Ferie zimowe w rezydencji Monetów zawsze były czasem wyjątkowym. Po tygodniach intensywnych działań, zarówno tych oficjalnych, jak i ukrytych przed światem, cała rodzina mogła w końcu pozwolić sobie na odrobinę wytchnienia. Tym razem jednak, zamiast spędzać cały czas w rezydencji, Camden Monet postanowił zorganizować coś specjalnego dla swoich dzieci: tygodniowy wyjazd w Alpy, by spędzić czas na nartach i odpoczynku, a potem powrót do domu na rodzinne świętowanie w typowym zimowym stylu.
Pierwszego dnia cała rodzina Monet – Nevada, Hailie, Vincent, Camden, Shane, Dylan i Tony – wyruszyli na luksusowe ferie. Lot prywatnym odrzutowcem przebiegł szybko i wygodnie, a w powietrzu czuło się podekscytowanie.
Rezydencja w Alpach była równie imponująca, co ich główny dom. Usytuowana na wzgórzu z widokiem na rozległe, śnieżnobiałe doliny, otoczona była lasami iglastymi i śniegiem tak świeżym, że wydawało się, iż każdy krok po nim zostawia trwały ślad. Wewnątrz panował przytulny klimat – ściany wyłożone drewnem, ogromny kominek w salonie, puchowe dywany i wygodne fotele.
– Jak tutaj pięknie – powiedziała Hailie, rozglądając się z zachwytem.
– Idealne miejsce na odpoczynek – zgodziła się Nevada, podziwiając widok za oknem.
Camden zajął się organizacją całego pobytu. Zatrudnił prywatnych instruktorów narciarskich, szefów kuchni i personel, który miał zadbać o wszelkie potrzeby rodziny. Jednak Monetowie zawsze potrafili czerpać radość także z prostych rzeczy – ten wyjazd był dla nich szansą, by być razem bez presji codziennych obowiązków.
Drugiego dnia rodzina ruszyła na stoki. Nevada i Hailie, choć na co dzień wolały spędzać czas na kreatywnych projektach i rozmowach, z zaskoczeniem odkryły, że jazda na nartach sprawia im ogromną przyjemność. Nevada, która początkowo miała pewne opory, szybko załapała podstawy dzięki swojemu instruktorowi.
– Nevada, to tylko śnieg, nie gryzie – żartował Camden, który już po kilku minutach ślizgał się po stoku z wprawą, jakby robił to od lat.
– Powiedz to moim nogom – odparła Nevada, próbując utrzymać równowagę na nartach.
Hailie, młodsza i bardziej zwinna, okazała się naturalnym talentem. Już po godzinie zjeżdżała z niewielkich wzniesień, śmiejąc się przy każdym zakręcie. Vincent, mimo swojego poważnego usposobienia, także pozwolił sobie na chwilę zabawy, zaskakując wszystkich swoją sprawnością na nartach.
Adrian, który dołączył do rodziny na jeden dzień jako ich wspólnik, ale także przyjaciel, spędzał czas na stoku obok Nevady. Pomagał jej, gdy traciła równowagę, a ich śmiech odbijał się echem po górach.
– Przyznaj, lubisz, kiedy mogę cię złapać – droczył się Adrian, kiedy Nevada po raz kolejny wpadła w jego ramiona po nieudanym skręcie.
– Nie przesadzaj – odparła z uśmiechem, próbując ukryć rumieńce.
Dzień zakończyli wspólną kolacją przy kominku, delektując się fondue serowym i ciepłym winem grzanym, przygotowanym przez ich prywatnego szefa kuchni.
Czwartego dnia Camden zorganizował coś wyjątkowego: przejażdżkę psimi zaprzęgami przez zasypane śniegiem lasy. Było to doświadczenie, które na długo zapadło w pamięci całej rodziny.
Nevada i Hailie siedziały na sankach, które były ciągnięte przez osiem energicznych huskych. Ich pęd przez śnieg, z wiatrem owiewającym twarze, był czymś niezwykłym. Wilk i Camden prowadzili swoje zaprzęgi, ścigając się między sobą i wywołując salwy śmiechu.
– To jest niesamowite! – krzyknęła Hailie, trzymając się mocno krawędzi sań, gdy psy z impetem pokonywały zakręty.
Pod koniec dnia zatrzymali się na polanie, gdzie czekało na nich ognisko i gorąca czekolada. Spędzili tam kilka godzin, opowiadając historie i ciesząc się atmosferą zimowej przygody.
Po tygodniu w Alpach rodzina wróciła do swojej rezydencji, aby zakończyć ferie w domowym zaciszu. Vincent, choć rzadko okazywał emocje, wydawał się zadowolony, widząc swoją rodzinę zrelaksowaną i szczęśliwą.
W rezydencji zapanował typowy dla Monetów świąteczny klimat. Nevada i Hailie spędzały czas na tworzeniu nowych projektów – tym razem inspirowanych zimą. Vincent i Camden spędzali wieczory w bibliotece, rozmawiając o interesach i grając w szachy. Dylan i Shane natomiast przygotowali dla rodziny niespodziankę: wieczór filmowy z klasykami, które wszyscy uwielbiali.
Każdego dnia rodzina spędzała czas razem w różny sposób. Pewnego popołudnia Nevada zorganizowała bitwę na śnieżki, która szybko przerodziła się w prawdziwą wojnę. Vincent, choć początkowo tylko obserwował, został trafiony śnieżką przez Tony'ego i postanowił dołączyć do zabawy.
– Vince, nie masz szans! – krzyknęła Hailie, kiedy Vince chwycił garść śniegu i celował w Nevady.
– To się jeszcze okaże! – odparł Vincent z uśmiechem, co było rzadkim widokiem.
Wieczorami grali w gry planszowe i karty. Nevada, która zawsze była dobra w blefowaniu, zdominowała rozgrywki, co wywoływało śmiech i drobne sprzeczki między rodzeństwem.
Ostatniego dnia ferii rodzina Monetów urządziła uroczystą kolację. Stół w jadalni został udekorowany zimowymi motywami: gałązkami jodły, świecami i srebrnymi ozdobami. Eugienia która też była zaproszona na kolację przygotowała wykwintne dania, które były idealnym zakończeniem tego wyjątkowego czasu.
Kiedy wszyscy zasiedli do stołu, Camden wzniósł toast:
– Za rodzinę, za wspólne chwile i za to, że zawsze jesteśmy razem, niezależnie od okoliczności.
Nevada spojrzała na swoją rodzinę. Wiedziała, że ich życie nigdy nie będzie zwyczajne, ale te chwile – pełne śmiechu, ciepła i bliskości – były dla niej najcenniejsze. W tym momencie czuła, że cokolwiek by się wydarzyło, zawsze będą mieli siebie nawzajem.
Ferie w rodzinie Monetów zakończyły się spokojnie, ale w sercach każdego z nich pozostały wspomnienia, które będą ich inspirować przez cały nadchodzący rok.
CZYTASZ
Nevada Rose | Rodzina Monet
FanfictionNevada Wilson, znana w świecie mody jako NeWi, to utalentowana projektantka, która zdobyła serca polskich miłośników stylu. Żyje w Los Angeles gdzie spełnia swoje marzenia, tworząc wyjątkowe kolekcje odzieżowe, suknie, dresy i nie tylko, ale nikt ni...