejażdżkę?
Kiwnęłam głową i wstałam schodząc z nim na dół. Liza i James powiedzieli, żebyśmy na siebie uważali, a jak wrócimy to pojedziemy we czwórkę na kolację.
Wyszliśmy z domu, a ja szłam za chłopakiem, który zmierzał do garażu. Otworzył go pilocikiem, a tam ukazał mi się czarny motocykl.
- Wow, ale zajebisty. - Powiedziałam podchodząc do maszyny.
- No nie? Fajny jest. Załóż kask i jedziemy. - Uśmiechnął się do mnie.Poprawił mój kask, a potem usiadł na motocyklu, a ja za nim.
- Trzymaj się mnie.
Objęłam go wokół pasa podekscytowana sytuacją.
Odpalił silnik i powoli ruszył, a gdy wyjechaliśmy poza bramę, ten przyspieszył. Czułam, jak serce mi wali, a włosy wystające spoza kasku latały na wszystkie strony. Rozpędził się mocniej, a ja czułam się świetnie. Już się nie bałam. Liczyła się tylko adrenalina.
CZYTASZ
Chasing Horizons
Teen Fiction"Poznanie go było czymś, co uratowało mnie od spadnięcia na samo dno" Valentina Morozova nie miała życia, jakie mieli jej rówieśnicy. Jej rodzice porzucili ją, gdy miała zaledwie dwa latka. Od tamtego momentu dziewczyna wychowywała się w domu dzieck...