Rozdział 6

40 7 0
                                    

Po wczorajszej imprezie, wraz z Aresem musieliśmy posprzątać cały dom, zanim Liza i James wrócą.
Luca i Jayden zostali by nam pomóc, a więc sprzątanie nie zajęło nam długo.

Cała nasza czwórka rzuciła się na kanapę mówiąc swoje wrażenie o imprezie.

- Nieźle było, powtórzyłabym to.

Chłopacy spojrzeli się na mnie i wybuchli śmiechem.

- No co? - Zapytałam.
- Nic nic, po prostu nie wyglądasz na typa imprezowicza. - Odpowiedział Ares, a reszta go poparła.
- To się jeszcze przekonacie.

                                              ***

Późnym wieczorem, gdy leżałam w łóżku oglądając tik toka, Luca napisał, że jest pod domem i żebym go wpuściła. Nie umawialiśmy się na spotkanie, więc zastanawiałam się, co wymyślił.

- Starzy wyrzucili mnie z domu, mogę tu przenocować? - Powiedział wchodząc razem ze mną do pokoju.
- Jak to cię wyrzucili?
- Nie mam z nimi najlepszych relacji. Wiem wiem, jestem dorosły i powinienem pewnie już dawno się wyprowadzić, ale dobrze mi się żyło na ich utrzymaniu. Wkurwili się, że imprezuję i prawie nigdy nie ma mnie w domu, więc powiedzieli, że nie zrobi mi to żadnej różnicy i abym tam nie wracał.
- Ostro, ale może powiedzieli to w złości? Pewnie się martwią. Oczywiście możesz tu spać, ale porozmawiaj jutro z nimi, może złość z nich zejdzie.
- Tu nie chodzi o to, że się martwią. Oni chcą mnie mieć jak na smyczy. Abym ciągle był w domu, robił wszystko co mi powiedzą. Wiesz jak zareagowali jak zrobiłem sobie pierwszy tatuaż?
- Jak?
- Stary zamknął mnie w pokoju na kilka dni, a ja nie miałem dostępu ani do jedzenia, ani do picia. Powiedział, że będę mógł wyjść, jak zdecyduje się usunąć tatuaż. Powiedziałem, że usunę, aby tylko stamtąd spierdolić, ale wróciłem z kilkoma nowymi. Powiedziałem im, że jestem dorosły i nie mogą oczekiwać ode mnie, że będę usuwał coś, co jest dla mnie ważne. Każdy mój tatuaż ma jakieś znaczenie, jakieś wspomnienie. Nie usunąłbym ich.

Westchnęłam i zrobiło mi się go szkoda. Podejrzewałam, że jego rodzice nie należą do tych, do których możesz się wygadać, a oni będą cię wspierać.

- Przykro mi, że musiałeś przeżyć coś takiego. Moi zostawili mnie jak miałam dwa latka i nigdy więcej ich nie widziałam. Jeśli mam być szczera to nawet nie pamiętam jak wyglądali.
- Tacy ludzie nie powinni zostawać rodzicami. - Odpowiedział.

Zgodziłam się z nim.

- Możesz spać u mnie na łóżko, a ja prześpię się na podłodze.
- Chyba oszalałaś jeśli myślisz, że pozwoliłbym Ci spać na podłodze. Ja mogę spać na podłodze, albo możemy spać razem. Oczywiście jeśli chcesz, łapy będę trzymał przy sobie.
- Skoro proponujesz. - Uśmiechnęłam się i otworzyłam okno, bo w pokoju było naprawdę gorąco. Sierpniowe wieczory wciąż bywały gorące.
- Chcesz coś do jedzenia albo picia?
- Napiłbym się czegoś zimnego, idziemy do sklepu?

Poszliśmy razem do sklepu i kupiliśmy Coca Colę oraz jakieś przekąski.
Wracając do domu, zauważyłam idealny zachód słońca, aby zrobić z nim w tle zdjęcie. Podałam telefon Luce.
Gdy je zrobił, poszliśmy na ławkę obok wesołego miasteczka. Mieliśmy idealny widok na nie, jak i na plażę.

- Widziałem, że masz swoją przyjaciółkę na tapecie, to słodkie. - Powiedział.
- Tak, to Amanda. Była moją jedyną przyjaciółką w bidulu.
- Macie kontakt?

Na jego pytanie westchnęłam. Wspomnienia wróciły.

- Amanda popełniła samobójstwo dwa lata temu.
- O kurwa, przepraszam, nie wiedziałem.
- Nic nie szkodzi, ona by cieszyłaby się, że o niej rozmawiamy. - Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na niebo. - Lubiła, jak ludzie o niej gadali. - Dopowiedziałam.
- Mogę zapytać dlaczego to zrobiła?
- Miała problemy psychiczne. Nie dawała sobie rady, a pomimo tego, zawsze dbała o to, aby ktoś był szczęśliwy, uśmiechała się nawet wtedy, gdy w środku umierała. Nigdy nie narzekała na swoje życie, nie wiedziałam, że coś było źle. Nie dało się po niej tego poznać. Miałam z nią pokój, a gdy wróciłam wieczorem zauważyłam, że jej nie ma, a na biurku leży list. To był list pożegnalny. - Poczułam, jak do moich oczu napływają łzy, a on objął mnie ramionami i przytulił do siebie.
- Bardzo mi przykro, naprawdę. Wiem, jak ciężka jest strata przyjaciela. Ona na pewno jest z ciebie dumna.

Uśmiechnęłam się na jego słowa. To była prawda, ona na pewno byłaby dumna, że znalazłam dom i żyje jak w luksusie. Była ze mnie dumna jak dostawałam dwójki z matmy, z której co roku prawie nie zdawałam.

- Możesz się we mnie wypłakać, nie będę oceniał. Wyrzuć z siebie wszystko, co cię męczy. - Powiedział lekko nas kołysząc.
- Znamy się krótko, ale cieszę się, że cię poznałam. Nie jesteś zimnym dupkiem, doceniam to, że jesteś przy mnie.
- Ja też się cieszę. Masz w sobie coś takiego, czego nie mają inne dziewczyny. Serio. Czuję od ciebie dobrą energię. - Powiedział.
- Cieszę się, że tak uważasz. Ludzie zazwyczaj mówili, że wyglądam na wredną i wierzyli w plotki o mnie, które nie były prawdą. Przez to nie miałam wielu znajomych, a moją jedyną przyjaciółką była właśnie Amanda. Ona nigdy nie wierzyła w plotki o mnie. Gdy ktoś mówił coś złego o mnie, ta stawała w mojej obronie. Była najlepszą przyjaciółką pod słońcem.

W tym momencie zauważyłam, że na moim ramieniu usiadł niebieski motyl. Amanda miała niebieskie włosy.

- Widzisz? Jest przy tobie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 3 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Chasing Horizons Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz