Podczas jazdy nic się nie stało, a tak jak powiedzieli chłopacy, z moim motocyklem nic nie było. Zastanawiało mnie to, dlaczego Luca tak pomyślał? Dlaczego sądził, że coś jest nie tak?
Wróciłam do domu, a Ares i Jayden postanowili jeszcze trochę pojeździć. W domu czekała na mnie Liza z obiadem, a James był w pracy. Usiadłam przy stole i zajadałam się domową Lasagne.
- I jak ci się jeździ? - Zapytała kładąc jedzenie również na swój talerz i usiadła obok mnie.
- Dobrze, dziękuję wam za taki..prezent. Jest wspaniały i nigdy nie wyobrażałam sobie, że dostanę coś o takiej wartości.
- Nie przejmuj się tym, już wcześniej to planowaliśmy. Cieszę się, że Ci się podoba.Zjedliśmy jedzenie rozmawiając o różnych rzeczach, powoli zaczynałam czuć się komfortowo w tym domu, choć wciąż bałam się czegokolwiek używać albo dotykać bojąc się, że coś zepsuję, a oni będą źli.
Po chwili mój telefon zawibrował i było to połączenie od Luci. Odeszłam od stołu i odebrałam.
- Co tam?
- Valentina, jesteś w domu?
- Jestem, a coś się stało?
- Nie, po prostu chciałem się z tobą spotkać sam na sam bez tych dwóch głąbów. Chciałabyś? Możemy pójść do tego wesołego miasteczka czy coś.
- Jasne, a ty gdzie jesteś?
- Pod twoim domem, poczekam na ciebie i razem pójdziemy.
- Daj mi 5 minut. - Powiedziałam i się rozłączyłam.Podziękowałam Lizie za obiad i ruszyłam do swojego pokoju, aby trochę poprawić swój wygląd.
Po chwili wyszłam z domu i faktycznie stał tam Luca.- Hej. - Przytulił mnie na powitanie, a my razem ruszyliśmy.
- Powiesz mi dlaczego wtedy wysłałeś tego sms? Nie bardzo rozumiem, dlaczego z moim motocyklem miałoby być coś nie tak. No wiesz, trochę mnie to zaniepokoiło dlatego pytam.Chłopak westchnął i spuścił wzrok.
- Kiedyś ci opowiem, teraz się tym nie martw. Chodźmy Po prostu miło spędzić czas, bez chłopaków i ich głupich podtekstów.
- W porządku. - Odparłam krótko, a my dochodziliśmy do wesołego miasteczka.***
Ja i Luca spędziliśmy miło czas, wygrał mi misia, napiliśmy się mrożonego picia, pogadaliśmy i pochodziliśmy jedząc różne przekąski. Nie słyszałam nawet, jak Jayden dobijał się do mnie wiadomościami pytając, czy mogą dołączyć do mnie i Luci.
Przez chwilę zastanawiałam się skąd wiedział, gdzie jesteśmy, ale przecież wstawiłam relacje na instagrama i oznaczyłam tam Luce.
200iQ.
Odprowadził mnie pod wieczór do domu, a gdy do niego weszłam, ujrzałam Aresa, który opierał się o framugę drzwi od drugiej łazienki.
- Jak tam randka? - Zapytał.
- Ile można wam powtarzać, że my się tylko kolegujemy?
- Tak, a psy umieją latać. To, że znacie się krótko nie oznacza, że nie możecie do siebie czegoś czuć.
- Ale w naszym przypadku tak jest.
- Dobra dobra, tak sobie wmawiaj. Ja i Jayden widzimy to trochę inaczej. - Uśmiechnął się zadziornie i odepchnął od drzwi. - Siostrzyczko, wywieś pranie na suszarce, spoko? Rodzice pojechali do ciotki. Ja wywieszę tę z drugiej łazienki. Przecież trzeba dzielić się obowiązkami, nie?
- Dureń. - Odparłam i ruszyłam do łazienki, która znajdowała się blisko mojego pokoju. Wywiesiłam pranie na suszarce i wróciłam do siebie.Otworzyłam okno, bo było naprawdę gorąco, a ja topiłam się w krótkich spodenkach i topie.
Związałam swoje długie włosy w koka i przebrałam się w piżamę w postaci koszulki i szortów.Położyłam się na łóżku i włączyłam tik toka. Oglądałam go chyba przez jakieś pół godziny, aż do pokoju nie wparował mi Ares.
- Rodzice zostają na weekend u ciotki, mamy wolną chatę, zapraszam ludzi i robimy imprezę. - Powiedział podekscytowany i wyszedł z mojego pokoju.
Zajebiście, impreza akurat, gdy postanowiłam odpocząć i wyglądam jak trup? Nie ma opcji.
Niechętnie przebrałam się w nowe ciuchy, rozczesałam włosy, poprawiłam makijaż, a na koniec użyłam perfum.
Uważałam, że ta impreza to głupi pomysł. Nie miałam na to siły, ale wiedziałam, że i tak nie zasnę, bo muzyka i kręcący się po domu ludzie mi na to nie pozwolą.
Zeszłam na dół, gdzie Ares już wyciągał na kuchenny blat alkohol, muzyka dudniła z telewizora, a kilka osób już się kręciło po salonie. Dostrzegłam Luce i Jaydena, którzy kłócili się z jakimś typkiem. Tak szybko?
Podeszłam więc do nich.
- O co chodzi? - Zapytałam.
- Nie wydaję mi się, aby to była twoja sprawa. - Odpowiedział chłopak, z którym się kłócili.
- Może grzeczniej, co? Zaraz możesz stąd wylecieć więc wyrażaj się z szacunkiem. - Odpowiedział Luca prychając pod nosem.
Jayden był wręcz czerwony ze złości.
- To wy macie problem, nie ja. Ja po prostu przyniosłem coś, co pomoże nam wszystkim się rozluźnić.
- Nie bierzemy takiego gówna, nie próbuj wciskać tego innym, więc albo to schowaj i więcej nie pokazuj, albo wyjdź. - Odezwał się w końcu Jayden, a chłopak podniósł ręce w gęście poddania i po prostu się wycofał.- To co, zaczynamy imprezkę? - Zapytał Ares, gdy do domu weszła masa ludzi.
Wiedziałam, że dom nazajutrz będzie wyglądał, jakby przeszło przez nie tornado.
Ludzie się zbierali, alkohol się lał, a z telewizora na fulla leciało "Hey Baby (Drop It To The Floor) Od Pitbulla. Wraz z chłopakami śpiewaliśmy tekst piosenki, bo cała nasza czwórka kochała tego wykonawcę. W międzyczasie popijałam drinka, którego zrobił mi Ares, a Jayden na środku pokazywał każdemu swój Breakdance.
- Skubany dobry jest. - Powiedział ktoś obok mnie.
Spojrzałam obok i był to chłopak na oko w moim wieku. - Znasz go?
- To mój kolega. To prawda, jest niezły.
- Chciałabyś może podać mi swojego instagrama? Zerkałem trochę na ciebie i jesteś naprawdę w moim typie. - Powiedział przybliżając się bliżej.Po chwili obok pojawił się Luca obejmując mnie ramieniem, a chłopak automatycznie odszedł. Rossi uniósł kącik ust ku górze i zrzucił ze mnie swoje ramię.
Jayden zaprzestał swój pokaz mówiąc, że musi trochę odpocząć, a ludzie bili mu brawo. Ares pojawił się znikąd i zrobił całej naszej czwórce kolorowe drinki. Zastanawiałam się, skąd miał takie umiejętności. Może był przez jakiś czas barmanem?
Impreza trwała do 4 rano. Jak tyle wytrzymałam? To dobre pytanie. Zadałam je sobie, gdy siedziałam nad kiblem, a Luca trzymał mi włosy, bo drinki, które robił Ares chyba nie były dobrym pomysłem.
Niektórzy ludzie wyszli, niektórzy spali gdzieś w salonie, a niektórzy choć trochę pomagali sprzątnąć syf, który się narobił.
- Jak się czujesz? Będziesz rzygać? Trochę ręką mi zdrętwiała. - Powiedział Luca śmiejąc się pod nosem, a ja podniosłam głowę z nad muszli klozetowej i rzuciłam mu mordercze spojrzenie.
- Okej, nie pytałem. - Odpowiedział.
- Chyba nie będę. Już jest okej. - Powoli wstałam, lekko się zataczając i podeszłam do umywalki, a gdy zobaczyłam się w odbiciu lustra, krzyknęłam budząc wszystkich "gości"- Co jest? - Zapytał podchodząc do mnie.
- Czemu nie powiedziałeś, że odkleiła mi się rzęsa? Serio chodziłam tak cały czas?
- Tyle krzyku o sztuczną rzęsę? Kobieto, nie przeżywaj. Nikt na pewno nawet nie zauważył.Po chwili do łazienki wparował skacowany Ares.
- Co się stało? - Zapytał podchodząc do mnie i Luci.
- Odkleiła jej się sztuczna rzęsa. - Odpowiedział Rossi śmiejąc się.
- Wracam do spania. - Oznajmił Harrison i wyszedł z łazienki.
CZYTASZ
Chasing Horizons
Teen Fiction"Poznanie go było czymś, co uratowało mnie od spadnięcia na samo dno" Valentina Morozova nie miała życia, jakie mieli jej rówieśnicy. Jej rodzice porzucili ją, gdy miała zaledwie dwa latka. Od tamtego momentu dziewczyna wychowywała się w domu dzieck...