Rozdział 3

138 32 44
                                    


Kochani😘❤️
Zapraszam Was na jeszcze jeden rozdział🔥🔥🔥 Kolejny pojawi się w poniedziałek. Zapraszam do czytania i oczywiście zachęcam do komentowania i zostawiania gwiazdek😘❤️🤩
Ściskam mocno❤️❤️❤️
                                                                                         

                              Jayden

Zwinąłem linki od kajta w taki sposób, żeby się nie poplątały, a następnie spuściłem z niego powietrze i pozaginałem jego brzegi do środka, jednocześnie formując go w rulon wielkości plecaka, do którego zamierzałem go wpakować.

Chuck przez cały ten czas nie odzywał się ani słowem, ale znałem tego palanta już od dziecka i nie musiałem nawet zerkać w jego stronę, żeby wiedzieć, że dokładnie obserwował teraz każdy mój ruch.

– Coś kiepsko ci dzisiaj wychodziły te wszystkie skoki – wytknął mi z wyraźnym rozbawieniem w glosie. – Jakieś problemy z koncentracją, czy wkurzyła cię ta nowa Syrenka?

– Weź się odwal – odburknąłem, po czym przykucnąłem nad jego latawcem i zacząłem spuszczać z niego powietrze.

Było już po dwudziestej drugiej, z wody wyszliśmy jakąś godzinę temu, a Chuck jak zwykle nie spieszył się z ogarnięciem swojego sprzętu.

– Czyli to, że ta młoda tak epicko olała twoje show i zawinęła się bez słowa nie miało żadnego wpływu na twoje beznadziejne skoki? – drążył jeszcze, zaśmiewając się bezczelnie pod nosem.

Cisnąłem brzeg jego latawca o ziemię i sięgnąłem do kieszeni po fajki. Niech sobie radzi sam!

Co prawda nie miałem w zwyczaju palić zaraz po pływaniu, bo moje płuca ledwie były wtedy w stanie funkcjonować, ale Chuck coraz bardziej mnie wkurwiał, a fajki zwykle pomagały mi się uspokoić.

– Poszła to poszła, jej strata – wymamrotałem, wzruszając lekceważąco ramionami. – Takich Syrenek jak ona jest w tym mieście całe mnóstwo.

Mój kumpel wywrócił ze znudzeniem oczami.

– Jesteś beznadziejny – stwierdził, kręcąc głową, a zaraz potem zabrał się do zwijania swojego latawca. – Założę się, że nie pamiętasz nawet połowy imion tych wszystkich lasek, które tutaj wyrwałeś...

Wypuściłem dym z ust i głośno się zaśmiałem.

– I właśnie, dlatego Syrenka jest najbezpieczniejszą opcją – odparłem, wpatrując się w rozżarzoną końcówkę papierosa. – Bo nie muszę pamiętać żadnych imion.

Chuck wymamrotał coś tylko niezrozumiale pod nosem, a następnie wpakował swojego kajta do plecaka, wyjął z jego bocznej kieszeni dwie puszki piwa i przysiadł obok mnie.

– Słuchaj... rozumiem, że po tym, co zrobiła ci Hannah miałeś prawo trochę stracić zaufanie do lasek, ale minęło już sporo czasu i może warto byłoby się wreszcie rozejrzeć za jakąś normalną dziewczyną a nie kolejną Syrenką do twojej żałosnej kolekcji? – odparł, podając mi otwartą puszkę.

Parsknąłem ironicznym śmiechem na tę jego uwagę, po czym zaciągnąłem się papierosem i wbiłem wzrok przed siebie.

Widok oceanu zwykle działał na mnie kojąco, ale dzisiejszego wieczora woda była dość mocno wzburzona, aby móc poczuć upragniony spokój. Wysokie fale raz po raz spieniały się przy brzegu, tworząc na swoich grzbietach wzbudzającą respekt ogromną białą grzywę, a na dodatek coraz mocniej rozwiewało się również na plaży, przez co robiło się nieprzyjemnie chłodno.

PłomienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz