Po wczorajszej sytuacji Luca nie odezwał się ani razu na czacie grupowym. Gdy grupka osób do nas podeszła prosząc go, aby z nimi poszedł, ten rzucił nam spojrzenie mówiące "mam przejebane" a potem po prostu z nimi odszedł.
Nie wrócił już. Pisaliśmy i dzwoniliśmy do niego, ale było zero odpowiedzi. Kim oni byli? Jego starymi znajomymi? Była to trójka chłopaków i dwie dziewczyny, a żadne z nich nie wyglądało na przyjaznych.
Z transu wybudził mnie Ares, który wparował do mojego pokoju mówiąc, abym zeszła z nim do garażu. Co on wymyślił?
To też zrobiłam. Gdy zeszliśmy do garażu, zobaczyłam drugi taki sam motocykl, jaki miał on.
- To dla ciebie. - Powiedział uśmiechając się i podał mi kluczyki.
- Jak to dla mnie? Przecież ja nie mam prawa jazdy.
- Tata jest też instruktorem, a więc się nie martw. Dziś ma cię wziąć na plac, a ty pokażesz swoje zajebiste umiejętności, zdasz też egzamin teoretyczny, a potem ruszycie w miasto. Dasz radę, zobaczysz.
- Dziś? Nie jestem przygotowana.
- Uczyłem cię tych pytań i mówiłem ci o wszystkim co powinnaś wiedzieć. Tylko sobie przypomnij i będzie dobrze. Nie martw się.Dziś miałam zdawać prawo jazdy na motocykl? Nie wiedziałam, że James jest też instruktorem. Wiedziałam, że jest jakimś biznesmenem i razem z Lizą mają swoje nieruchomości i firmy, ale nie sądziłam, że zajmuje się też tym.
Czy byłam gotowa? Średnio, Ares faktycznie uczył mnie pytań, mówił mi o wszystkich potrzebnych rzeczach i uczył mnie jeździć, ale czy na pewno byłam gotowa, aby zdać dziś ten egzamin?
Obczajałam swój motocykl podziwiając jego piękno, spojrzałam na Aresa, który się uśmiechał i podbiegłam do niego, aby go przytulić.
- Tak bardzo Ci dziękuję. Taki prezent nie należy to najtańszych i...- Przerwał mi.
- O to się nie martw. Widzisz, jak żyjemy. Razem z rodzicami już wcześniej myśleliśmy o tym, aby ci go kupić. W końcu będziemy mogli jeździć we czwórkę na własnych motocyklach.
- Dziękuję! Serio, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek dostanę coś tak drogiego..Ares poklepał mnie po plecach, a po chwili do garażu wszedł uśmiechnięty James.
- Gotowa?
***
Było po 18, a ja w końcu wracałam do domu. Zgadnijcie co. Zdałam!
Podejrzewałam, że było to trochę naciągane, przez to, że James był teraz moim opiekunem i normalnie zdawanie prawka zajęłoby więcej czasu, ale cieszyłam się.Weszłam zadowolona do domu, a tam ujrzałam Aresa i Luce.
- Zdałaś? - Zapytał podekscytowany ten pierwszy.
- Zdała. - Opowiedział James.
- A mówiłem, jestem dumny. Teraz będziemy mogli śmigać we czwórkę.
- Gratuluję. - Podszedł do nas Luca.Wyglądał inaczej, bardziej ponuro, tak, jakby był przygnębiony.
- Dobra, to co, jedziemy w miasto? Zaraz zadzwonię po Jaydena. - Powiedział mój brat. Tak go nazywałam.
- Ja muszę zaraz spadać. Jeszcze się zdzwonimy albo coś, a ty młoda uważaj jak będziesz jeździła z tymi szaleńcami. - Powiedział i mnie przytulił, a potem wyszedł.
- A jemu co?
- Nie wiem, dziwnie się zachowuję. Chciałem podpytać, ale mówi, że to nic takiego. Dajmy mu czas, może coś przeżywa. To co, jedziemy?
- Jedziemy.Zeszliśmy do garażu i oboje usiedliśmy na motocyklach. Ares podał mi też kask, który był również w czarnym kolorze. Odpaliliśmy silniki i wyjechaliśmy na ulicę.
Stresowałam się jeszcze jeździć, więc się nie rozpędzałam. Nie chciałam ryzykować, że zrobię komuś krzywdę.
Podjechaliśmy pod dom Jaydena, a w międzyczasie czekając na niego, dostałam wiadomość. Wyjęłam telefon z kieszeni i go odblokowałam.
Luca: I jak ci idzie?
Ja: Dobrze, czekamy na Jaydena.
Luca: Uważaj na siebie, okej? Oni pewnie będą chcieli poświrować i namówić cię, żebyś jechała jak szalona, ale nie rób tego. Nie ryzykuj. Sprawdzałaś, czy wszystko jest dobrze z twoim motocyklem?O co mu chodziło? Ta wiadomość brzmiała tak, jakby chciał mnie przed czymś ostrzec. Dziwnie się zachowywał, a ja domyślałam się, że ma to wpływ z wczorajszym spotkaniem jego starych "znajomych"
- Twój fagas do ciebie piszę? - Zapytał uśmiechnięty Jayden, który z nikąd zjawił się tuż obok.
- To nie mój fagas, znam go z trzy tygodnie.
- Tak tak, ale widać, że na niego lecisz, a on na ciebie.
- Tak? A to dlaczego? Po prostu jest miły. Praktycznie nic o sobie nie wiemy, aby łączyło nas coś więcej niż koleżeństwo.
- Dobra, nie ważne. Jedziemy?
- Czekajcie, sprawdzicie najpierw, czy wszystko jest dobrze z moim motocyklem? - Zapytałam.
- A co miałoby nie być dobrze? Ale okej, sprawdzimy.Oboję sprawdzili moją maszynę, a ja zastanawiałam się o co chodzi Luce. Czy on coś wiedział? A może po prostu był moim Aniołem Stróżem?
- Wszystko jest dobrze, to nowiutki sprzęt. Możemy jechać.
CZYTASZ
Chasing Horizons
Teen Fiction"Poznanie go było czymś, co uratowało mnie od spadnięcia na samo dno" Valentina Morozova nie miała życia, jakie mieli jej rówieśnicy. Jej rodzice porzucili ją, gdy miała zaledwie dwa latka. Od tamtego momentu dziewczyna wychowywała się w domu dzieck...