Rozdział trzeci
Clara
Dom, a w zasadzie letnia posiadłość Genovese była zupełnie inna niż się spodziewałam. Owszem była piękna i olbrzymia, ale patrząc na nią z podjazdu po plecach od razu przebiegł mi dreszcz. Była ciemna, ponura z olbrzymią bramą chroniąca ją przed nieproszonymi gośćmi. I to właśnie ta brama chyba wywołała bardziej skojarzenie niezdobytej twierdzy zamiast domku letniskowego. Albo zrobił to sztab ochroniarzy w czarnych garniturach pilnujący wejścia i całego podjazdu. To wrażenie odrobinę opadło, gdy zostaliśmy poprowadzeni za tył domu do pięknie utrzymanego ogrodu. Ktoś musiał włożyć dużo pracy w to miejsce. Setki kwiatów w najróżniejszych kolorach obrastały ścieżki i wiły się po drewnianych rusztowaniach. Najwięcej było białych i czerwonych róż, ale moją uwagę skradły krzaki hortensji. Największe jakie widziałam w życiu całkiem zdominowały ogród swoją obecnością. Fioletowe, różowe, białe. Uśmiechnęłam się wiedząc jak moja sukienka idealnie współgra z otoczeniem. Byłam pochłonięta obserwowaniem otoczenia, gdy matka zacisnęła dłoń na moim ramieniu.
- Nie zachowuj się, jakbyś była pierwszy raz na takiej imprezie.
Mój uśmiech odrobinę opadł. Rozejrzałam się w poszukiwaniu ojca, ale on już zdążył oddalić się w kierunku wejścia do domu. Obok niego szedł postawny mężczyzna w czarnym garniturze, a na jego karku wił się kabel od słuchawki. Ochrona przy takich wydarzeniach nie była niczym zaskakującym, ale ich ilość tutaj jasno wskazywała, że Genovese miał ewidentnie jakąś paranoję.
- I naprawdę musiałaś ubierać tę sukienkę? Wyglądasz pstrokato w tej scenerii.
Czy zaskoczył mnie jej komentarz? Wcale. I nawet nie dziwiło mnie, że czekała tak długo z wypowiedzeniem go. Przy ojcu zawsze kontrolowała swoje uszczypliwości, wiedząc, że mu się to nie spodoba.
- Wysłałam ci tyle propozycji, ale ty zawsze musisz postawić na swoim, prawda? Kiedy zrozumiesz, że jaskrawe kolory i w ogóle kolory do ciebie nie pasują?
Gula w moim żołądku rozrosła się i cieszyłam się, że nic nie jadłam przed wyjściem z domu, bo niewątpliwie wszystko podeszłoby mi teraz do gardła. Nienawidziłam tego jak się czułam przy matce. Wciąż była jedyną osobą, która mogła mnie wpędzić w kompleksy z którymi walczyłam od lat. Ile czasu minęło do przyjazdu tutaj? Kwadrans? A ja już miałam ochotę uciec.
- Mamo...
- Chodź – powiedziała pociągając mnie w stronę grupki kobiet. – Uśmiechnij się i wyprostuj.
Jak na rozkaz zrobiłam każdą z tych rzeczy wiedząc doskonale, że dzisiaj jestem już na przegranej pozycji. Moje całe ciało stało się napięte i obce. Jakbym już nie miała nad nim żadnej kontroli. Dlatego faktycznie uśmiechałam się i kiwałam głową słuchając nic nieznaczących rozmów. Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą i zaczynałam wierzyć, że ta sukienka nie była dobrym wyborem. Przechodziłam od stolika do stolika cały czas czując się jak eksponat.
- Musimy zrobić dobre wrażenie, ty musisz zrobić dobre wrażenie nawet w tej sukience – kontynuowała matka, gdy po raz kolejny pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy dalej przez ogród. – Chociaż udawaj, że naprawdę cię interesują te rozmowy. Genovese to porządna włoska rodzina z tradycjami, więc jeśli masz zabłysnąć to musisz się postarać.
Miałam udawać, że wymiana plotek o tym z kim widziano ostatnio Sammy Jones jest interesująca? Nie słuchałam jej muzyki ani nie śledziłam jej skandalicznego życia na świeczniku. Podobnie się miało do panny Miller, córki tego Millera, który jest właścicielem sieci hoteli na całym wybrzeżu, i jej romansu z ochroniarzem. Słyszałam o tym, wiadomo, w końcu ich związek stał się sensacją, ale nie miałam już w zwyczaju obgadywać obcych ludzi do innych obcych. Jednak zaraz moją uwagę przykuła inna część jej wypowiedzi.
CZYTASZ
Demand. Seria New Order.
RomanceLorenzo Miałem w życiu jeden cel. Taki, który dyktował każde moje posunięcie, każdą decyzję od dwudziestu lat. Byłem drapieżnikiem, a nie głupcem dlatego czekałem cierpliwie na moment kiedy będę mógł wykonać swój ruch w najdogodniejszym momencie. W...