Uroda
Uroda, ubrana jedynie w tunikę nocną właśnie grzała w domowym ognisku gliniany dzbanuszek z wodą na napar ziołowy, który pomoże zasnąć Jagnie. Dziewczynka miała koszmar i obudziła się z płaczem budząc tym samym wszystkich w domu. Matka tuliła dziecko w oczekiwaniu na napar. To właśnie wtedy dobiegł do nich odgłosy rogów następujące jeden po drugim z różnych kierunków. Wszyscy otworzyli szerzej oczy i spojrzeli po sobie. Kobieta kazała Jagnie skryć się w składziku, a następnie razem z Urodą pozamykali wszystkie okiennice. Zagasili palenisko i świece, licząc, iż najeźdźcy tu nie zajrzą myśląc, że nikogo nie ma. Zapanowała ciemność. Matka i córka chwyciły w dłoń maczugę i kij od miotły, oraz stały w głównym pomieszczeniu wpatrując się w drzwi i będąc w gotowości.
Coś spadło na dach. Kobiety spojrzały w górę. Po chwili rozległy się kroki i westchnienie. Skok na ziemię. Drzwi chaty zaskrzypiały. W progu stanęła koścista sylwetka o świecących w mroku, jaskrawo-żółtych oczach i mówiła melodyjnym, szeleszczącym, zachrypniętym głosem:
– Vditše voćss, hahaha! Mejšess! Mejšess bfitši!Napastnik rzucił się w ich kierunku, Uroda zamachnęła się kijem, lecz wróg odskoczył w jej prawo. Matka uderzyła od góry, a Apokhal złapał za maczugę i wbił sztylet w jej gardło. Krew tryskała wszędzie. Zalewała podłogę i twarz napastnika. Ten pocałował jej usta, po czym ją puścił. Matka upadła na ziemię. Uroda wrzasnęła, wybałuszyła oczy i zdzieliła potwora kijem. Tylko zarechotał, upuścił maczugę i sztylet, po czym złapał kij, oraz wyrwał jej z ręki. Drżącymi, gołymi dłońmi pochwyciła rozgrzany, gliniany garnek i chlusnęła mu w twarz wrzątkiem. Potwór upuścił jej broń i krzyknął, zaczął wykrecać się z bólu. Rzuciła naczyniem we wroga. Ból poparzonych dłoni był nieznośny. Serce waliło jak młot. Siostra. Musiała uratować siostrę. Chwyciła ponownie kij i zaczęła walić wroga na oślep. Ten w końcu skoczył na nią z drugiej strony paleniska przeskakując je. Wylądował na Urodzie popychając ją w kierunku drzwi do sypialni matki. Przeleciała przez nie i upadła na rozłożone na podłodze pościele. Wróg potwornie krzyknął. Zawył wiatr otwierając okiennicę. Trzask. Światło pochodni z zewnątrz ukazało ciemnoszarą skórę wroga, odstające żebra, okrągłą, lecz wychudzoną, pomalowaną na czerwono twarz i pomalowane na ten sam kolor krocze. Padł na nią i dłonią chwycił za gardło. Dusiła się. Każda kolejna chwila bezdechu stawała się coraz trudniejsza do opanowania. Napastnik drugą dłonią podwinął jej koszulę nocną i wsunął pod nią kościstą dłoń. Obrzydliwymi rękoma molestował najintymniejsze części niewinnego ciała. Z ust potwora ściekała glutowata, obślizgła ślina na tors dziewczyny. Uroda szarpała się ile miała sił. Wyginała całe ciało dusząc się. Zabłysły w mroku potworne spiczaste zęby. Jej twarz stawała się czerwona. Krew. Wszędzie krew. Spływała na nią z tętnicy szyjnej dziecka nocy. Dłoń trzymająca ją za gardło zluzowała się. Kobieta z całych sił zepchnęła go z siebie. Zaczęła kaszleć i krztusić się tworząc akompaniament z wypluwającym krew Khalem powoli kończącym swój żywot. Ocierała mokrą twarz, gdy przytuliła ją siostra trzymająca w dłoni kościany sztylet.
Minęła chwila, nim Uroda zrozumiała co się stało. Ośmioletnia siostra uratowała jej życie, a przecież była zbyt mała by widzieć coś takiego, a co dopiero sama zabić. Kobieta zaczęła płakać, ale nie jej siostra. Mała dziewczynka w tej chwili wyglądała na zarówno twardą, co przerażoną tym, że zabiła, że jej starsza siostra była cała we krwi, że w pokoju głównym leżało martwe ciało ich matki, że wróg był nagi, że jego wzwód nie ustał, lecz utrzymywał się pośmiertnie.
Z drugiego pomieszczenia rozległy się kroki. W progu sypialni stanęła naga, szaroskóra kobieta o czarnych zaniedbanych włosach, a za nią stał towarzysz. Uroda krzyknęła:
– Uciekaj! Uciekaj przez okno i nie oglądaj się za siebie!Dziewczynka wykonała polecenie. Napastniczka rzuciła się na kobietę, a mężczyzna ruszył za Jagną. Apokhalka uderzyła Urodę z pięści w oko. Poleciała na ścianę. Mimowolnie się od niej odbiła. Napastniczka zbliżyła się i wykonała kolejny zamach. Blondynka popchnęła ją z całych sił. Ta zatoczyła się, a jej stopa wplątała się w pościel. Wróg stracił równowagę i przewrócił się uderzając karkiem o parapet. Ciało bezwiednie padło na ziemię. Uroda nie wiedziała, czy ona wciąż żyje, więc zbliżyła się powoli dzierżąc w dłoni kościany sztylet. Dziecko nocy nawet nie drgnęło, więc kobieta wyskoczyła przez okno w poszukiwaniu siostry.
Nie wiedziała, gdzie biec, lecz po prawo wrogowie zabijali ludzi, więc uciekała w przeciwnym kierunku, między budynkami w stronę ulicy głównej. Tam znajdowało się zbyt wielu wrogów, więc skręciła między kolejne chaty. Z daleka zobaczyła mężczyznę i małą dziewczynkę. Minęła skrzyżowanie i zobaczyła, że mężczyzna stojący przed Jagną wskazał palcem na Urodę. Dziewczynka obróciła się i ujrzała swą siostrę. Kobiecie łzy spłynęły po policzkach, krzyknęła zapłakanym, przerażonym głosem:
– Błagam! Daruj jej życie! To tylko dziecko, zrób ze mną co zechcesz, ale zostaw ją!
![](https://img.wattpad.com/cover/380734792-288-k225023.jpg)
CZYTASZ
Koszmar Rahorowego Gniezna (Rah, Čel i Krep)
TerrorZAKOŃCZONE Inspirowane legendą o Lechu, Czechu i Rusie fantasy w uniwersum Vandi. Przełom neolitu i epoki brązu. Rah powraca z pięcioletniej podróży na rodzinne ziemie. Stęskniony miłości tak kobiecej, jak i matczynej myśli, że czas stanął w miejscu...